– Przyszła do mnie z propozycją prowadzenia zajęć tanecznych i od razu, po jej prezencji: postawie pełnej gracji, było widać, że kocha taniec. Utwierdziła nas w tym na pokazie. Okazało się, że jest rewelacyjna – mówi Iwona Głuszyńska, dyrektorka Miejsko–Gminnego Ośrodka Kultury w Świątnikach, gdzie Zofia Malec, od tygodnia nosząca nazwisko de Los Santos, w każdy wtorek prowadzi kurs nauki tańców latynoamerykańskich.
Biorą w nich udział głównie panie, ale odważył się w nim uczestniczyć jeden mężczyzna – Włodzimierz Żurek, członek świątnickiego teatru „Po latach”.
– Jest bardzo pojętnym kursantem – zaznacza instruktorka, która jest studentką filologii hiszpańskiej na Uniwersytecie Jagiellońskim w Krakowie. Wolny czas poświęca na tańcowi. – To jej miłość od dzieciństwa. Taneczny talent Zosi zobaczyłam, gdy miała trzy lata w ochronce, podczas występu jako śnieżynka. Uznałam, że trzeba go rozwijać – mówi Izabela Lewandowska–Malec, mama tancerki. Najpierw zapisała córkę na rytmikę, ale ona nie pasjonowała się nią. Potem przez sześć lat tańczyła w balecie w Krakowie.
– Czułam się zbyt sztywno więc poszłam do szkoły tańca towarzyskiego i skupiłam się na tańcach latynoamerykańskich, które dają więcej możliwości pracy ciałem, niż standardowe. Pięć lat temu zainteresowałam się salsą, tańcem jeszcze bardziej swobodnym – mówi tancerka.
Gdy poznała Cristiana, obecnie już męża, zainteresowała się bachatą. Na Dominikanie skąd Crystian pochodzi, tego rodzaju muzykę słychać wszędzie: w sklepach, klubach, na ulicy. Bachata, to rodzaj muzyki , która powstaje w wioskach. Wykonywano ją po zakończeniu pracy. Piosenki są bardzo romantyczne, często mówią o złamanym sercu. Ale bachata to także taniec, drugi po salsie, wywodzący się z Karaibów. Jest kontaktowy i zmysłowy. Partnerzy tańczą blisko siebie charakterystycznie unosząc biodra.
– Zosia jest świetną nauczycielką. Przyznam, że początkowo nie radziłem sobie z krokami, ale z każdym dniem jest coraz lepiej. Żona mnie bardzo inspiruje, choć przyznam, że zanim sie poznalismy taniec nie był w kręgu moich zainteresowań – podkreśla małżonek, student zarządzania na Akademii Górniczo–Hutniczej w Krakowie. Na kursach odbywających się w Świątnickiej Strażnicy Kultury, w każdy wtorek, pomaga żonie, zajmuje się sprzętem, włączaniem muzyki, a przy okazji podgląda kroki i uczy się języka polskiego.
Na kurs uczęszcza także mama Zofii, która w ten sposób chce wspierać córkę. Sama nieźle sobie radzi, bo niegdyś chodziła na kursy tańca towarzyskiego. – Zosia jest zawsze przygotowana, punktualna, zdyscyplinowana. W dodatku ma zawsze perfekcyjnie opracowaną choreografię – zaznacza mama instruktorki, która na swoim ślubie cywilnym zaskoczyła gości. Po obiedzie pojawiła się w body oraz kabaretkach i wszystkich uczestników ceremonii zaprosiła na mały kurs salsy. – Opracowałam do niego choreografię z podstawowymi krokami – mówi. Teraz przygotowuje układy na ślub swojego brata Piotra. On i starszy brat Paweł, jak mówi, są oporni na taneczną wiedzę, ale siostra liczy, że zaszczepi w nich chociaż małego tanecznego bakcyla .
Małżonkowie jeszcze nie wiedzą, czy zwiążą swą zawodową przyszłość z tańcem, chociaż Zofia twierdzi, że jest on sensem jej życia. Może kiedyś założą szkołę bachaty? Teraz wolą się skupić na studiach i rozwijaniu swoich umiejętności. Zofia marzy o kursie u Rodolfo Montano Castro; guru bachaty i salsy na Dominikanie. Jest przekonana, że to marzenie uda się jej zrealizować.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?