Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Stara gra z zegarkami

Paweł Głowacki
Salon poezji. W.G.Sebald, który inkrustował swą prozę zdjęciami z pozoru banalnych strzępów świata - rysunek twarzy, dłoń, oczy, fragment rzeźby lub obrazu, kolejowe tory, zakratowane okno - wyznał, że to jest w istocie gra z zegarkami o chwilę ich znieruchomienia.

„Tekst literacki rozgrywa się naturalnie w czasie - napisał - tak samo jak muzyka, a czas to właściwie coś niepowstrzymanego. Sztuki plastyczne mają tę kolosalną przewagę, że mogą się wydźwignąć z czasu, że niejako wznoszą zaporę, opierają się temu, co nam się nieustannie wymyka.

Malarstwo jest statyczne, literatura i muzyka są dynamiczne, zdążają do końca. Wmontowywanie do tekstu obrazów - faktycznych albo napisanych - to próba, by przynajmniej na moment przeciwstawić się nieuchronności końca”. Bodaj o to właśnie szło poetce i pieśniarce Basi Stępniak-Wilk oraz fotografowi Zbyszkowi Pajewskiemu, kiedy z jej słów i jego obrazów lepili tom „Wystarczy zasnąć”. Taki tytuł miał ostatni niedzielny Salon Poezji.

Joanna Mastalerz czytała wiersze, Stępniak-Wilk śpiewała z dyskretnym towarzyszeniem fortepianu Jaśka Kuska i fagotu Pawła Soleckiego. Jej czarna, dyskretna suknia z czymś jasnym na piersi - sam spokój. Na ramionach długi szal z tiulu w odcieniu popiołu lub zmierzchu, cały w wielkich karmazynowych makach - sama niespieszna ulotność.

Gdyby zjawił się na tym Salonie człowiek głuchoniemy, można by mu w migowym języku powiedzieć: „Bądź kontent, gdyż to, czego nie słyszysz, jest w istocie swojej tym, co widzisz, kiedy patrzysz na śpiewającą Stępniak-Wilk”. Nie inaczej z jej wierszami. Ta sama niespieszna ulotność. Spokój ten sam. I jedno z drugim trochę senne, spowolnione, melancholijne. Wybornie Mastalerz to przeczytała. Niczego nie zgubiła, ale też nie poszła - o co łatwo było - w intonacyjną „mgłę i galaretę”. Ani cienia taniego, pensjonarskiego sentymentalizmu, śladu powłóczystych westchnień, sama tylko dojrzała kobiecość. Nie zjawa. Ciało. Ciało z tajemnicą w środku. Podobnie jak stojące w foyer fotograficzne krajobrazy Pajewskiego.

To było dobre: słuchać czytania Mastalerz i śpiewu Stępniak-Wilk, słuchać nieuchronnego ruchu słów i chodząc po foyer - patrzeć na znieruchomiałe krajobrazy Pajewskiego, próbujące „przeciwstawić się nieuchronności końca”.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski