FLESZ - Najdłuższy tunel w Polsce gotowy
Na starcie zawodów stanęło 900 zawodników, z czego około 200 zdecydowało się zmierzyć z dłuższą trasą. Wystartowali o czwartej nad ranem. Ponieważ było jeszcze ciemno, w leśną trasę ruszyli z lampkami czołowymi na głowach. Oprócz dystansu musieli się zmierzyć z przewyższeniami wynoszącymi prawie 4 tys. metrów. W niektórych miejscach było tak strono, że trzeba było się nieomal wspinać. Wysiłek był ogromny zwłaszcza, że nie można było korzystać z pomocy z zewnątrz. Cały niezbędny ekwipunek (napoje, żele energetyczne) należało nieść ze sobą.
Pokonanie trasy zajęło Sylwii Sendek 10 godzin 35 minut i 45 sekund. To oznacza, że średnie tempo jednego kilometra wynosiło 7 minut i 20 sekund Dla porównania w biegach ulicznych na 10 km, pokonuje kilometr o trzy minuty szybciej.
Rekompensatą za włożony wysiłek były piękne widoki, pamiątkowy puchar i brązowy medal mistrzostw Polski. Nie zawiedli też organizatorzy.
- Trasa znakomicie oznakowana, wspaniała atmosfera. Już dawno nie spotkałam się z tak świetną organizacją zawodów. Mimo pandemii, obostrzeń, wszystko było na najwyższym poziomie
- mówi biegaczka.
Sylwia Sendek osiągnęła w Rajczy swój życiowy sukces, a tymczasem niewiele brakowało, a w ogóle nie wystartowałaby w tych zawodach. - W zeszłym roku mój świat się zawalił. Usłyszałam od lekarzy diagnozę, że z powodu zerwania troczków nie będę już mogła biegać. Groziła mi operacja. To był dla mnie wielki cios, bo bieganie to moja największa pasja, dzięki której mogę spełniać swoje marzenia – wspomina.
Na szczęście udało się uniknąć zarówno zakończenia biegowej pasji jak i skalpela. Powrót do sprawności nastąpił dzięki innowacyjnej metodzie „Reset”, zastosowanej przez dr Tomasza Szaporowa. Po miesiącu odpowiednio dobranych ćwiczeń rehabilitacyjnych zawodniczka mogła wrócić do treningów.
Drugi znak zapytania pojawił się zaledwie dwa tygodnie przez mistrzostwami Polski. Tym razem też konieczna była przerwa od biegania z powodu zespołu ciasnoty przedziałów powięziowych łydki. W tym wypadku też zdołała się wykurować na czas. - Pod koniec biegu przeżywałam trudne chwile, bo kontuzja się odezwała i dała mocno we znaki. Ostatnie kilometry biegnie się jednak już sercem, więc udało się dotrzeć do mety – opowiada.
Sylwia Sendek (rocznik 1987) zaczęła biegać stosunkowo późno, bo cztery lata temu.
- Na początku było bardzo niewinnie: dwa razy w tygodniu przebiegałam po 5-6 kilometrów. Wiele osób mi odradzało, twierdzili, że jestem już stara i nic już nie wygram. Dlatego, gdy coś mi się udaje osiągnąć, to sobie wspominam tamte słowa –
wspomina. Od początku za to mocno wspierał ją mąż Filip, do dziś najwierniejszy kibic biegaczki.
Z czasem zaczął się wydłużać dystans i pojawiła chęć porównania swoich umiejętności z innymi. We wrześniu 2018 Sylwia Sendek wzięła udział w zawodach „Perły Małopolski” w Kościelisku. Później wystartowała w II Biegu Proszowickim. Dystans 10 km pokonała w 50 minut i 12 sekund. Po tej imprezie dołączyła do prowadzonej przez Łukasza Szaporowa grupy Infinity Gym i pod jego skrzydłami zaczęła osiągać błyskawiczne postępy. Na trasie III Biegu Proszowickiego w ubiegłym roku osiągnęła czas lepszy o ponad 7 minut od poprzedniego. Kto biegał ten wie, że to ogromny progres.
Poprawa wyników musiała przynieść sukcesy: zwycięstwo w ubiegłorocznym Garmin Ultra Race w Myślenicach (50 km), zwycięstwo w ultramaratonie podczas Festiwalu Biegowego w Krynicy (64 km), wreszcie w maju tego roku wspólnie z Łukaszem Szaporowem wygrali „Bieg Rzeźnika” na dystansie 86 km w kategorii mix.
Za tymi osiągnięciami kryje się jednak ogromna praca i dziesiątki pokonanych kilometrów. Sylwia Sendek trenuje praktycznie codziennie, choć zajęcia różnią się od siebie: te biegowe są przeplatane jazdą na rowerze, zajęciami na basenie i siłowni.
- Pracuję na cały etat (w perfumerii Douglas, a dojazd z Koszyc do Krakowa to ok. 50 km – przy. ALG). Czasami ciężko to pogodzić, ale trening jest dla mnie sprawą nadrzędną. Czy piąta rano, czy dziesiąta wieczorem, muszę go zrobić. Najczęściej biegam ścieżką po wiślanym wale. Czasem, jeżeli jest już ciemno, na obwodnicy Proszowic. Nie ma u mnie czegoś takiego, że nie chce mi się iść na trening. Mam tę świadomość, że są zawody i jak coś pójdzie nie tak, będę sobie pluła w brodę, że to przez ten opuszczony trening -
przyznaje biegaczka.
Do treningów trzeba jeszcze dodać wegańska dietę i stałe podnoszenie kompetencji. Niedawno zawodniczka ukończyła kursy dietetyka i trenera personalnego.
Najbliższy cel biegowy Sylwii Sendek to Maraton Bieszczadzki.
- Zastanawiam się tylko czy na 50, czy na 90 km. Ale chyba wybiorę 90. Dłużej wtedy trwa ta przyjemność.
Zdjęcia w załączonej galerii udostępnione przez bohaterkę testu.
- Proszowice. Działki na Leśnej na sprzedaż. Mieszkańcy zawiedzeni
- Gmina Proszowice. Kto ma najbliżej do gazu?
- Trup w sofie i gorący romans. Zapomniana historia kryminalna z Proszowicami w tle
- Proszowice. Będą nowe odcinki kanalizacji w mieście. Są już umowy
- Nowe Brzesko z budżetem na 2021 rok. Będzie dużo inwestycji
- Powiat proszowicki. Jakie są najważniejsze inwestycyjne wyzwania w 2021 roku?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?