Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tatarzyn z eurogotówką

KK
Dzieci przyszły po cukierki, a dorośli - po szczęście. Tłumy krakowian podziwiały wczoraj harce Lajkonika w orszaku włóczków.

Harce Lajkonika

Dzieci przyszły po cukierki, a dorośli - po szczęście. Tłumy krakowian podziwiały wczoraj harce Lajkonika w orszaku włóczków.

   - Powinien rzucać daleko - zwierzynieckie urwisy układały zawiłe strategie, by nałapać jak najwięcej cukierków, rozrzucanych przez księży na dziedzińcu klasztoru ss. Norbertanek. Lajkonik tańczył z olbrzymią, sześciometrową flagą miasta, a najsprytniejsi podstawiali po sypiące się z okna słodycze czapki i otwarte plecaki. - Ja nałapałem ze dwadzieścia cukierków do polara - chwalił się 11-letni Tomek.
   Potem Lajkonik, w orszaku włóczków i mlaskotów, czyli zwierzynieckich flisaków i muzykantów, ruszył ulicą Kościuszki. W tym roku harcował w nowym, ale uszytym na wzór poprzedniego, czapraku. Po drodze odwiedził gabinet medycyny naturalnej, zakład fryzjerski, a nawet myjnię samochodową. - Szefa nie ma - _broniła się młoda dziewczyna ze sklepu z elektroniką, która przed Tatarzynem uciekła aż na zaplecze.
   Lajkonik wszędzie zbierał haracz i rozdawał ciosy buławą. - _Do nas wpadł tak szybko, że nawet nie zdążyłam się oderwać od krojenia wędliny - _śmiała się Urszula Koseła z masarni. - _Wedle wszelakiej diagnozy jest zdrowy, pełen wigoru, temperamentu, czaru i gracji. Ma dużo dobroci w oczach - _wyrokował doktor Janusz Wodnicki, szef kliniki medycyny naturalnej Bio-Nat. - _Ten jest chyba najbardziej uśmiechnięty - _oceniała Maria Kossobudzka-Orłowska, kierownik drink baru Markoss, w którym Tatarzyn urządził sobie pierwszy popas. Zahaczył też o sklep z odżywkami dla siłaczy. - _Obiecał, że wróci tu jutro, już po cywilnemu - _zdradziła ekspedientka.
   Najsilniej buławą oberwało się Janowi Kolasie, właścicielowi sklepu monopolowego. - _Ale ja nie wierzę, że to pomoże w interesach. Komuś się coś uda i zaraz mówi, że to szczęście od Lajkonika - _niedowierzał. Na magiczne działanie ciosu czekała za to Anna Lenda z pobliskiej cukierni. - _Lepszy byt, żeby był dla nas i dla naszych dzieci. Żebyśmy wszyscy pracę mieli - _życzyła sobie.
   Dłuższy popas Lajkonik, czyli Zbigniew Glonek, inspektor MPWiK, urządził sobie w barze "Lajkonik". - _Od tego machania buławą już mnie ręka rozbolała. Zresztą i tak musiałoby nas dwóch iść, żeby wszystkich stuknąć i puknąć - _żalił się. Sam siebie buławą nigdy nie uderzył. - _Nawet mi do głowy nie przyszło, a może faktycznie trzeba by? - _zastanawiał się. Gdyby miał sobie czegoś życzyć, to chciałby, żeby syn obronił pracę magisterską i dostał pracę. - _A dla siebie? Przetańczyć jako Lajkonik jeszcze dwa lata. Wtedy będzie jubileusz dwudziestolecia harców i przejdę na zasłużoną emeryturę - _planował
. _A potem ruszył w dalszą drogę.
   Zatańczył pod filharmonią, przeszedł ulicą Wiślną, by złożyć kwiaty pod pomnikiem Jana Pawła II i wreszcie dotarł na Rynek Główny. - _Zdążyliśmy godzinę wcześniej niż zwykle, więc jestem trochę zmarnowany - _wyznał zgromadzonej tłumnie publiczności. W nagrodę za trud, z rąk wiceprezydenta Henryka Bątkiewicza, odebrał należny sobie haracz: "eurogotówkę". - _Mam nadzieję, że uwzględniono dopłaty unijne - _oznajmił srogo, ale dał się udobruchać kieliszkiem czerwonego wina, którym wzniósł toast za pomyślność Krakowa.
(KK)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski