Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pijar ma czarny jak pióra na grzbiecie. Taki jej los

Grzegorz Tabasz
Po swoich kuzynach sroka odziedziczyła sporo aktywów. Inteligencję, spryt, ciekawość. Nawet sporą dozę wścibstwa i umiłowanie cudzej własności

N ie muszę jej przedstawiać. Sroka jest doskonale znana z wyglądu i, jak sądzą niektórzy, z paskudnego charakteru. To niesłuszne pomówienia, które dotknęły inteligentnego z urodzenia i zapobiegliwego ptaka. Jak to się mówi, pijar ma tak samo czarny jak pióra na grzbiecie. I tu nie mogę się zgodzić, gdyż jeśli dokładnie spojrzeć na srokę, to w promieniach słońca czerń nabierze metalicznie zielonawego połysku. Można by rzec, że w swoim fraku wygląda szalenie elegancko, gdyby nie masywny, budzący najgorsze skojarzenia dziób. O tym za chwilę.

Głos żaden, bowiem ochrypłe wrzaski trudno uznać za śpiew. Ale czy ktoś ładnie nucącego słyszał kruka, gawrona czy wronę? Krukowate tak już mają. Zdolności do lotu u niej niezbyt wielkie. Potrafi falistym, ciężkim lotem przelecieć z jednego miejsca na drugie.

Po swoich kuzynach z rodu krukowatych sroka odziedziczyła sporo aktywów. Inteligencję, spryt, ciekawość. Nawet sporą dozę wścibstwa, co dało początek legendom o skłonnościach do cudzej własności. Zacznę od tego ostatniego. Jeśli wypatrzy kontrastowo zabarwione przedmioty, które wyróżniają się od tła, może rzeczywiście je zabrać. Równie dobrze mogą to być szlachetne kamienie, jak i błyszczące kapsle od butelek z napojami. Jeśli ktoś trzyma na parapecie otwartego okna rodzinne precjoza, to sam sobie jest winien. Okazja czyni złodzieja.

Teraz inteligencja i spryt. Przez długie lata była oskarżana o brzydki zwyczaj pustoszenia cudzych gniazd. I rzeczywiście, jeśli wszystkożerny ptak znajdzie pisklęta lub jaja, natychmiast się nimi zaopiekuje. Tak samo zachowa się każdy inny drapieżnik od kuny poczynając na wiewiórce kończąc. Jest jedzenie, to jem. Jednak wiewiórki, które w niszczeniu gniazd mają niezłe osiągnięcia, nikt o przestępstwo nawet nie podejrzewa, a tym bardziej prześladuje. Dokładne badania pokazały, że szkody przypisywane srokom są na znośnym poziomie. Proszę zwrócić uwagę, iż wciąż w najbliższym otoczeniu żyją rudziki, kopciuszki i inny ptasi drobiazg.

Sroki regularnie niszczą lęgi i co bardzo istotne, od lat siedemdziesiątych bardzo chętnie wprowadzają się do miast. Liczebność ptaków ulega ciągłym wahaniom i jedno czy dwa gniazda, które na naszych oczach spustoszyły sroki nie ma większego wpływu na całość. Odkąd myśliwi przestali je tępić, ilość czarno białych elegantów wyraźnie wzrosła, ale prawie natychmiast zajęli się nimi drapieżcy. Kuny, gawrony, kruki i jastrzębie. Proponuję kompromisowy zapis: sroka jest uciążliwym sąsiadem dla mniejszych od siebie ptaków, ale to jeszcze nie powód, by nawoływać do ich masowego tępienia.

Inna rzecz, że ptaki mają iście słoniową pamięć. Spróbujcie proszę podejść do siedzącej na drzewie sroki. Jeśli będziecie udawać, że nie zwracacie na nią uwagi dopuści was na dwadzieścia parę kroków. Jeśli zaczniecie na nią choćby zerkać z ukosa, ucieknie już przy dwukrotnie większej odległości. Teraz najważniejszy eksperyment, czyli próba podnoszenia do oka lornetki, aparatu z teleobiektywem lub zwyczajnego kija. Sroka zareaguje paniczną ucieczkę z głośnym wrzaskiem. To pamiątka po licznych spotkaniach z myśliwymi, którzy co prawda dzisiaj krzywdy ptakom już nie robią, ale długie dekady prześladowań tkwią w pamięci niczym nóż.

I tu mam gotową receptę dla tych, którzy nie chcą oglądać srok w swoim otoczeniu. Jeśli zobaczycie, iż na czubku drzewa wczesną wiosną para ptaków zacznie wić duże gniazdo z charakterystycznym daszkiem, zacznijcie je denerwować. Regularne spacery pod drzewo. Namolne wpatrywanie w górę. Podnoszenie do oka lornetki lub jakiegokolwiek przedmiotu przypominającego myśliwską strzelbę. Zaręczam, iż nie wytrzymają dłużej niż tydzień. Jeszcze lepiej działa wizyta jastrzębia. Tu już trzeba zatrudnić fachowego sokolnika z ułożonym ptakiem. Rzecz możliwa do realizacji, ale uwaga: upierzony drapieżnik wypłoszy wszystkie ptaki z okolicy.

Im dłużej je obserwuję, tym bardziej podziwiam. To najbardziej ostrożne, sprytne i przezorne ptaki, jakie znam. Sroka jest ptakiem uniwersalnym. Jada padlinę, odpadki, owoce, ślimaki, owady. O skłonnościach do cudzych gniazd już wspominałem. Słyszałem myśliwskie opowieści, jak to jednym celnym uderzeniem dzioba wpierw oślepi młodego zajączka, by później metodycznie dobić bezbronną ofiarę. Nie wierzę, choć kto je tam wie. Para srok zagląda do mnie prawie każdego dnia. Zawsze wczesnym rankiem. Jedna przysiada na eksponowanym miejscu i niczym złodziejska czujka pilnuje okolicy.

Drugi zagląda w szczeliny dachu, przepatruje krzewy. Najmniejszy ruch firanką w oknie i podnosi alarm. Jeśli nic się nie dzieje, na zmianę dokładnie spenetrują wszystkie zakamarki. Z lubością zagłębią się w otwartym koszu na śmieci. Pryzmę kompostu rozgrzebują niczym kury, ale tylko w czasie roztopów. Wiedzą, że zmarznięte na kość resztki są nie do ugryzienia. Nadmiar jedzenia magazynują na ciężkie czasy upychając w małych dziuplach i szczelinach pni.

Są na tyle sprytne, iż potrafią śledzić wiewiórki, które również szykują zimowe spiżarnie. Wracają pod nieobecność właściciela i bez pardonu wyżerają cudze zapasy. Przestałem już wykładać słoninę do karmnika, bowiem sroki podpierając się długim ogonem i przyczepione do krawędzi w pozie dzięcioła, w ciągu jednego dnia wyżerały dużą połeć. Jeśli przysmak dla sikorek powiesiłem na długim sznurku, to sroka podciągała go dziobem i przytrzymywała łapą. Kilka ruchów i dzieliła się zdobyczą z towarzyszem. Z takim zachowaniem szybko dorobiły się licznych legend.

Sroki powszechnie uważane są za symbol nieokiełznanego plotkarstwa, a nawet kłamstwa. Pamiętacie wierszyk Jan Brzechwy o sroce kłamczuszce? A przysłowie o gapieniu się jak sroka w kość? Na Wyspach Brytyjskich przez długie wieki była uważana za wróżebnego ptaka. We Francji za zły omen przynoszący nieszczęście. Za to w Chinach ma dobrą opinie istoty przynoszącej szczęście i radość w małżeństwie. W rzeczywistości łatwo się oswaja i towarzyszy domownikom niczym kot lub pies. Po dachem potrafi być denerwującym sąsiadem. Z powodu mani chomikowania. Skórki od chleba znajdziecie w obudowie komputera, a plastry żółtego sera pomiędzy książkami na półce. To już lepiej trzymać parkę kanarków. Przynajmniej ładnie śpiewają.

***

Przez lata niechętnie wędrowała do dużych miast i skupisk ludzkich. Pojawiła się w nich dopiero w latach 70. XX wieku .

Wcześniej gniazdowała tylko na niedostępnych i dużych drzewach. Stopniowo, gdy nisza ta ulegała wysycaniu, zaczęła swoje lęgi wyprowadzać w niskich zakrzaczeniach

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski