Leszek Długosz: Z BRACKIEJ
Jak mogłem, omijałem plac pod Kurią. Niestety mieszkam tak, że trudno czasem obejść. Obiecywałem sobie, nie wdawać się. Nie udało się. Któregoś wieczora, w ów czas protestów, zahaczyłem o naradzającą się tam grupę. Już było po głównych wieczornych krzykach. Młodzi zdecydowanie. Stali, akurat w takim skupieniu ku sobie, miałem wrażenie, szeptem naradzający się. Ale i pomiędzy nimi starsi. Twarze, co do których nie ma się wątpliwości. Od lat, ten sam gatunek twarzy.
Odzywam się więc, że chciałbym poznać argumenty: "Dlaczego tak gwałtowne NIE?" Otóż, słyszę dosłownie: "Jarosław Kaczyński nadął się i korzystając z tragedii, chce koniecznie usadzić brata na Wawelu!" Ktoś z boku wtrąca: "No zaraz, ale usadzić, to już raczej niemożliwe".
Włączam się i ja: "Czy nie przekonuje was, że tu nawet nie chodzi o prezydenta, ale o więcej, jeszcze o coś innego? O Całość sprawy Katynia. Przecież TO zostanie. Nasza tu chwila krótka. Ale w ten sposób KATYŃ - i tamten i ten nowy - dla przyszłych pokoleń, na trwałe wniesiony będzie do miejsca o najwyższym dla Polaków znaczeniu symbolicznym. Będzie tam wpisany w ciąg historii polskiej, jako szczególna, tragiczna, ważna, nie do pominięcia karta naszych dziejów. Jako obowiązujące, tragiczne pamiętanie. Właśnie na Wawelu, tak uhonorowane. To nie wystarcza? To mało? Proszę o odpowiedź. Co was w tym drażni? Że to nie wy o tym zdecydowaliście?"
Z boku głos dziewczyny: "Moj dziadek też zginął na Wschodzie, a dlaczego nie on leży na Wawelu?" Inna dziewczyna: "Panie Długosz, pan jest starszym człowiekiem, ja jestem młoda. Jestem rodowitą krakowianką. Pan zdaje się, o ile wiem, nie. A ja jestem. I więcej nas tu rodowitych z Krakowa. Coś chyba mamy do powiedzenia w sprawie Wawelu? Poza tym, panu, w pańskim wieku, może już tak nie zależy, kto tam będzie spoczywał. Ale ja, najprawdopodobniej ileś lat dłużej będę żyła i będę musiała znosić: "jaki człowiek tam leży!"
"Proszę pani, każdy ma swoją porcję cierpienia" - usiłuję rozładować napięcie. Poza tym, dodaję - "Sądziłem zawsze, że Wawel należy do wszystkich Polaków i do wszystkich pokoleń. Co to znaczy: "jaki tam człowiek będzie leżał"?
W sukurs zgłasza się Inny Młody: "No jak to jaki? No jaki? To pan nie wie? Przecież on nawet nie jest Polakiem! To znaczy kim jest? No przecież to Żyd! Nie wie pan tego?"
Nie wytrzymuję i poleciałem ze słowami, których normalnie nie używam. On leci po Straż Miejską, przysłuchującą się z boku. Wzywa ich krzykiem, że jest obrażany. Odciągają mnie Inni Młodzi. Któryś wyciąga do mnie rękę: "Proszę pana, szkoda zdrowia. Niech pan to pominie, niech się pan nie odzywa. To są tacy ludzie. Przysłani do roboty. Widzi pan tego tam gościa? Tam dalej w krzakach na Plantach normalnie wypłacane mają pieniądze. My tu stoimy i widzimy wszystko".
Usiłuję się opanować i odchodzę. Za mną jeszcze biegną głosy: "Nie będzie tu rodzina i Dziwisz jednoosobowo decydować, kto ma leżeć na Wawelu! My też mamy coś do powiedzenia. I pan Andrzej Wajda, i pani Krystyna Zachwatowicz są tego samego zdania! Też nas popierają".
Udaje mi się odejść. Mój Boże, nie pojmuję. Wybiegam myślą do czasów wspólnej obecności, do czasu wspólnej jazdy na wozie i pod wozem... wtedy tam - w Piwnicy pod Baranami... W sześćdziesiątych, siedemdziesiątych latach... Jakże oddalił nas czas...
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?