Student z Uniwersytetu Pedagogicznego na cmentarzu z I wojny światowej w Gdowie Fot. Piotr Subik
Dziennik Reporterów: Małopolska, jakiej nie znacie
Malowane na czarno żeliwne krzyże z wieńcem laurowym ledwie widać wśród bujnej, lecz trzeba przyznać zadbanej roślinności. Jednak wysokie drzewa zasłoniły już kamienną ścianę z krzyżem. Ponad cmentarzem wojennym z I wojny światowej - na stromym kopcu - wznosi się pomnik z figurą kobiety pod krzyżem, alegorią cierpiącej Ojczyzny, który wiek temu ustawiono na mogile 154 powstańców krakowskich poległych 26 lutego 1846 r. w bitwie pod Gdowem.
Powstanie było krótkie, bitwa - stoczona między oddziałem powstańczym płk Jakuba Suchorzewskiego a wojskiem austriackim płk. Ludwiga von Benedeka - jedyna podczas niego, a mimo to wydarzenia dobrze przetrwały w pamięci miejscowych. Te akurat obiekty - położone w obrębie cmentarza parafialnego w Gdowie - były w ewidencji wojewody, ale przez ostatnie dni - a tak w ogóle trzy lata - odnaleziono wiele takich, które trzeba dopiero do niej wnieść. Zadanie wędrówki cmentarnymi ścieżkami po Małopolsce wzięli na siebie w 2008 r. studenci historii Uniwersytetu Pedagogicznego im. KEN w Krakowie, potem zarażając tym pomysłem również swych kolegów po fachu z UJ.
- Interesują nas pojedyncze groby, kwatery i cmentarze wojenne od czasów konfederacji barskiej z lat 1768-1772, aż po okres terroru stalinowskiego, czyli do 1956 r. - mówi dr Hubert Chudzio, adiunkt w Instytucie Historii UP, opiekun Studenckiego Koła Naukowego Historyków. To właśnie z tego okresu groby są pod opieką państwa - w myśl obowiązującej do dziś Ustawy o grobach i cmentarzach wojennych z 1933 r.
***
Trzeba zerwać się skoro świt, spakować plecak - m.in. mapy, aparat fotograficzny, a przede wszystkim ankiety dotyczące miejsc pamięci narodowej przygotowane przez Małopolski Urząd Wojewódzki. I dopiero wtedy można ruszać w teren - do ludzi i na cmentarze. Tym razem te, które leżą w powiecie myślenickim oraz w części powiatu wielickiego: w gminach Biskupice i Niepołomice. Taki cel na wakacje wyznaczył im wojewoda.
Anna Hejczyk, studentka V roku, wiceprezes SKNH, przyjechała na obóz naukowy - z bazą w Gdowie - po raz trzeci; wcześniej ewidencjonowała groby w okolicach Nowego Sącza i Gorlic. Mówi tak: - Coraz mniej mamy świadków tamtych wydarzeń, a z tymi, którzy zostali, niekiedy trudno się rozmawia. Mówią, że nic nie pamiętają, a przy dłuższej rozmowie okazuje się, że są jednak dobrze zorientowani - dodaje.
- Ma się szczęście - i ktoś dużo opowie, a czasem się nie ma - i babcia lub dziadek przegonią z domu - stwierdza z kolei Ewa Dyngosz, studentka II roku.
Praca w terenie wygląda tak: przeczesuje się cmentarze, grób po grobie, szukając stosownych inskrypcji, lub wypytuje ludzi o szczegóły z przeszłości. - Podstawa to ksiądz, jeśli ksiądz nie wie, idzie się do grabarza, jeśli grabarz nie wie - do sołtysa, a ten w ostateczności odsyła do starszych mieszkańców - mówi doktorant Krzysztof Kędziora.
Dzięki temu każdy obóz owocował w "odkrycia" - odnalezienia obiektów, których nie było w ewidencji powstałej w Urzędzie Wojewódzkim, dzięki informacjom przesyłanym z gmin w latach 80.
***
Kilka dni temu w Pcimiu - po wglądzie w księgi parafialne - studenci stwierdzili, że na cmentarzu winno znajdować się 10 grobów osób zmarłych podczas II wojny światowej. Niestety, znaleziono tylko trzy: ofiary bomby lotniczej, kolaboranta zlikwidowanego przez AK i osoby zmarłej z wycieńczenia po powrocie z Syberii.
Z kolei w Łazanach koło Biskupic z ust mieszkańców usłyszeli historię Żydówki ukrywanej przez rodzinę polską, która wpadła w ręce Niemców podczas próby ucieczki. Nie wiadomo, jak się nazywała, nie wiadomo, kiedy dokładnie zginęła; wiadomo tyle, że mimo katowania przez oprawców nie zdradziła, kto udzielił jej schronienia. I to, że jej grób, to dziś tylko niewielki kopczyk, na którym zapewne w dobrej wierze ustawiono... krzyż.
