MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Skąd się bierze praca

Redakcja
W Polskę. Do knajpy, pod sklepik, na bazarek, do pekaesu albo stopem się przejechać. To twórcze– oto propozycja, o czym napisać na piątek do „Dziennika Polskiego”. Zapytałem na Twitterze i taka odpowiedź. Czy knajpa, czy sklepik, czy bazarek, wspólny mianownik – „praca”. Skąd się ona bierze? Ano, daje ją rząd lub samorząd.

Paweł Kowal: OD KRAKOWA DO BRUKSELI

Gdy Tusk obejmował władzę w 2007 roku, w Polsce było 382 tys. urzędników. W zeszłym roku było ich 436 tys. A to tylko część sfery budżetowej. Czyli idzie jak w Grecji albo Hiszpanii. Rząd pracę daje urzędnikom, ale coraz mniej produkuje, a potem katastrofa. Zresztą rzecz nie w tym, że urzędników jest za dużo. Tak naprawdę są oni tylko odgromnikiem rządu – gdy nie ma klimatu dla produkcji, wpływy do bud­żetu są małe, wtedy sama władza mówi ludziom: „to oni, urzędnicy, są winni nieszczęść”. W Niemczech jest ich zresztą więcej. Sprawa w proporcjach: gdy więcej się tworzy i sprzedaje, urzędnicy mniej ciążą. Tymczasem Narodowy Bank Polski w swoim raporcie o bezrobociu pokazuje, co trzeba zmienić: zreformować urzędy pracy. I postawić na przedsiębiorczość. A to oznacza także mniej podatków. Czy ludzie poprą taki program w czasie, kiedy PO i PiS obiecują więcej pieniędzy z kieszeni przedsiębiorców?

Gdyby przez kilka miesięcy wypłacać pracownikom oprócz „czystej” pensji kwotę, którą wydaje na nich pracodawca, i zobowiązać ich, by wpłacali odpowiednią część na podatki i ubezpieczenia sami, podniósłby się rwetes. Gdyby podatnicy poczuli wartość pieniądza przelewanego na ociężałe państwo, postulaty przedsiębiorców z dnia na dzień stałyby się najpopularniejszą doktryną, a rząd poszedł sobie, gdzie rośnie pieprz. Temu, że polskie biznesy nie rozwijają się tak dobrze, jak mogłyby, winne są polityka rządu i decyzje ministrów, a nie sami przedsiębiorcy (bo chciwi) i nie urzędnicy (bo leniwi i wredni).

Obecnie co piąty młody człowiek w Unii Europejskiej jest bez pracy. W Niemczech bezrobocie w tej grupie wynosi 7,5 proc., w Polsce niebezpiecznie zbliża się do 30 proc. Absolwenci boją się zakładania firm. Patrzyli na transformacyjne pokolenie rodziców: widzieli łzy, mafię, walkę z urzędami i nie chcą „ryzykować”. Jak się nie uda załapać na państwowe – wyjadą. Inny problem, że Polacy nadal nie mają kapitału nawet na małą inwestycję. Walkę z bezrobociem, szczególnie wśród młodych, trzeba zacząć od inwestowania w małe przedsiębiorstwa i wrócić do idei pożyczki państwowej, najlepiej bezzwrotnej. Niech na 100 pomysłów wykiełkuje tylko 10. Cała setka znajdzie zatrudnienie – koledzy i koleżanki, którym się powiodło, wezmą pozostałych do pracy.

Większość polskich przedsiębiorców, jak mówi statystyka, chce zatrudniać tych, którzy własnego biznesu nie założyli, i zapłacić podatki. Byle tylko urząd skarbowy nie nakazywał, jak ostatnio małej informatycznej firmie, wynajmować siedziby tylko po to, by miał gdzie przeprowadzać kontrolę. Premier zatrudni sobie wtedy nowych urzędników. Więc skąd się bierze ta praca w Polsce?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski