FLESZ - Będą zmiany zasad w noszeniu maseczek?
Ten wybudowany w 1760 roku dwór należy do najcenniejszych zabytków nie tylko gminy Raciechowice. O jego wyjątkowości stanowiło też to, że choć jest konstrukcji drewnianej to był tynkowany gliną, miał też piękny dach „krakowski”. Ciekawa jest też jego historia nierozerwalnie związana m.in. z rabacją galicyjską.
Za to historia powojenna dworu jest podobna do wielu jemu podobnych w tym sensie, że został odebrany jego właścicielom, przeszedł na własność państwa i był wykorzystywany na różne cele. Od lat 50-tych władała nim Rolnicza Spółdzielnia Produkcyjna „Grodzisko” i dopiero w XXI wieku, a dokładnie w 2004 roku wrócił w ręce spadkobierców rodziny, do której należał przed wojną. W międzyczasie należał do gminy, od której to odkupili go spadkobiercy przedwojennych właścicieli. Potem w drodze sprzedaży przeszedł w ręce nowych właścicieli, a ci w tym roku sprzedali go kolejnym.
Już ponad 20 lat temu zobowiązana do zabezpieczenia budynku przez opadami została wspomniana spółdzielnia rolnicza. Potem, kiedy dwór przeszedł na własność gminy razem z obowiązkiem jego zabezpieczenia, pod koniec 2003 ekipa remontowa wykonała tam doraźne prace (podstemplowanie więźby dachowej i zbutwiałego stropu). W 2007 roku znów dyscyplinowano kolejnych właścicieli w sprawie zabezpieczenia budynków dworu i spichlerza.
Przedostatni właściciel deklarował przeprowadzenie wielkiego remontu i prace wykonał, ale tylko częściowo. Nie dokończył ich, dlatego przez kilka ostatnich lat trwała walka o przymuszenie go do podjęcia działań zabezpieczających obiekt przed kompletną ruiną. Uwagi dotyczyły głównie pokrycia dachu, bo żaden budynek bez tego nie przetrwa
– mówi dr hab. Monika Bogdanowska, małopolska wojewódzka konserwator zabytków.
Od zaleceń, nakazów i nakładanych kar administracyjnych właściciel skutecznie się odwoływał.
Dwa tygodnie temu, 1 kwietnia, dach dworu zawalił się niszcząc przy okazji część frontową z wejściem.
Wiadomość o tym nie została nam przekazana przez właściciela, choć miał taki obowiązek
- mówi dr hab. Monika Bogdanowska i dodaje, że dowiedziała się o tym z mediów społecznościowych, a dokładnie z profilu Koła Gospodyń w Raciechowicach, które zamieściło fotografie zniszczonego zabytku.
Pod wspomnianym wpisem w mediach społecznościowych mieszkańcy wyrażają żal, że cenny (także w sensie niematerialnym) zabytek doprowadzono do tak katastrofalnego stanu. Niektórzy przypuszczają, że nieprzypadkowo, i możliwe, że niedługo dwór całkiem zniknie a w jego miejscu stanie supermarket.
Swoje ubolewania wyraża także wójt gminy Raciechowice Wacław Żarski:
Myślę, że gmina mogła coś zdziałać, kiedy dwór należał do niej, ale tak się nie stało. Kiedy zostałem wójtem dwór był już w rękach prywatnych. Miałem nadzieję pozyskać go w drodze wymiany za inną nieruchomość, bo dopiero mając tytuł własności moglibyśmy starać się o środki na jego remont. Jednak właściciel był zainteresowany jedynie sprzedażą, a na taki zakup nie było w gminnym budżecie pieniędzy
- mówi.
Po katastrofie budowlanej wojewódzka konserwator zabytków wydała nakaz zabezpieczenia obiektu i odbudowy dachu z rygorem natychmiastowej wykonalności.
Każdy dzień, kiedy do środka leje się woda i sypie śnie działa na szkodę budynku
– tłumaczy.
Zawiadomiła również prokuraturę o zniszczeniu zabytku.
Jej zdaniem do zaniedbań doszło na skutek eksploatowanie obiektu do czasu zanim wrócił w ręce spadkobierców, a potem braku należytej opieki nad nim ze strony kolejnych właścicieli.
Bierność gminy także niestety się do tego dołożyła
– mówi dr hab. Monika Bogdanowska.
Jak zapewnia ma na tyle determinacji, że będzie dążyła do tego, aby właściciel odbudował dach, ale też, aby w razie gdyby zawalił się sam budynek dworu, nakazać jego odbudowę.
Będziemy walczyć o każdą belkę i dążyć do tego, aby został on odbudowany, oczywiście w technologii tradycyjnej
– mówi.
O plany związane z dworem zapytaliśmy nowych właścicieli, ale wciąż czekamy na odpowiedź.
Ubolewam nad tym, że z naszego krajobrazu znika kolejny zabytek, szczególnie, że w przeciwieństwie do Podkarpacia albo Małopolski Wschodniej, nie mamy ich dużo
– mówi Marek Stoszek, prezes myślenickiego oddziału Polskiego Towarzystwa Historycznego i dodaje:
Nie jest to niestety odosobniony przypadek, podobny los spotkał dwór w Krzyszkowicach, też podupadał i niszczał, do momentu kiedy nie było co ratować. Choć tu przynajmniej właściciel, po rozbiórce, na którą dostał zgodę, wybudował nowy dwór na wzór starego.
Warto w tym miejscu wspomnieć jeszcze budynek starej szkoły w Krzyszkowicach. W 2016 roku ówczesne władze gminy Myślenice rozpoczęły rozbiórkę zabytku bez zgody, a nawet powiadomienia konserwatora zabytków. Po jego interwencji rozbiórkę przerwano, i mimo że to co rozebrano miało zostać odbudowane do dziś, mimo wydanej decyzji nakazowej, nie zostało.
Jak w piątek (16 kwietnia) poinformowała „Gazeta Myślenicka”, w tej sprawie został właśnie skierowany do sądu akt oskarżenia przeciwko byłemu burmistrzowi.
- Te znaki nigdy nie wybaczają. Są pamiętliwe i mogą myśleć o zemście bardzo długo
- Najciekawsze domy do kupienia w Małopolsce do 200 tys. zł. Duże metraże i niska cena
- Ile zarabia kasjer, a ile sprzedawca? Oto zestawienie płac w 18 znanych zawodach
- Najbardziej niebezpieczne przejścia dla pieszych w Krakowie
- Kraków. Tu budują piramidy ze śmieci. A co z recyklingiem w mieście?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?