Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Potrafi dziabnąć, a nawet opluć. Ale tylko w obronie własnej. Bo w głębi serca to szczery pacyfista

Grzegorz Tabasz
Panowie są bardziej smukli, dłuższe mają też skrzydła
Panowie są bardziej smukli, dłuższe mają też skrzydła fot. 123RF
Nie dla sławy, nie dla uniesień. Pasikonik gra w celach matrymonialnych. Panowie wabią w ten sposób samice, a także lokalizują swych konkurentów.

Gdy spotykam zielonego pasikonika, nie wiem, czy śmiać się, czy płakać. Podziwiać siłę rażenia mediów, które każą bać się najdrobniejszych zwierzątek, czy też załamywać ręce nad stanem nauczania przyrody. Zwyczajny zielony pasikonik, mieszkający od wieków na łąkach, zamienił się w straszliwe monstrum. Monstrum długości palca, na widok którego pada nieśmiertelna kwestia: czy TO może ugryźć lub użądlić? Przykro mi, ale muszę was rozczarować. Pasikonik zielony żadnej krzywdy człowiekowi wyrządzić nie może.

Z aparycji to większa kopia zwyczajnego konika polnego, jakich wiele na łące. Głowa, tułów i odwłok to cztery centymetry. Jeśli doliczyć skrzydła i czułki równe rozmiarom ciała, to uzbiera się owad dziesięciocentymetrowej wielkości. Całość w soczyście zielonej barwie, dzięki czemu wypatrzenie stworka siedzącego na gałązkach jest bardzo trudne. Za to łatwo go usłyszeć. Głośne ćwierkanie, jakie dolatuje zza okna, to on. Przy okazji, to najdokładniejsza cezura początku prawdziwego lata.

Pasikoniki zielone w kategoriach rozmiarów ciała zajmują poczesne miejsce. Co prawda, żyją u nas bardziej okazałe chrząszcze, ale spotkanie z żyjącymi w starych dębach kozioroga czy jelonka to wydarzenie na miarę kumulacji w totolotku. Pasikonika zielonego zlokalizujecie słuchem w najbliższym parku. Nieśmiało zaczyna odzywać się po południu i milknie o północy. Gra w celach matrymonialnych.

Panowie wabią samice i lokalizują konkurentów. Idąc bardzo powoli w kierunku dźwięku, prędzej czy później wypatrzycie zielonego skrzypka. Przez kwadranse pociera długimi nogami o krawędzie twardych skrzydeł. Do złudzenia przypomina gesty wykonywane przez ludzi grających na instrumentach smyczkowych. Repertuar żaden. Ot, zwyczajne, monotonne świergotanie. Jeśli nie starczy wam ostrożności, to spłoszony owad zerwie się do lotu. Wśród naszych pasikoników fruwa najlepiej i najdalej. Pod względem umiejętności lotniczych zbliża się do szarańczy wędrownej.

Teraz głos. Każdy, kto posługuje się głosem, musi posiadać odbiornik dźwięków. Założę się, iż nie zgadniecie, gdzie pasikonik ma umieszczony narząd słuchu. Na goleniach przedniej pary odnóży! To tak, jakby człowiek miał uszy w okolicach kolan. I to obydwie płcie. Samice, nasłuchują który pan głośniejszy. Rozwrzeszczany samiec zwykle bywa dobrze odżywiony i ma znakomity zestaw genów dla przyszłego potomstwa.

Panowie lokalizują konkurenta. Mogą go zagłuszyć lub zjeść, o czym za chwilę. Co do charakteru muzyki, to słyszą dźwięki o dwie oktawy wyższe niż nasze ucho, plus ultradźwięki w potężnym zakresie. Wielogodzinne, monotonne ćwierkanie, jakie jesteśmy w stanie usłyszeć, to jeno drobny fragment muzycznych oper, które wykonują i słyszą pasikoniki. Skoro o potomstwie mowa, to odróżnienie cichej samicy od samca jest bardzo proste. Korpulentne panie na końcu ciała noszą długi, szablasty wyrostek. Przypomina żądło i jest powodem nieporozumień. Urządzenie służy do składania jaj w glebie. Tylko.

Żadnego podłączenia do gruczołów jadowych. Zresztą jest tępe i nie przebije najdelikatniejszej skóry, gdyby nawet pasikonik zechciał użyć go do obrony. Panowie są bardziej smukli, skrzydła mają dłuższe i oczywiście pokładełkiem nie dysponują. Dzieciństwo pasikonika zaczyna się około maja, gdy ze złożonych w ziemi jaj wyłażą milimetrowej długości młode. Bezskrzydłe, nieme i głuche. Na początku jadają zielone listeczki. Szybko rosną. Po każdym linieniu zaczynają przypominać dorosłe owady. Skrzydła i kończyny staja się dłuższe, a narządy gębowe na głowie rozmiarami budzą szacunek. I słusznie, gdyż skład menu ulega drastycznej zmianie. Jarosze przechodzą na wysokobiałkową dietę.

Biada każdej gąsienicy, każdemu innemu owadowi, którego zdołają wyśledzić. Ofiara pochwycona w mocarne łapy zostaje zjedzona. Żywcem. Kawałek po kawałku. Poczciwy skrzypek zamienia się w potwora, gdyż dorosłe owady zieleninę traktują jedynie jako sałatkę do zasadniczego, mięsnego dania. Zachowanie zaczyna pasować do menu. Jeśli zamknąć pasikonika w dłoni, ugryzie bez pardonu. Delikatniejszą skórę przetnie do krwi, a w każdym razie solidnie uszczypnie. I to jedyna krzywda, jaką może w obronie własnej wyrządzić. Jeśli już zechcecie pochwycić pasikonika, to celujcie palcami w końce skrzydeł. Będzie bezradny i ograniczy się do oplucia prześladowcy brązową cieczą. Po co go łapać?

Całkiem dobrze sprawdza się w roli zwierzątka domowego. Inni trzymają w domu węże, ryby czy kameleony. Pasikonika mało kto. Co ważniejsze, pod koniec jesieni sam grzecznie zakończy życie, gdy zaczniecie mieć go dosyć. Byle tylko trzymać go w pojedynkę. Dwa pasikoniki skoczą sobie do oczu. Po kilku dniach nieco się oswoi i zacznie przyłazić do patyczka z nabitym pokarmem. Prawie że jada z ręki. Byłbym zapomniał: żadnego zielska. Serwujemy surowe mięsko drobiowe. I niestety, często sprzątamy, gdyż pasikonik zielony ma adekwatnie pachnącą i obfitą do białkowej diety przemianę materii, o czym lojalnie uprzedzam.

Wspomniałem o podobieństwach pasikonika do szarańczy. Budzące grozę owady są brunatnoszarej, ponurej barwy. Zwyczajnie brzydkie. Prócz tego od czasu porzucają samotne życie na stepach i zaczynają się mnożyć w zastraszającym tempie, czego nasz pasikonik nigdy nie czyni. Po przemarszu miliardowych stad zostaje naga ziemia. Trzysta lat temu 26 sierpnia 1711 roku hordy szarańczy najechały Rzeczpospolitą. Połączone siły włościan, szlachty i mieszczan odniosły znamienitą wiktorię. Skrzętni kronikarze narachowali 14 000 dniówek zaciekłych bojów. W walce wręcz, gdyż o rolniczej chemii nikomu się wówczas nawet nie śniło, spalono 656 korcy dorosłych szarańczy i 55 garnców złożonych jaj.

Dla porządku wspomnę, iż jeden korzec to 120 dzisiejszych litrów, a garniec liczył od 3 do ponad 7 dzisiejszych litrów. Uratowano pola i sady, tudzież ludzi przed klęską głodu. Ku pamięci, w Zwierzyńcu na obrzeżach Roztoczańskiego Parku Narodowego, postawiono kamienny obelisk. Ponoć jedyny na świecie pomnik tego rodzaju. Przy okazji, również zapis historii klimatu. Ówczesne lata były tak ciepłe, że niszczące zagony szarańcze bywały zjawiskiem częstym i zwyczajnym. Klimat znowuż się ociepla. Można wypatrywać szarańczy. Tylko proszę, nie pomylcie jej z zielonym pasikonikiem!

***

Dorosłe pasikoniki polują na mniejsze owady, a młode żywią się liśćmi. Dobrze wspinają się i skaczą. Potrafią też dość dobrze latać. Ich zielone ubarwienie pomaga im być trudno dostrzegalnymi wśród źdźbeł traw, krzewów i drzew. Silnie rozwinięty aparat gębowy, długie czułki, dobrze wykształcone oczy i silne nogi czynią je sprawnymi myśliwymi. Samice pasikoników zielonych wbija swoje pokładełko w rośliny, korę drzew lub ziemię i składają jajka.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski