Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tam odnajdziesz święty spokój

Grażyna Starzak
Urlop w Tyńcu? To okazja do oderwania się od codziennego zabiegania i czas na głębszą refleksję
Urlop w Tyńcu? To okazja do oderwania się od codziennego zabiegania i czas na głębszą refleksję fot. Katarzyna Prokuska
Wśród robiących karierę i zabieganych ludzi sukcesu zapanowała nowa moda - urlop najchętniej spędzają w… klasztorze!

W krajach Europy Zachodniej, mnisi już od lat oferują chętnym możliwość pobytu wypoczynkowego, niezależnie od programów rekolekcyjnych. Często są to miejsca malowniczo położone, o niezwykłej atmosferze. Poddanie się klasztornemu rytmowi dnia, uczestnictwo w liturgii godzin razem z mnichami czy mniszkami, oderwanie się od codziennego zgiełku, hałasu i natłoku informacji staje się coraz bardziej atrakcyjne dla zapracowanych mieszkańców wielkich miast w Polsce.

Pobudka bladym świtem

Największą popularnością cieszy się Opactwo Benedyktynów w Tyńcu. Mnisi zapraszają do swojego Domu Gości na kilkudniowe, indywidualne lub grupowe pobyty. Można skorzystać np. popularnych turnusów z postem, warsztatów kaligrafii, zarządzania, warsztatów dla osób walczących z depresją czy których dopadł właśnie kryzys małżeński. Są także warsztaty dla cierpiących na syndrom wypalenia zawodowego.

Goście, którzy przyjeżdżają do Tyńca, mogą też włączyć się w klasztorny rytm i uczestniczyć w codziennym życiu mnichów. Dotyczy to i kobiet, i mężczyzn, z tym, że mężczyźni mają również wstęp do klasztornego refektarza, gdzie posiłki spożywa się z całą wspólnotą benedyktynów. Trzeba jednak wiedzieć, że ich życie codzienne znacznie różni się od życia zwykłego śmiertelnika. Pobudka o 5.30, o 8 śniadanie i praca, np. w ogrodzie, bo według św. Benedykta bezczynność jest wrogiem duszy, obiad o 12, potem znowu praca, o 18 kolacja. Cztery razy w ciągu dnia należy udać się z zakonnikami na wspólną modlitwę. O 21.30 „zamykamy bramy, dom i spuszczamy psy” - śmieją się bracia zajmujący się gośćmi.

Do klasztoru o bodaj najsurowszej regule - kamedułów na krakowskich Bielanach - mogą wejść tylko mężczyźni. Kobiety mogą tu przebywać jedynie 12 dni w roku, ale nawet wtedy nie przekroczą progu furty. Za każdym razem zgodę na wejście do klasztoru wydaje przełożony. Goście rozpoczynają dzień o godz. 3.45 i mieszkają w spartańskich warunkach. W celi jest wąskie, drewniane łóżko, stolik i krzesło, goła drewniana podłoga. Goście klasztorni muszą dostosować się do reguł zakonnych. Praca, modlitwa, lektura, kontemplacja, pokuta, post, samotność, zachowywanie milczenia.

Bez laptopa i komórki

Z szerokiej oferty słynie Pustelnia Złotego Lasu w Rytwianach (świętokrzyskie). W Pustelni, której historia sięga roku 1624, kiedy powstał tam klasztor kamedułów, nie ma w pokojach telewizorów. I nie ma zasięgu żaden telefon komórkowy. Gości wita napis nad bramą: „Tu znajdziesz święty spokój”. Bywał tam m.in. Zbigniew Wodecki. Lubi to miejsce Alina Janowska.

W Rytwianach nie tylko się odpoczywa. Jeśli ktoś ma taką potrzebę, wykupuje tydzień programu terapeutycznego z psychologiem, relaksacyjnego z odnową biologiczną czy kontemplacyjnego połączonego z terapią duchową.

- Przyjeżdżają do nas przede wszystkim ludzie zapracowani - mówi ks. Tomasz Lis, kapelan Pustelni. - Zajmujemy się tymi, których dopadły choroby cywilizacyjne, pracoholizm czy siecioholizm - wylicza. - Pokazujemy im, jak w starym piecu piecze się chleb albo jak samemu zrobić garnek. Pomagamy przewartościować życie. Niektórym oferujemy wsparcie duchowe. Nikogo nie zmuszamy do modlitwy. Jeśli ktoś nie chce bywać na mszy, może zostać w pokoju - wyjaśnia ks. Lis.

Coraz popularniejszy wśród urlopowiczów jest należący do zakonu pijarów XII-wieczny klasztor w Hebdowie, położony zaledwie 25 km od Krakowa. Pięknie odrestaurowany pełni rolę luksusowego hotelu, gdzie można nie tylko „nakarmić się” strawą duchową, ale także zadbać o ciało w strefie spa!

Urlop w Tyńcu, Hebdowie czy Rytwianach nie jest tani. Cena 7-dniowego turnusu waha się od kilkuset do dwóch tysięcy złotych. W Tyńcu, miejsca rezerwuje się nawet z rocznym wyprzedzeniem.

WIDEO: Mówimy po krakosku - odcinek 6. Co to jest łapsztos?

Autor: Gazeta Krakowska, Dziennik Polski, Nasze Miasto

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski