MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Sekunda chwały człowieka małego

Redakcja
Tomasz Ujfaluszi - byczek człekokształtny. Chcę go zrozumieć. Futbolista jakich tysiące - zlane w masę tysiące mętne - czyli przyzwoity. Biega, umie trafić w piłkę, podskoczyć, upaść i wstać, wie, gdzie przód, a gdzie tył oraz w którą stronę szarżować, by nie zdumieć bramkarza własnego. Ot, przyzwoicie sklecona przeciętność.

Paweł Głowacki: DOSTAWKA

Dziś gracz Atletico Madryt, z urodzenia zaś rodak Bohumila Hrabala, który uczył ongiś, że istotą pisania, w ogóle snucia opowieści, kto wie, może nawet sednem powszechnego procederu zwanego życiem, jest ruch filigranowy, subtelny, prawie niezauważalny, prawie nieważki, ta umiejętność, którą posiadł był piłkarz Hidegkuti - sztuka wykonania dryblingu na chustce do nosa. Chcę dziś pojąć strukturę niedzielnej bezradności Ujfalusziego.

Skąd się wzięła? Jaka była? Zwierzęca? Niemowlęca? Paniczna? Była wężem o pysku pełnym jadu, wężem, co go dusi anonimowość? Była urażoną godnością, która każe wyć: "Ja też tu jestem! Też gram! Więc dostrzeż mnie, zapatrzony w tego kurdupla o krzywawych nogach, świecie niewdzięczny!"? Chcę znaleźć odpowiedź, dlatego znów przyglądam się ostatniej niedzieli. Jest oto wieczór. W Madrycie na stadionie Vicente Calderon Atletico Madryt podejmuje FC Barcelonę. Jest 20.48 - i jest już po wszystkim. 1-2 dla Barcelony. Minął regulaminowy czas gry, kończą się minuty doliczone, nic już nie da się zrobić, zwłaszcza gdy jest się Atletico - ekipą, która od początku niczego nie mogła zrobić. Co pozostało? Czekać. Skromnie, z cichą godnością przegranego, bez grzęźnięcia w histerii, bez pyskowania. Tak, to pozostało: nie pyskować nogami.

I co? Cóż, jest nie więcej niż 50 sekund do gwizdka finalnego, a Leo Messi na środku boiska robi z Ujfaluszim, a raczej dla Ujfalusziego to, co od początku robił dla niego, dla Diego Forlana, Sergio Aguery, Diego Costy i reszty Atletico. Mianowicie w cieniu Ujfalusziego, na plasterku trawy nie większym od chusteczki do nosa w ułamku sekundy wykonuje drybling, którego nie sposób pojąć - i po raz setny tego wieczoru obdarowuje byczego Czecha samotnością doskonałą. I byczek po raz setny widzi plecy argentyńskiego kurdupla. I po raz setny pojmuje, że piłki nie powącha. I co? Robi to, co robi. Ale dlaczego? Przecież to nie ma już sensu. Przecież gdyby zrezygnował, a Messi strzelił - niczego by to nie zmieniło. Bez znaczenia przecież, czy przegrywa się jedną, czy dwiema bramkami. Więc? Co się stało? Duch świętej pamięci Herostratesa nawiedził wtedy Ujfalusziego?

Herostrates, szewc z Efezu, też był przeciętny, nijaki, bez właściwości, skazany na drugorzędność, małość, na bycie wiecznie przeoczonym przez świat. I też pęczniał w nim ryk: "Ludzie, ja jestem! Dostrzeżcie mnie wreszcie!". Niestety, Ziemianie mieli inne zajęcia. Więc całe życie poniewierany obojętnością - szewc podpala świątynię Artemidy w Efezie. Było to w roku 356 p.n.e. A w niedzielny wieczór roku 2010 skazany na przeciętność Ujfaluszi jednym bydlęcym kopnięciem masakruje w Madrycie prawą kostkę argentyńskiego Hermesa o krzywawych nogach. Tak mówię o Messim - wy możecie inaczej. I spróbujcie też bez mitologicznych wycieczek, czyli racjonalnie, wyjaśnić mi niedzielny gest czeskiego kretyna. No?

 

Nie pamiętam, czy Andrzej Bursa mówił o małych wzrostem czy o garbusach, lecz uczył, że z takimi trzeba uważać, bo jak w nich pęknie bania z pychą - gotowi są zabić. Gdyśmy na studiach przerabiali Brunona Schulza, korytarze trzeszczały od studenckiego pyskowania: "Nic nie rozumiem! Toż to grafomania żyda z Drohobycza!". Gdy Jerzy Koenig wyświetlił w tele- wizji “Wielopole, Wielopole" Tadeusza Kantora - zasypało go epistolarne pyskowanie przeciwko raczeniu Polaków bełkotem wariata. I tak dalej - zwłaszcza w naszych czasach. Dawniej ułomnym w czytaniu, patrzeniu, słuchaniu nie przychodziło do głowy, by na kanwie garbów swoich - stentorowo protestować. A dziś? Przeciętni, skazani na trzeciorzędność, przegrani, tak, zwłaszcza ci ostatni... Szkoda słów.

Są jak Ujfaluszi. Identycznie bezradni. FC Barcelona ogłosiła, że Messiemu niewiele się stało. Ot, banalne naciągnięcie wiązadeł. Przykro mi, fatalny Ujfaluszi. Sam widzisz, jak dojmująco przeciętny jesteś. Nawet nie potrafisz chłopu stopy urwać porządnie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski