MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Rezonanse szopenowskie

Redakcja
Zwykle tego nie robię. Nie posługuję się w felietonach otrzymywaną korespondencją. Czynię wyjątek, z przyjemnością i przekonaniem, że przytoczenie tego listu wzmacnia opinie nie tylko moje, ale i podobnie wypowiadających się w tej kwestii. (Nawet na łamach Dziennika, czytaj: red. Tomasz Domalewski). Jakaż to kwestia? To sprawa dostępności, a ściślej, obecności w mediach, Konkursu Chopinowskiego.

Leszek Długosz: Z BRACKIEJ

A bardziej nadrzędnie - to kwestia miejsca przeznaczonego dla tzw. kultury wysokiej. Czyli w praktyce nieobecność, wycięcie tego pasma. Tak najkrócej. Poza tym, nie ukrywam satysfakcji (dzielże ją ze mną Dzienniku!), że głos przyszedł aż z Wybrzeża (okazuje się, że przy dzisiejszych możliwościach - i tam trafiamy). Pani Anna Błażkowska z Gdyni, której jestem serdecznie wdzięczny za ten głos (i zgodę na udostępnienie) tak pisze:

Panie Leszku! Szczególne dzięki za ostatnie słowa dotyczące Konkursu Chopinowskiego! Od dłuższego czasu czekałam na ogłoszenie terminu, na podanie aktualności, wizerunków naszych uczestników, jak niegdyś bywało. Już zaczynałam się niepokoić, że coś przeoczyłam, że może Konkurs przeniesiono na inny termin, lub - co gorsza - całkiem zlikwidowano... No, ale tłumaczyłam sobie, wszak mamy Rok Chopinowski, a my tak kochamy okazje! Wreszcie odkrycie! Chopin, który do niedawna był własnością wszystkich, nawet tych, którzy na co dzień stronili od muzyki, ale mogli dumnie mówić o polskim geniuszu muzycznym znanym na całym świecie, raptem zstąpił do podziemi! (były strzechy, może podziemia to kolejny etap?). Wtłoczono Go w jakąś niszę kulturową, nie pytając o zgodę nikogo z nas. Ludzie naszego pokolenia odnajdą Go tam, bośmy się już trochę pogodzili z losem kultury wysokiej i tam właśnie jej szukamy, znudzeni i zniesmaczeni chłamem, który nas zalewa. Ale jak młodzi wchodzący w życie mają się uczyć sztuki, jak znaleźć punkt odniesienia dla swego smaku, który karmiony jest łatwizną lub pseudoartystycznymi wydarzeniami?! Kiedy w końcu ktoś się ocknie, że zaczynamy tworzyć, odrzucając klasyczne wartości, co źle wróży na przyszłość. Bo może ktoś nie być wielbicielem muzyki romantycznej, ale trzeba wiedzieć, że z tego wyrastają następne epoki i pokolenia, czerpiąc wzorce i zasady (niekoniecznie naśladując). Niech będzie "sztuka" w stawach i na drzewach, ale niech nie przesłania istotnych wydarzeń, na które większość z nas w kraju i na świecie czeka - przecież nie jest tego zbyt dużo, gdy weźmiemy pod uwagę częstotliwość (raz na pięć lat!). Kiedyś cała Polska szykowała się na te chwile - może rzeczywiście niewiele wówczas było podobnych imprez. Ale celowo mówię tu "podobnych", nie pod względem treści, lecz jakości! Czyżby dzisiaj odbywały się centralnie jakieś nadzwyczajne uroczystości, które mogłyby być naturalną konkurencją dla Chopina? Czy mieliśmy jakieś większe wartości do zaoferowania, gdy zdecydowaliśmy się usunąć w cień naprawdę ważne kulturowo wydarzenie w kraju? I nie chodzi tu bynajmniej o "zamęczanie" muzyką, ale o dawkowanie w odpowiednich proporcjach ("znaj proporcją, mocium panie!").

Panie Leszku! Trzeba krzyczeć, i to bardzo głośno, bo krok po kroku idziemy w stronę, skąd mamią fałszywi prorocy i "tombak". Może jeszcze niektórzy nie widzą zagrożenia, ale gdy wstydliwie ukrywamy najwspanialsze nasze dokonania pod pretekstem emisji w kanale kulturowym, to... To znaczy, że reszta jest wytworem poza wyborem? (...)

Pani Anno, mówimy jednym głosem. Nie my jedni. Mówimy sobie a muzom? Jak ten kwiatek do kożucha, upieramy się przy swoim? Przeciwstawić się zdołamy? Wszechpanoszeniu się polityki, doraźności - handlowo-reklamowej? Tandetności rozrywki, bo nawet nie ćwierćkulturki, którym to "produktem" zawiadowcy SPOŁECZNYCH wszakże mediów(!) karmią nas. Mając na to odgórne przyzwolenie i swoją czelność? A może, którzy jeszcze domagamy się "cieńszej strawy", my, którzy protestujemy, w ich mniemaniu - może nie należymy już do... NAS?

Życzę Pani, sobie i Podobnym NAM, żebyśmy jeszcze mieli siłę tak upierać się. Tak nękać! Nie chcemy egzystować w społeczeństwie tak "ustawionym" ideologiczno-ekonomicznie, w którym wydarzenia o najwyższej skali (kulturowej, narodowej) zmuszeni jesteśmy szukać "w czteroprocentowym kanale niszowym". Będziemy - napominać, zawstydzać, nękać, nudzić... bo to nasz obowiązek i konieczność. Wobec obecnych elit naszego państwa. Które, jak na razie, podczas inauguracji Roku Szopenowskiego klaszczą pomiędzy częściami wykonywanego koncertu! Trudno, na razie. Nie tracimy nadziei - że to się zmieni? Dotarłem jednak, postarałem się - słucham Konkursu ile mogę, w tej TVP Kultura. Jestem zachwycony. Niech sobie specjaliści wynajdują błędy, niedociągnięcia, swoje zawodowe -izmy i procenta. Ta młodzież ze świata gra wspaniale! Walka idzie cudowna. Chciałem rzec - jak na stadionie, ale nie, to nie tak. Na stadionach idzie o wyczyn i o wynik! W sztuce chodzi o oczarowanie i o przekonanie innych. Do proponowanej przez artystę jego prawdy i jego wersji piękna. Artysta nie o wynik walczy. Ale o zdobycie umysłów i serc. Na szczęście, są, znajdują się wciąż jedni i drudzy - artyści i publiczność, którzy się do tego nawzajem garną. Fryderyku, prowadź! Pani Anno, dzięki za wsparcie!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski