Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sarajewo, czyli świat

Włodzimierz Jurasz
Czytnik. 27 maja 1992 roku, podczas jednej z wojen wybuchłych po rozpadzie Jugosławii, na bośniackie Sarajewo jak co dnia spadło kilka pocisków wystrzelonych przez oblegających miasto Serbów.

Tym razem trafiły w kolejkę czekającą na chleb; zginęły 22 osoby. Dla uczczenia ich pamięci sarajewski wiolonczelista Vedran Smailović (przeżył, dziś mieszka w Irlandii Północnej) przez 22 kolejne dni zasiadał w miejscu tragedii z instrumentem i grał Adagio g-moll Tomasa Albinoniego, by uczcić pamięć ofiar. To wydarzenie zainspirowało kanadyjskiego pisarza Stevena Gallowaya do napisania powieści „Wiolonczelista z Sarajewa”, której polski przekład ukazał się właśnie nakładem wydawnictwa Marginesy.

Równie ciekawa jest historia samego utworu wykonywanego przez Smailovicia. W roku 1945 w gruzach zbombardowanego przez aliantów Drezna włoski muzykolog Remo Giazotto znalazł ponoć fragmenty nieznanej kompozycji Tomasa Albinoniego, raczej mało znanego włoskiego barokowego kompozytora.

Jak twierdził, zrekonstruował je i w roku 1958 ogłosił drukiem pod nazwiskiem Albinoniego. Utwór błyskawicznie zyskał międzynarodową sławę, m.in. dzięki Herbertowi von Karajanowi, aczkolwiek drezdeńska biblioteka dementuje, jakoby kiedykolwiek była w posiadaniu poddanego rzekomo rekonstrukcji manuskryptu sugerując, że całość utworu musiała wyjść spod pióra Giazotty…

Opisywane przez Gallowaya walki o Sarajewo uznawane są za najdłuższe w historii nowożytnej wojskowości oblężenie miasta (trwało od 5 kwietnia 1992 do 29 lutego 1996). Zginęło w nim około 10 tysięcy ludzi, kilkadziesiąt tysięcy odniosło rany. Do legendy przeszła działalność terroryzujących miasto z pobliskich wzgórz serbskich strzelców wyborowych, strzelających do wszystkich bez wyjątku; jedną z głównych arterii miasta, której nie można było przekroczyć bez ryzyka śmierci, nazwano wręcz Aleją Snajperów. Jedynym łącznikiem miasta ze światem zewnętrznym był zbudowany pod lotniskiem tunel, prowadzący na tereny niezajęte przez Serbów.

Autor „Wiolonczelisty” oczywiście oblężenia Sarajewa nie doświadczył. Poznał tę historię z opowieści jego mieszkańców, oprowadzających pisarza po mieście, pokazujących mu miejsca, w których rozgrywa się powieść, dzięki czemu udało mu się znakomicie odtworzyć realia życia w tym tragicznym okresie.

Galloway opisuje egzystencję walczących o przetrwanie mieszkańców, cynizm lokalnych polityków i mafiosów zbijających majątki na tragedii tysięcy rodaków – choćby skupujących za bezcen wszystkie cenne przedmioty i wywożących je wspomnianym tunelem do wolnego świata. Jego ambicją nie było jednak odtworzenie faktów historycznych. Powieść pomija wydarzenia związane z rozpadem Jugosławii, cały kontekst historyczny i polityczny, nie padają w niej pojęcia Serbowie czy Bośniacy. Główny motyw tej swoistej przypowieści czy wręcz moralitetu to walka pozbawianych godności mieszkańców o zachowanie w sobie resztek człowieczeństwa.

„Jeżeli to miasto umrze, nie stanie się tak za sprawą ludzi na wzgórzach, lecz tych w dolinie. Jeśli przestaną reagować na śmierć, jeżeli upodobnią się do tamtych, wówczas Sarajewo zginie” – mówi do siebie jeden z bohaterów. Niebagatelną rolę odegrały w tym procesie koncerty tytułowego wiolonczelisty. Jak stwierdza inna z bohaterek, ochraniająca go sarajewska snajperka, zwana Strzałą: „Można to jednak zatrzymać. Tamci na wzgórzach nie muszą być mordercami. Obrońcy miasta nie muszą się upadlać. Ona nie musi mieć w sobie tyle nienawiści. Ta muzyka kazała o tym pamiętać, przypominała, że świat wciąż jeszcze może być dobry”.

No, może niekoniecznie dobry. Ale przynajmniej w miarę normalny…

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski