Dawno temu, kiedy sól była droga, rybny urodzaj zabezpieczano na ciężkie czasy przy pomocy kiszenia. Lekko posolone śledzie rzucano na żer bakteriom, które wytwarzały kwasy konserwujące białko. Coś jak nasza kiszona kapusta, którą w pierwszym, najbardziej pienistym etapie powstawania trzymano daleko do pomieszczeń mieszkalnych.
Woń surströmmingu to zapach kiszącej się kapusty podniesiony do dziesiątej potęgi. Dziś beczki zamieniono na metalowe puszki, które po rocznym leżakowaniu od nagromadzonych gazów przybierają kulistą formę. Zdarzają się eksplozje, dlatego baniek kiszonych śledzi nie wolno wysyłać pocztą ani transportem lotniczym.
W terenie zabudowanym przysmak wolno otwierać tylko pod wodą, uprzedzając o wydarzeniu sąsiadów. Bywało, iż woń przysmaku mylono z pęknięciem gazowych rur. Przełom sierpnia i września to czas zwyczajowej konsumpcji surströmmingu. Szwecja czeka na smakoszy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?