Ale nie było w wykazie także choćby znanych powszechnie mogił konfederatów barskich w Lesie Groby ponad Palczą, ani mogiły partyzanta, który spoczywa w pobliżu leśniczówki Gościbia w Sułkowicach. Ani grobu kilkunastu funkcjonariuszy MO, "utrwalaczy" władzy ludowej, poległych w Jasienicy koło Myślenic.
Są w Małopolsce groby powstańców, partyzantów, żołnierzy AK, ofiar represji UB, ale też naszych ówczesnych wrogów: Austriaków, Niemców, Rosjan. I w większości - zadbane. - Ludność miejscowa, to widać, szanuje je, dba - znicz postawi i kwiaty. Może nie co tydzień nowe, ale stoją - zwraca uwagę Krzysztof Kędziora.
Odkrywa się nowe miejsca pochówków, potwierdza te znane, ale również stwierdza brak tych zaewidencjonowanych przed laty. Zniknęły mogiły z cmentarzy parafialnych, po ćwierci wieku zajęte pod nowe pochówki, np. w Trzebuni i Stróży. Znikają samotne krzyże wśród lasów: często pozbawione są opiekunów. Znikają - za sprawą zbieraczy złomu - tablice z leśnych mogił, jak w Kozich Górkach w Puszczy Niepołomickiej, gdzie Niemcy wymordowali i pogrzebali kilkuset Żydów.
- To walka z czasem, cieszymy się, że przez nas wygrana. Bo teraz, po wpisaniu do ewidencji wojewody, nikt nie będzie miał prawa zawłaszczyć tych grobów - podkreśla Anna Hejczyk.
***
Na pomysł zaangażowania studentów w ewidencjonowanie grobów wojennych w Małopolsce wpadł w 2008 r. obecny minister spraw wewnętrznych i administracji, a wówczas wojewoda Jerzy Miller. Akcję postanowił kontynuować jego następca Stanisław Kracik. Ale to dr Hubert Chudzio wymyślił, by wszystko działo się właśnie podczas wakacyjnych obozów naukowych: - Wcześniej studenci jeździli na delegacje, co było kosztowne i trudne organizacyjnie, bo jednego dnia trzeba było pojechać na koniec Małopolski i jeszcze wrócić. A tak przez dziesięć dni, czy dwa tygodnie mamy czas na dokładne przebadanie terenu - mówi.
Od początku akcji ewidencjonowania grobów wojennych zaangażowało się w nią około 70-80 studentów UP. Kolejnych kilkudziesięciu z UJ. Uczestnikami obozu, który wczoraj się zakończył, byli reprezentanci wszystkich roczników studiów oraz doktoranci historii.
- Dzięki udziałowi w akcji studenci mają kontakt z "żywą historią". To cieszy, bo w końcu dla pracy historyka najważniejsze są źródła, a poszukiwanie grobów to właśnie poszukiwanie źródeł. Dotykają więc "soli ziemi". Dla nas, jako instytutu to ważne także dlatego, że stawiamy na pokazywanie historii jako przygody, a nie nudnej opowiastki z podręcznika - podkreśla dr Jerzy Ciecieląg, zastępca dyrektora IH UP. A dr Chudzio dorzuca: - To fascynujące zajęcie. Historia każdego pochówku jest niezwykła, o każdym można byłoby napisać pokaźny artykuł albo nawet książkę - twierdzi.
Być może akcja studentów z Krakowa niedługo będzie miała naśladowców w innych częściach Polski. Niedawno dr Chudzio rozmawiał o Małopolskiej Internetowej Bazie Grobów Wojennych - bo właśnie do niej sukcesywnie trafiają wyniki terenowych peregrynacji - z dr. Andrzejem Kunertem, sekretarzem generalnym Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa.
- To, co robimy w Małopolsce, może stać się kanonem ogólnopolskim. Inne województwa podczas podobnych akcji będą korzystały z naszych doświadczeń, jak dokumentować groby, jak prowadzić ewidencję itd. - mówi naukowiec z Krakowa.
Ale i w Małopolsce studenci mają przed sobą jeszcze sporo pracy. - Pozostały do udokumentowania obiekty na terenie powiatów dąbrowskiego, brzeskiego, proszowickiego, miechowskiego, olkuskiego, chrzanowskiego, oświęcimskiego oraz części powiatów krakowskiego i tarnowskiego - mówi rzeczniczka wojewody Joanna Sieradzka.
Piotr Subik
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?