Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Proszowice. Mieszkańcy skarżą się na smród z oczyszczalni ścieków. Nie można otworzyć okna

Aleksander Gąciarz
Aleksander Gąciarz
Oczyszczalnia ścieków w Proszowicach
Oczyszczalnia ścieków w Proszowicach Aleksander Gąciarz
Mieszkańcy wschodniej części Proszowic skarżą się, że przez fetor, wydobywający się ze zlokalizowanej w tym rejonie oczyszczalni ścieków, nie mogą normalnie żyć. Z udzielanych przez gminę wyjaśnień wynika, że smród jest efektem z jednej strony nadmiernej ilości ścieków dowożonych beczkowozami, a z drugiej kilkudniowej akcji wywozu osadów z oczyszczalni.

Mieszkańcy części miasta położonej w rejonie oczyszczalni wystosowali pismo, które zostało odczytane podczas wtorkowej sesji Rady Miejskiej.

- W związku z uporczywym problemem, jakim jest unoszący się fetor wokół proszowickiej oczyszczalni ścieków jesteśmy zmuszeni formalnie zgłosić ten problem z prośbą o natychmiastową interwencję – napisali.

Autorzy pisma zwracają uwagę na fakt, że zapewnienia o tym, że po przeprowadzonej trzy lata temu modernizacji oczyszczalnia stanie się mniej uciążliwa, nie potwierdziły się. Fetor nadal czuć, zarówno nocą jak i w godzinach porannych i wieczornych.

- Szczególnie wieczorami i w upały jest tak nieznośny, że małe dzieci nie chcą spać – napisali.

Autorzy zwracają uwagę, że smród uniemożliwia otwarcie okien, przewietrzenie mieszkania, nie ma też mowy o spędzaniu czasu przed domem, gdyż zapachy są nie do wytrzymania. Przekonują też, że wozy asenizacyjne zwożą do proszowickiej oczyszczalni ścieki nawet w niedziele i to nie tylko z terenu gminy Proszowice, ale też sąsiednich.

- Problem trwa od maja, ale najgorzej jest latem, gdy po prostu nie da się żyć. Oczyszczacz powietrza w domu już nie nadąża. W sypialni nie da się okna otworzyć, bo z jednej strony mamy autostradę, a z drugiej oczyszczalnię. Niedaleko naszego jest przedszkole i zauważyłam, że dzieci coraz rzadziej wychodzą na podwórko – mówi Monika Warchoł.

Burmistrz Proszowic przyznaje, że problem jest poważny, a jego kompleksowe załatwienie będzie sprawą kosztowną. Z udzielonej przez niego odpowiedzi wynika, że powody uciążliwości oczyszczalni są dwa. Po pierwsze jest to efekt przeprowadzonej w połowie września akcji wywozu osadów z oczyszczalni. Spółka Wodociągi Proszowickie informowała o tym fakcie mieszkańców, przepraszając jednocześnie za powstałe niedogodności. Fakty są jednaka takie, że przez kilka dni fetor był rzeczywiście trudny do zniesienia. Na szczęście proces już się zakończył i w ostatnich dniach nastąpiła poprawa.

Drugi problem ma jednak charakter ciągły i będzie o wiele trudniejszy do wyeliminowania. Jest to zbyt duża ilość ścieków dowożonych beczkowozami w stosunku do tego, co dopływa siecią kanalizacyjną. To efekt braku rozwiniętej sieci kanalizacyjnej, szczególnie na terenach wiejskich, gdzie nadal dominują zbiorniki bezodpływowe, czyli szamba. Do proszowickiej oczyszczalni codziennie jest dostarczanych około 30-40 beczek ze ściekami z szamb, które nie tylko śmierdzą, ale o wiele trudniej je oczyścić.

- Problemem jest to, że stacja zlewna na te ścieki jest za blisko oczyszczalni. Tak naprawdę powinniśmy ją przenieść na początek linii kanalizacyjnej: do Jazdowiczek, na Krakowską, czy do Szreniawy. Wtedy ścieki z beczkowozów płynąc do oczyszczalni byłyby rozcieńczane przez ścieki z kanalizacji. Mamy plan budowy takiej takiej zlewni, tylko pytanie, czy uda nam się znaleźć lokalizację, która nie wywoła protestów – mówi burmistrz Cichy.

Burmistrz przypomniał też, że w celu poprawy sytuacji na początku 2022 roku gmina złożyła wniosek do Polskiego Ładu na usprawnienie systemu oczyszczania ścieków. Wnioskowanego dofinansowania w wysokości 5 milionów złotych Proszowice jednak nie otrzymały. W tej sytuacji padły zapowiedzi przeprowadzenie przez samorząd i Wodociągi Proszowickie pewnych działań, które doraźnie mogą zmniejszyć uciążliwości powodowane przez oczyszczalnię, ale nie rozwiążą problemu na trwale. Gmina ma też nadal aplikować o większe środki na modernizację obiektu.

Podczas dyskusji o problemach z oczyszczalnią padały zresztą uwagi pod adresem wodociągowej spółki. Radni stwierdzili, że wywóz osadów w upalne wrześniowe dni nie był dobrym pomysłem i pogłębił problem przykrych zapachów. Paweł Sroga zwrócił też uwagę na to, że spółka zajmuje się wieloma sprawami, do których nie została powołana.

- Wodociągi zajmują się wszystkim. Koszą trawę, handlują węglem, odśnieżają. Są jak poczta, gdzie nie ma listów, ale można kupić żywoty świętej Teresy. Ja bym chciał, żeby wodociągi jednak zajmowały się tym, do czego są powołane, czyli wodociągami i kanalizacją.

W najbliższy poniedziałek o godzinie 9.30 radni komisji rolnictwa i ochrony środowiska mają odbyć wyjazdowe posiedzenie na terenie oczyszczalni.

- Musimy zrobić wszystko, żeby ludziom pomóc, bo gdy byłem na miejscu, to były chwile, że nie dało się wytrzymać. Dochodzi do tego, że zwierzęta odmawiają nawet jedzenia siana, które było składowane w pobliżu oczyszczalni – mówi radny Robert Gajda z Żębocina.

Jak nauczyć dziecko języka obcego - oto porady eksperta

od 16 lat

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski