Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Samochody elektryczne. Próba pokonania 300-kilometrowej trasy Kraków - Warszawa na jednym ładowaniu

Janusz Michalczak
Janusz Michalczak
ZOE na stacji BMW w kieleckiej galerii Echo. Ponad godzinne doładowanie powiększyło zasięg auta ze 100 do 180 km
ZOE na stacji BMW w kieleckiej galerii Echo. Ponad godzinne doładowanie powiększyło zasięg auta ze 100 do 180 km Fot. Janusz Michalczak
Jesteśmy świadkami rewolucji elektromobilności, która przebiega znacznie szybciej niż przewidywali to eksperci. Niedawno przyznał to sam prezes firmy Porsche Oliver Blume. Kierowana przez niego firma zamierza przeznaczyć na rozwój produkcji aut elektrycznych 6 miliardów euro do roku 2022.

Można zrozumieć przyczyny rozgoryczenia i nerwowości u producentów tzw. superaut. Kompaktowe samochody elektryczne uzyskują osiągi (przyspieszenie, moc, maksymalny moment obrotowy) lepsze niż auta sportowe. Niedawno I.D.R, elektryczny samochód wyścigowy Volkswagena, dwukrotnie pobił jednego dnia rekord toru Nürburgring, uzyskując średnią prędkość przejazdu 206,96 km/h.

W dużych miastach brakuje ładowarek

Rywalizacja pomiędzy producentami już dzisiaj jest zabójcza i trudno przewidzieć jej finał. Zejdźmy jednak na ziemię. Przeciw autom elektrycznym często podnoszony jest zarzut ograniczonego zasięgu. Do niedawna w ofercie przeważały auta, które na jednym ładowaniu były w stanie pokonać dystans 200-250 km. Ale to już przeszłość. Najnowsze, wprowadzane na rynek modele, mają zasięg 300 - 480 kilometrów.

Jednak to wcale nie zasięg musi być najważniejszym kryterium użyteczności pojazdu. Wszystko zależy od tego do jakich celów potrzebny jest nam ,,elektryk”. Możemy mieć niewielki (tańszy) pojazd osobowy do poruszania się wyłącznie po mieście lub małe auto dostawcze, które zadowoli nas poruszaniem się w promieniu 100-150 km.

Czy takim autem da się dzisiaj pokonywać większe dystanse? Jednym z najbardziej popularnych aut elektrycznych w Europie jest niewielkie Renault Zoe Z.E. 40 z akumulatorami o pojemności 41 kWh, które ma zasięg 300 km. Sprawdziłem czy można nim dojechać z Warszawy do Krakowa.

Planując podróż ,,na styk” trzeba mieć z pewnością spory zapas czasu, gdyż musimy się liczyć z koniecznością doładowania na trasie akumulatorów. Zanim usiadłem za kierownicą usłyszałem, że najlepiej abym jechał ZOE na takim dystansie w trybie eco z wyłączoną klimatyzacją. Zastosowałem się do tej uwagi, choć to rodzaj poświęcenia, gdy słońce ostro przygrzewa. Tryb eco wiąże się, z jazdą z prędkością ok. 90 km na godzinę. W praktyce auto rozpędzało się do 96 - 97 km na godz. ale było wyprzedzane przez większość autobusów i TIR-ów. Do Kielc przyjechałem z zapasem energii na pokonanie jeszcze 112 kilometrów, ale nie podjąłem ryzyka dalszej podróży bez doładowania.

Jazda po mieście w poszukiwaniu stacji ładowania zajęła więcej czasu niż sądziłem. Nikt nie był w stanie wskazać, gdzie znajdują się ładowarki w Kieleckiej Strefie Ekonomicznej, a ładowarka w Nissanie, podobnie jak salon tej firmy, była zamknięta na trzy spusty. Miałem szczęście, gdyż w galerii Echo na stacji ładowania BMW trafiłem na wolny jeden z trzech punktów.

Dlaczego ,,elektryki" nie będą miały konkurencji?

Kraków jest podobną pustynią energetyczną. Jako punkt darmowego ładowania sprawdziły się dwa stanowiska w galerii Kazimierz (o dziwo nie ma ich np. Tauron, choć powinny być wizytówką tej firmy i samego Krakowa). Dzięki systemowi odzyskiwania energii świetnie sprawdzającemu się w ruchu miejskim, ZOE okazało się komfortowe, ukazując większość zalet takich pojazdów. Jest ciche (można powiedzieć nawet, że bezszmerowe), dynamiczne (prędkość 50 km uzyskuje w 3,9 sekundy, co powoduje, że w chwili startu nie ma konkurencji wśród aut spalinowych). Jazda nim relaksuje. Trudno dziwić się zatem, że każdy kto zaliczy taką jazdę chętnie nie rozstawałby się już z elektrykiem. Albo szybko kupił takie auto.

ZOE świetnie przyspiesza też do 130-140 kilometrów. Ładowanie, niestety, trwa dość długo. W galerii ładowarka potrzebowała na to 2 godziny 20 minut. Podczas powrotu spalił pomysł doładowania w stacji Nissana (inna końcówka wtyczki - CHAdeMO /TYP 4, a nie TYPE 2/CSS Combo 2). Auto niestety sporo kosztuje - wersja R90 ponad 133 tys. złotych.

WIDEO: Krótki wywiad

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski