Strefa spadków

   _-Co się stało? - _pytali wczoraj ci, którzy nie śledzili na bieżąco sytuacji na warszawskiej giełdzie, widząc dramatyczny spadek głównego jej indeksu WIG 20 - aż o 2,44 proc.
   Jak to zwykle bywa w fatalnych wypadkach, zbiegło się kilka niekorzystnych czynników. Po pierwsze, złoty nadal tracił wczoraj na potęgę. Po drugie, na giełdach zachodnioeuropejskich dominowały spadki. Nie najlepiej było też za oceanem, gdzie złe dane o deficycie na rachunku obrotów bieżących raczej nie mogły dodać skrzydeł inwestorom. W strefę spadków weszła też giełda węgierska.
   Na efekty nie trzeba było długo czekać. Zresztą zaczęło się już z samego rana - spadkiem WIG20 poniżej psychologicznej granicy 2000 pkt, potem mogło być tylko gorzej.
   Zestawienie wzrostów i spadków mówi samo za siebie: na wartości straciło wczoraj aż 165 spółek, a tylko 28 udało się co nieco zyskać. Do nielicznego grona szczęśliwców mogą zaliczać się udziałowcy Dębicy i Orbisu, choć obroty na papierach tych spółek nie należały do oszałamiających.
   Jak to zwykle bywa przy gwałtownych spadkach, najbardziej ucierpiały z ich powodu grube ryby parkietu - zwłaszcza PKN Orlen i TP SA (ta druga spółka, co prawda, przy imponujących obrotach). Drożejąca miedź zamortyzowała spadki cen akcji KGHM - papiery koncernu nie zmieniły wartości. (B.CH.)