W gęstwinie zgodnie pomieszkiwały stada saren, lisy i liczne ptaki. Choćby słowiki. Plątanina długich gałęzi przerośnięta pokrzywą i powojem, to wymarzone miejsce na zakładanie gniazda.
Pobliskie miedze roją się od owadziego drobiazgu zapewniając obfity stół. Żyć, nie umierać. Dwie lub trzy słowicze rodziny zgrabnie podzieliły wierzbowy lasek pomiędzy siebie, zbudowały gniazda i zaczęły dawać nocne koncerty. Nawet nie będę próbował przy pomocy zbitki liter zapisać słowicze trele, ale teraz doskonale rozumiem jak mały ptaszek mógł oczarować samego Szekspira, iż ten raczył unieśmiertelnić go w jednym z wersetów najsłynniejszego romansu świata.
Kto chce, niech posłucha nagrań w Internecie. Słowik kiedyś podbił serce króla Jagiełły, jednego z najznamienitszych władców Rzeczypospolitej, który nader trzeźwo stąpał po ziemi. Monarcha raczył letnimi wieczorami cichcem opuszczać uczty (a nawet łożnicę), by w samotności słuchać słowiczych treli. Jedna wyprawa zakończyła się fatalnie: król zachorzał i przedwcześnie opuścił ziemski padół.
Jestem w sytuacji komfortowej. W ciepłym odzieniu odbywam krótki spacer. Przysiadam na miedzy i słucham do syta samotnego słowika, który nie zdołał przywabić partnerki. Śpiewa jak oszalały licząc na cud, którego nie będzie.
Giganci zatruwają świat
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?