MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Polska nie zapomni

Ryszard Terlecki
Pamiętamy te słowa: „Pracujemy jak jedna wspólna rodzina. I powiem szczerze po raz pierwszy jestem świadkiem tak dobrej współpracy i uzupełniania się w tej pracy nawzajem”.

Wypowiedziała je Ewa Kopacz, minister zdrowia, gdy identyfikowano i zamykano w stalowych trumnach ciała ofiar smoleńskiej tragedii. Kopacz była w Moskwie najwyższym przedstawicielem rządu, choć teraz usiłuje umniejszyć swoją rolę.

Po powrocie wygłosiła w Sejmie zdania, dzięki którym przejdzie do historii: „Dziś wiem, że dotrzymaliśmy słowa. Nie tylko dotyczy to ciał, które trafiły, jak państwo wiecie, na nasze lotnisko w ilości 21 bodajże w piątek, ale najmniejszy skrawek, który został przebadany, najmniejszy szczątek, który został znaleziony na miejscu katastrofy, wtedy kiedy przekopywano z całą starannością ziemię na miejscu tego wypadku na głębokości ponad jednego metra, przesiewano ją w sposób szczególnie staranny. Każdy znaleziony skrawek był przebadany genetycznie”.

Pamiętamy, co wtedy mówili politycy, odpowiedzialni za skandaliczne zaniedbania. Zapamiętamy, co mówili, gdy prokuratura podjęła decyzję o ekshumacjach. Dziś wiemy, że Rosjanie, z jakąś niewiarygodną, sowiecką mściwością, bezcześcili zwłoki. Wrzucali je do trumien nieumyte z błota, przemieszane, sponiewierane.

Kto przy tym był, kto pozwolił? Kopacz mówiła: „Tam pojechało naszych 11 lekarzy, patomorfologów, lekarzy sądowych, techników kryminalnych. Ale tam na miejscu była grupa blisko 30 lekarzy. Gdyby nie robili sekcji zwłok, to jaka byłaby ich rola?” Czy rzeczywiście byli tam lekarze z Polski? Co mają do powiedzenia? Czy wzruszają ramionami, tak jak politycy opozycji, którzy dziś usiłują bronić kłamców?

Ekshumacje miały odpowiedzieć na pytanie o przyczynę śmierci smoleńskich ofiar. Ujawniły wstrząsającą skalę barbarzyństwa. Nie jesteśmy nią zaskoczeni, przecież znamy historię. Przedstawiciele polskiego rządu wzięli jednak na siebie część odpowiedzialności za sposób, w jaki w Moskwie potraktowano ciała ofiar. Nikt ich z tej odpowiedzialności nie zwolni. Przez lata żyli w przeświadczeniu, że ich wina ulegnie zapomnieniu.

Byli tak pewni, że w 2012 roku Donald Tusk mówił w Sejmie: „Chcę podkreślić, że siłą rzeczy brałem wówczas i biorę dzisiaj na siebie pełną odpowiedzialność za te działania państwa polskiego i służb podległych polskiemu rządowi, wówczas w Smoleńsku i Moskwie, po katastrofie”. Miał rację: nikt nie zdejmie odpowiedzialności z ówczesnego rządu za upokorzenie Polski, jakiego dokonali Rosjanie. Polscy politycy, którzy się na to zgodzili, ustawili się w jednym szeregu z tymi, którzy przez lata kłamali o Katyniu. Tej winy, bez względu na karę, jaką za to poniosą, Polska nigdy im nie zapomni.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski