Pokazać pazurki

Rozmowa z koszykarką Wisły EWELINĄ KOBRYN

- W tym sezonie były niespodzianki i zawody. Do Walencji jedziemy po to, aby przywieźć kibicom jakąś niespodziankę. Nie poddamy się już na starcie i mam nadzieję, że wygramy pierwszy mecz. Będziemy walczyć o to, aby zagrać w finale. Walencja gra u siebie z nastawieniem, że musi wygrać, a my nie będziemy grać pod tak wielką presją, bardziej na luzie.

- Ros Casares to najmocniejszy rywal, z jakim zmierzycie się w tym sezonie?

- Drużyna z Walencji jest bardzo niebezpieczna na swoim boisku. Nikt tam jeszcze nie wygrał. Ros Casares to bardzo doświadczony zespół. Występują w nim bardzo utytułowane zawodniczki. Nie będziemy jednak myśleć o tym przeciwko komu gramy. My też mamy swoje atuty.

- Która z zawodniczek Ros Casares wywarła na Pani największe wrażenie?

- DeLisha Milton-Jones. To zawodniczka wszechstronna, kompletna, mogąca grać na każdej pozycji. Jest nieobliczalna.

- W tym sezonie pokonałyście już na wyjeździe hiszpańską drużynę - Halcon Avenida Salamanka...

- Nie ma co porównywać. Ros Casares jest topowym zespołem w Europie.

- Nie będzie problemu z motywacją po niepowodzeniu w polskiej lidze?

- Trudno zapomnieć o tak dużej porażce. Nie możemy jednak wyjść ze spuszczonymi głowami, w roli dziewczynek do bicia. Trzeba dokończyć sezon i zagrać mecze, które pozostały najlepiej jak się potrafi. Jesteśmy profesjonalistkami. To, co się stało w lidze, nie było wliczone w losy zespołu, ale odniosłyśmy też ogromny sukces, jakim jest awans do Final Four Euroligi. Z tego trzeba się cieszyć.

- Zdobycie przez Wisłę mistrzostwa Euroligi to tylko marzenie?

- W takim Spartaku Moskwa grają mistrzynie olimpijskie, świata i Europy. My takich postaci nie mamy, ale jesteśmy ambitne i będziemy walczyć. Mam nadzieję, że jeszcze pokażemy trochę pazurków.

Rozmawiał PIOTR TYMCZAK