Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pierwsze głosowanie Slawika

Redakcja
Slawik głosuje Fot. Tomasz Kułakowski
Slawik głosuje Fot. Tomasz Kułakowski
Wiaczesław Ratyński ma 21 lat. Znajomi wołają na niego Slawik. Niewysoki, szczupły, na twarzy młodzieńczy zarost. Mieszka w Żytomierzu, mieście obwodowym położonym około 140 kilometrów na zachód od Kijowa. Studiuje zaocznie dziennikarstwo we Lwowie, pracuje jako fotoreporter w jednym z portali informacyjnych. Nie rozstaje się z aparatem.

Slawik głosuje Fot. Tomasz Kułakowski

REPORTAŻ. Slawik nie wie, kto zostanie prezydentem Ukrainy, ale większość kandydatów jest dla niego bezwartościowa.

Towarzyszę mu w drodze do urny wyborczej, zagłosuje pierwszy raz w życiu. Niedziela w Żytomierzu mroźna, rano pada gęsty śnieg, przez chmury przebija się słońce.

Punkty wyborcze już od 7 rano naszego czasu wypełniały się ludźmi. Jest godzina dziewiąta rano, Slawik jeszcze nie wie, na kogo zagłosuje. Wchodzimy do punktu wyborczego. Mieści się w jego szkole. W komisji siedzą dawne nauczycielki Slawika. Proszą go, by wysłał im zdjęcia, które pstryka. Wiaczesław otrzymuje biuletyn i głosuje.

- Jednak na Tihipkę - mówi po wrzuceniu białej karty do urny. Serhij Tihipko przez niektórych ekspertów jest nazywany "czarnym koniem" wyborów. To multimilioner z Dniepropietrowska, miasta położonego na wschodzie Ukrainy. Stamtąd też pochodzi premier Julia Tymoszenko, lecz w Dniepropietrowsku właśnie Tihipko był liderem przedwyborczych sondaży. Tihipko nie jest w polityce nowy, ale wykreował się w kampanii wyborczej na człowieka spoza układów.

Zaczynał karierę w latach 90. jako założyciel jednego z najprężniej działających banków na Ukrainie - Prywatbanku. Później doradzał prezydentowi Leonidowi Kuczmie w sprawach polityki pieniężnej. Był wicepremierem w rządzie Pawła Łazarenki, mafiosa odsiadującego w USA wyrok za pranie brudnych pieniędzy. W XXI wieku Tihipko zdążył być szefem Narodowego Banku Ukrainy, ministrem gospodarki i szefem sztabu wyborczego Wiktora Janukowycza w 2004 roku. W okresie "pomarańczowej rewolucji" wycofał się z polityki i zniknął. Powrócił kilka miesięcy temu, by spróbować sił w wyborach.

- Tihipko jest świeżym kandydatem. Mimo to mój głos i tak nic nie będzie znaczył dla Ukrainy. Żaden z 18 kandydatów nie będzie mógł zrobić niczego dobrego - mówi Slawik. I chyba ma rację, bowiem po rozregulowaniu ukraińskiej konstytucji w trakcie "pomarańczowej rewolucji", realną władzę przeniesiono z urzędu prezydenta na rząd. To był warunek Leonida Kuczmy, by prezydentem mógł zostać Wiktor Juszczenko. Dlatego młody fotoreporter z Żytomierza uważa, że fotel prezydenta jest niewiele wart, a w tych wyborach chodzi o to, kto będzie premierem.

- Mimo to chciałbym, aby do drugiej tury dostali się Wiktor Janukowycz i Serhij Tihipko. Wtedy mój głos nie będzie zmarnowany, a Tihipko pokona Janukowycza. Z Julią Tymoszenko mógłby mieć problem - wyznaje Slawik.

Na Żytomierszczyźnie powinna zwyciężyć Julia Tymoszenko. Nikt nie prowadził badań opinii społecznej dla obwodu, ale po moich rozmowach z tutejszymi ekspertami można zaryzykować taką prognozę. Zresztą Blok Julii Tymoszenko zdecydowanie zwyciężył tu w 2007 roku podczas wyborów parlamentarnych.

Na drugim miejscu znajdzie się pewnie lider opozycyjnej Partii Regionów Wiktor Janukowycz, trzecie miejsce powinien zająć wywodzący się z Żytomierszczyzny Wołodymyr Łytwyn, przewodniczący ukraińskiego parlamentu.

Przed jednym z punktów wyborczych spotykamy ze Slawikiem jednego z jego zwolenników. Wołodymyr Łytwyn startuje po to, by ugruntować swój elektorat i powalczyć o przedłużenie przewodnictwa w Radzie Najwyższej. W skali kraju nie zdobędzie zapewne więcej niż kilka procent głosów, ale na Żytomierszczyźnie powinien być trzecią siłą.

- Zagłosowałem na niego, bo w niego wierzę. Jest taki sam, jak ja, pochodzi z żytomierskiej wsi, mieszkają tam jego rodzice, których kocha i szanuje. Tak jak ja swoich - podkreśla jego zwolennik. I dodaje, że Łytwyn jest szczery, a do tego ma ogromne doświadczenie polityczne. W latach 2002-2006 był przewodniczącym ukraińskiego jednoizbowego parlamentu. Od ponad roku ponownie przewodzi Radzie Najwyższej. Sam o sobie mówi, że jest w polityce po to, by ukraiński parlament pozostawał ostoją demokracji. To dosyć ciekawy pogląd jak na dawnego człowieka Leonida Kuczmy, od 1994 r. pracującego w sekretariacie byłego prezydenta, a także szefa administracji prezydenta Kuczmy w latach 1999-2001.

- W drugiej turze zagłosuję przeciwko wszystkim - mówi Slawik. Ukraińska ordynacja wyborcza pozwala na to. Na karcie wyborczej jest opcja "proty wsich", czyli "przeciwko wszystkim". Młody fotoreporter podkreśla, że Janukowycz i Tymoszenko niczym się od siebie nie różnią. - No może tylko tym, że 5 lat temu to Janukowycz był kandydatem Kremla, dziś jest nim Julia Tymoszenko. Było to widać podczas rozmów gazowych z Rosją. Władimir Putin nie uwzględnił w nich Janukowycza, negocjował wyłącznie z premier Tymoszenko - dodaje Slawik. Premierzy obu krajów radzili, co uczynić, by nie było kolejnego kryzysu gazowego. Udało się.

Niedziela była dla Slawika ważnym dniem, bowiem po raz pierwszy w życiu mógł zrobić coś dla Ukrainy.

A miało być inaczej. Slawik, gdy miał 16 lat, pojechał na kijowski Majdan. Jak dziesiątki tysięcy ubranych na pomarańczowo Ukraińców wykrzykiwał "Juszczenko - tak". Dziś jest zawiedziony prezydentem, podobnie jak cała Ukraina. Mimo to Juszczenko kandyduje, mając w przedwyborczych sondażach poparcie oscylujące wokół błędu statystycznego.

- Juszczenko zawiódł. Nie zainicjował reform, nie zbliżył Ukrainy do Zachodu. Jednak nie był złym prezydentem. Zrobił bardzo wiele dobrego dla odrodzenia kultury i narodowości ukraińskiej. Przypominanie o sztucznie wywołanym przez Stalina wielkim głodzie w latach 30. to wielkie dzieło Juszczenki - mówi Slawik.

Jeszcze bardziej jest zawiedziony Julią Tymoszenko i Wiktorem Janukowyczem, oboje już dwukrotnie zdołali być premierami Ukrainy. Dla Slawika "mniejszym złem" jest Julia Wołodymyriwna. Jak mówi, Janukowycz to zwykły bandzior, który siedział w więzieniu za rozbój i pobicie. - Jak taki człowiek może być prezydentem Ukrainy? - zastanawia się.

Idziemy do kolejnego punktu wyborczego. Slawik robi fotoreportaż z wyborów w Żytomierzu. Przed punktem wyborczym kłóci się z milicjantką. Chce uczestniczyć w głosowaniach w domach dla osób, które nie mogą przyjść samodzielnie. Szefowa komisji wyborczej zgadza się. Milicjantka jest jednak nieugięta i grozi rozbiciem na głowie aparatu.

Slawik rezygnuje ze wspólnej wyprawy do pobliskich domostw. I tak spieszy się do redakcji, ponieważ musi zgrać zdjęcia i wrzucić na stronę internetową.

Kto przejdzie do drugiej tury wyborów, będzie wiadomo w ciągu najbliższych dni.

Tomasz Kułakowski, Żytomierz

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski