Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Śmierć oszukiwał wiele razy. Ale żeby do 105 lat? To się nie mieści w głowie

Iwona Krzywda
Iwona Krzywda
Przy biurku w wielickim domu Kozubskich powstało już ponad 300 akwareli. Prezentowane były na wystawach m.in. w Wieliczce i Bochni
Przy biurku w wielickim domu Kozubskich powstało już ponad 300 akwareli. Prezentowane były na wystawach m.in. w Wieliczce i Bochni
Malowanie to dla niego życiowa niespodzianka, bo swój niezwykły talent do akwareli odkrył dopiero na emeryturze. Dziś wielicki twórca amator HENRYK KOZUBSKI ma na koncie ponad 60 wystaw i 300 obrazów. I mimo sędziwego wieku nie przestaje malować kolejnych.

Że dożyje 105 lat, Henrykowi Kozubskiemu nawet się nie śniło. Jak wspomina, ze śmiercią witał się już co najmniej dwukrotnie, ale za każdym razem czuwał nad nim anioł stróż.

W dzieciństwie życie kilkuletniego chłopca uratowała mama, która w ostatniej chwili złapała syna spadającego ze strychu na beton. Parę lat później, kiedy trafiła w niego kula przeznaczona dla wróbla, pocisk zatrzymał się na żebrach i nie uszkodził serca. - Na szczęście kolega, który polował na ptaki, używał broni małego kalibru, a odległość, z której strzelił w moim kierunku, była duża. Tylko temu zawdzięczam to, że nadal żyję - opowiada.

Własny i wyjątkowo skuteczny sposób na długowieczność, Henryk odkrył jednak dopiero po przejściu na emeryturę. Wolny od zawodowych zobowiązań, nie chciał bezczynnie siedzieć w domu. Od małego wychowywany był w miłości do sztuki, postanowił więc wrócić do tego, co w młodości sprawiało mu radość. I sięgnął po pędzel.

- Zawsze lubiłem malować, w gimnazjum miałem profesora, który nas tego uczył. Szkoła, studia na wydziale rolniczym, praca, rodzina, uniemożliwiały mi zabawę z farbami, chociaż były pierwsze próby malowania, z których pozostał do dziś pejzaż pt. „Łby końskie”. Nigdy jednak nie przypuszczałem, że ja amator będę wystawiał swoje prace, a teraz moje obrazy, co chwila wyjeżdżają na kolejne wystawy. To dla mnie największa życiowa niespodzianka - mówi.

Inspiracją do pierwszego pejzażu stało się zdjęcie wycięte z gazety. „Wierzby polskie” powstały, kiedy Henryk miał 85 lat. Wybrał akwarele, bo jak tłumaczy, tę technikę już znał, a na naukę posługiwania się olejami czuł się za stary. Rok później prace malarza artysty trafiły na premierową wystawę. -Zorganizowano ją z okazji 30-lecia Towarzystwa Przyjaciół Wieliczki, którego ojciec od początku jest członkiem. Na wystawie znalazły się również obrazy jego brata - Franciszka Kozubskiego. Od tego wszystko się zaczęło. Ojciec zaczął malować jeszcze więcej i starać się o organizację własnych wystaw - wspomina córka Henryka, Hanna.

WIELICKI CHAGALL

O ocenę pierwszych prób swojej twórczości Henryk poprosił znanego lokalnego twórcę Zbigniewa Wójcika. Liczył na zachwyty, a zamiast nich usłyszał… soczystą krytykę. Kolega po fachu wytknął mu m.in., że jest na bakier z perspektywą i miesza akwarelę z olejami. Henryka wyjątkowo szczera opinia nie zniechęciła jednak do dalszej przygody z pędzlem. Zamiast się poddać, postanowił doskonalić swój warsztat. Kilka lat i kilkadziesiąt obrazów później doczekał się zasłużonej pochwały. -Pan Zbigniew napisał mi tak: „widocznym jest, że osiągnął Pan to, co wielu artystów chciałoby uzyskać po wielu latach pracy - myślę o własnym stylu, który jest właściwy tylko Panu. Mnie ten styl kojarzy się z bajkowym Chagallem, powtarzam więc, że wśród wielu wielickich twórców Pan jest wielickim, niepowtarzalnym Chagallem” - przytacza z dumą wielicki senior.

Stuletni Chagall na swoich obrazach utrwala przede wszystkim miejsca, z którymi czuje się związany emocjonalnie. Dlatego głównym tematem jego prac jest miasteczko Biecz, gdzie się urodził, i Wieliczka, w której spędził większość swojego życia. Ostatnio oprócz pejzaży i martwej natury, zaczął również malować zabytki architektury. W rodzinnym domu wisi już cała seria dworków, w których kiedyś mieszkali znani przedstawiciele sztuki. - Zaczyna się zazwyczaj od zdjęcia, ale to, co ostatecznie powstaje, to już własna interpretacja taty - tłumaczy Hanna.

Na ścianach wielickiego domu Kozubskich powoli na prace Henryka zaczyna brakować miejsca. Przez dwadzieścia lat, które minęły od powstania „Wierzb polskich” namalował już ponad 300 akwarel. Zachowuje je wszystkie, bo dla niego są jak dzieci, a dzieci się nie porzuca. Jeśli któryś z wielbicieli jego twórczości nalega, może jedynie liczyć na specjalną kopię ulubionego obrazu.

Swoje akwarele Henryk bardzo chętnie za to prezentuje. Zdążył już wziąć udział w blisko 100 wystawach. 60 z nich zorganizowano specjalnie z myślą o nim. Jego obrazy pokazywane były m.in. w Wieliczce, Bochni, Niepołomicach, Sieprawiu, Bieczu, Gdowie, Dobczycach, Krakowie i Skawinie. Wisiały na ścianach kopalni, zabytkowej baszty, w wagonach jeżdżącego po Małopolsce pociągu. Najbardziej dumny jest jednak z serii wystaw, zorganizowanych w wielickich wsiach. -Idea była taka, żeby pokazać obrazy taty lokalnym mieszkańcom. Co miesiąc wybrane prace przenoszone były do kolejnej wsi w gminie - opowiada Hanna. -Ludzie, którzy je oglądali, dziękowali mi, bo normalnie nikt takich wystaw na wsiach nie urządza. To była wielka radość dla mnie, usłyszeć takie zdania - wspomina malarz.

WIECZNIE MŁODY

Na biurku, przy którym powstają kolejne prace wielickiego Chagalla, oprócz farb, pędzli, rodzinnych kronik, kolekcjonowanych zdjęć i rysunków, szczególne miejsce zajmują również ozdobne pudełka z pamiątkowymi medalami. Za swoją twórczość i wkład w rozwój lokalnej kultury Henryk został uhonorowany m.in. Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski i Złotą Odznaką „Za zasługi dla kultury polskiej” Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Jest również dwukrotnym laureatem Nagrody Kulturalnej Burmistrza Miasta i Gminy Wieliczka oraz plebiscytu na małopolskiego seniora roku.

W zabawach farbą, wodą i pędzlem, nie chodzi jednak o nagrody, medale czy pochwały. - Ci, którzy tworzą, są wiecznie młodzi - tłumaczy Henryk. A ponieważ na starość i niedołężność nie chce się godzić, malować planuje do ostatniego dnia swojego życia,

Bliscy wielickiego malarza amatora nie mają żadnych wątpliwości, że rekordowy wiek zawdzięcza on właśnie temu, że na emeryturze odnalazł wielką życiową pasję i powód, by każdego kolejnego dnia wstawać z łóżka. Za trzy miesiące wielicki senior skończy 105 lat. Nadal cieszy się dobrym zdrowiem, chociaż nie wrócił jeszcze do pełnej sprawności po niedawnym upadku i operacji, którą przeszedł. - Marzeń to ja już nie mam żadnych - przekonuje, kiedy pytam czego będzie sobie życzył. - Jestem zadowolony z tego, co zrobiłem. Wykorzystuję czas, który jest mi dany i życia swojego na pewno nie zmarnowałem - dodaje.

***

- Coraz więcej osób w Polsce dożywa stu lat. W tym roku świadczenie honorowe dla osób, które ukończyły ten wiek, pobiera 2,3 tys. osób. Zgodnie z prognozami Zakładu Ubezpieczeń Społecznych w 2035 roku będzie ich już prawie 10 tys. Dla porównania w 2007 r. w Polsce żyło tylko 1,4 tys. stulatków.

- W Krakowie i w gminach podległych pod krakowski oddział ZUS mieszka obecnie 99 osób, które pobierają świadczenie honorowe. 22 z nich ma równo sto lat, zaś 77 przekroczyło ten wiek. Najstarsze trzy panie mają ukończone 108 lat - informuje Anna Szaniawska, rzecznik prasowy krakowskiego oddziału ZUS.

Wśród stulatków przeważają kobiety. Jest ich 78, panów tylko 21.

Wysokość świadczenia honorowego obecnie wynosi 3408,62 zł brutto.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski