Owad, płaz, gryzoń. Wszystko jedno, byle zwierz nie przewyższał mnie wagą lub wzrostem.
Przed większymi uciekam, zaś mniejszych usiłuję zatrzymać, by sprawdzić kto zacz. Wieczorem trafiłem na kreta. Coś lazło przez drogę dziwacznym ni to truchtem, ni to śmiesznymi skokami. Zaszedłem go z boku, zastawiłem nogą, poświeciłem telefonem komórkowym. Skonfundowany kret zamarł na chwilę, po czym zgrabnym susem pokonał blokadę.
Nie sądziłem, iż zwierzak o krępym ciele praktycznie pozbawiony kończyn, potrafi być tak zwinny. W mgnieniu oka wpadł na pobocze, gdzie bez ceregieli zaczął wkopywać się w ziemię. Chciałem zrobić mu zdjęcie, ale ustawienie aparatu w odległości kilkunastu centymetrów wywołało prawdziwą burzę. Wściekły warkot i piszczenie.
Cofnąłem rękę nie chcąc sprawdzać jak ostre ma zęby. Po kilkunastu sekundach zniknął mi z oczu. Kret raczej rzadko wychodzi na powierzchnię, ale jeśli musi to szybko biega, pokonuje niskie murki, a nawet pływa. Zaś w kategorii zakopywania się w ziemi, jest mistrzem świata.
POLECAMY - KONIECZNIE SPRAWDŹ:
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?