Sprzyjali nam arbitrzy

1:0 Witecki 18, 2:0 Łopuski 19 (Urbanowicz), 2:1 Hyunggon Cho, 3:1 Dutka 43, 3:2 Donku Lee 46.

Sędziowali: Haszonits (Węgry), Csomortani (Rumunia). Kary: 16 - 18 min. Widzów 299.

Polska: Kosowski - Dronia, Dutka, Malasiński, Zapała, Kolusz - Wajda, Rompkowski, Chmielewski, Witecki, Gruszka - Bryk, Noworyta, Bagiński, Słaboń, L. Laszkiewicz - Kotlorz, Gabryś, Łopuski, Pasiut, Urbanowicz.

Drugi mecz: Węgry - Rumunia 7:0 (2:0, 1:0, 4:0).

Polska drużyna długo nie mogła złapać rytmu gry, raziła nieskutecznością. Widoczne to było szczególnie wtedy, kiedy przez 85 s graliśmy z przewagą dwóch graczy, a mimo to gola nie zdobyliśmy. Dopiero pod koniec tercji Polacy przewagę potwierdzili dwoma golami, najpierw do siatki trafił po indywidualnej akcji Jakub Witecki, potem bramkarz koreański między nogami przepuścił strzał Mikołaja Łopuskiego spod bandy. Polakom w tej tercji sprzyjali arbitrzy, którzy nie uznali dwóch goli dla Koreańczyków.

W 2. tercji Polacy grali chaotycznie, a szybcy i sprawni Koreańczycy mieli nieźle zorganizowaną obronę. W 32 min po strzale jednego z rywali krążek odbił się od bandy, trafił w parkany Kosowskiego i wpadł do bramki. Dwóch dobrych okazji nie wykorzystał Aron Chmielewski z Cracovii.

Na początku 3. tercji Polacy wreszcie wykorzystali grę w przewadze, gol padł po mocnym uderzeniu Rafała Dutki z dystansu. Ale rywal szybko zdobył kontaktową bramkę, kiedy nasi hokeiści grali w podwójnym osłabieniu.

Napastnik Cracovii Damian Słaboń rozegrał 201. mecz w reprezentacji.

(AS)