Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

   V liga, Wadowice

zab
Wejście Smoka

Wejście Smoka

Wejście Smoka

Beskidy Andrychów - Janina Libiąż 1-2 (0-1)

   0-1 Lickiewicz 7, 1-1 Ryłko 53 karny, 1-2 Smok 70. Sędziował Krzysztof Jakubik z Oświęcimia. Żółte kartki: Lis, Chłopek, B. Chylaszek. Widzów: 300
   Beskidy: Sobaniec - Łysoń, Ryłko, Łabędzki, Seruga (75 Leśnik), Chowaniec, Kukuła, Adamus, Miarka, Gołba, Malczyk (58 Książek)
   Janina: Lis - Cygan, Smok, Saternus, Adamczyk - Grabowski (75 D. Chylaszek), Chłopek (60 Maślanka), Korba (65 Olszowski), B. Chylaszek - Kos (88 Legutko), Lickiewicz
   W Andrychowie liczono, że dobrze spisujące się na wiosnę Beskidy poskromią lidera i wezmą rewanż za wysoką porażkę 2-6 jesienią. Okazało się jednak, że libiążanie tworzą solidny zespół i podopieczni Henryka Majki mieli problemy ze stworzeniem zagrożenia pod bramką Lisa. W pierwszej części meczu właściwie tylko Malczyk miał okazję, aby zaskoczyć bramkarza Janiny.
   Goście czekali natomiast na swoją szansę i pierwsza nadarzyła im się już w 7 min, gdy po zagraniu Kosa Lickiewicz pokonał Sobańca.
   Pierwszy kwadrans po przerwie należał do andrychowian, a potwierdzeniem tego był wyrównujący gol zdobyty przez Ryłkę z rzutu karnego, którego sędzia podyktował za rękę w "szesnatce" jednego z obrońców Janiny.
   Potem coraz częściej groźnie atakował zespół trenera Andrzeja Lenastowicza. Pod bramkę Beskidów zaczął się zapuszczać Smok, który tradycyjnie wspiera kolegów z ataku. I właśnie po akcji Olszowskiego, który wykorzystał błąd Łabędzkiego i wejściu Smoka przyjezdni zdobyli drugiego gola.
   - Do końca meczu kontrolowaliśmy wydarzenia na boisku i gospodarze nie byli w stanie odebrać nam zwycięstwa - powiedział po spotkaniu piłkarz Janiny Andrzej Kos.
   Potwierdził tę opinię szkoleniowiec Beskidów, który żałował, że jego zespół nie zaprezentował dyspozycji z poprzednich wiosennych spotkań. - Myślę, że bylibyśmy w stanie pokonać Janinę, która niczym specjalnym nas nie zaskoczyła - stwierdził trener Henryk Majka.(BK)

Do ostatniego gwizdka

Iskra Klecza Dolna - Hejnał Kęty 3-1 (0-1)

   0-1 Zieliński 12, 1-1 Wądrzyk 87 karny, 2-1 Śliwa 88, 3-1 Pułka 90. Sędziował Adam Hanusiak z Trzebini. Czerwona kartka: Wadoń (58 min). Żółte kartki: Matyszkowicz, Żmuda. Widzów: 200
   Iskra: Kudłacik - Dobisz, Śliwa, Pułka, Gurdek - M. Błachut, Wądrzyk, Skawina (40 Bruzda), Dyba - Szydłowski, K. Błachut
   Hejnał: Szymalski - Wadoń, Drabek, Strzeżoń, Matyszkowicz - Macura, Chrapkiewicz, Żmuda, Berestko - Zieliński (65 Kula), Drewaniany (75 Anioł)
   Niecodzienną dramaturgię miało to spotkanie. Rozstrzygający gol padł w doliczonym czasie, ale emocji równie dużo było przez całe 90 minut. Początek należał do gości, którzy w 12 min objęli prowadzenie. Około 30 metrów od bramki Iskry grę z autu wznowił Macura, piłkę przejął Drewniany, który po ograniu dwóch obrońców zacentrował na pole karne, gdzie Zieliński efektownym i skutecznym szczupakiem zakończył akcję.
   W 25 min kęczanie w podobny sposób rozegrali piłkę, tyle że po drugiej stronie boiska. Strzeżon dośrodkował do Berestki, ale tym razem główkę piłkarza Hejnału obronił Kudłacik. Jeszcze w tej części gry Drewniany także głową był bliski podwyższenia wyniku.
   Gospodarze może byli częściej w posiadaniu piłki, ale z trudem stwarzali zagrożenie pod bramką rywali. Najgroźniejszą sytuację mieli w 26 min, gdy po rzucie wolnym w wykonaniu Wądrzyka Szymalski w pierwszym momencie nie utrzymał piłki w rękach, ale zdążył się poprawić nim dopadł do niej Konrad Błachut.
   W 58 min za niesportowe zachowanie sędzia usunął z boiska Wadonia i to był chyba moment przełomowy tego spotkania. Przewaga Iskry była widoczna, ale kto wie, jak zakończyłoby się to spotkanie, gdyby w 81 min Żmuda wykorzystał dogodną okazję.
   A tak w 87 min sędzia za faul Berestki w polu karnym podyktował "jedenastkę", którą pewnie wykorzystał Wądrzyk. Gospodarze poszli za ciosem i minutę potem było 2-1 po główce Śliwy. Emocje towarzyszły temu spotkaniu do ostatniego gwizdka, bo goście nie rezygnowali i dopiero bramka Pułki w doliczonym czasie gry przesądziła sprawę.
(BK)

Metamorfoza

Soła Oświęcim - Iskra Unia Oświęcim Brzezinka 3-1 (0-1)

   0-1 Brzeziński 1, 1-1 Mycyk 50, 2-1 Gałuszka 58, 3-1 Gałuszka 65. Sędziował Mariusz Adamczyk z Wadowic. Mecz bez kartek. Widzów 250.
   Soła: Sochacki - Kania, T. Pacyga, R. Pacyga, Gałuszka - Dudek, Mycyk (82 Chomicz), Tobik (86 Szydlik), Hałat (76 P. Kot) - Król, Dziuba (90 Ciborowski).
   Iskra Unia: Pędlowski - Semik, Malicki, Sibik, Brzeziński - Jasek, Jończyk, Piotr Maciesza (61 Grzegorzek), Paweł Maciesza - Zięba, Barciak.
   Rozpoczęło się pomyślnie dla gości, którym już pierwsza akcja przyniosła prowadzenie; Brzeziński technicznym strzałem wrzucił Sochackiemu piłkę do siatki "za kołnierz". Przed przerwą stroną dominującą na murawie była Iskra Unia. To na przedpolu bramkowym Soły często dochodziło do gorących spięć. Po jednym z nich w 6 min Gałuszka wybijając piłkę na róg uchronił swój zespół przed kolejną stratą. Przyjezdni mieli sporo stałych fragmentów gry, których nie potrafili zamienić na gola.
   Miejscowi za sprawą Tobika dopiero w 23 min oddali pierwszy strzał na bramkę Pędlowskiego, był on jednak zresztą niecelny. Goście odpowiedzieli uderzeniem Piotra Macieszy, po którym piłka przeszła tuż obok słupka (26 min).
   W 28 min z rogu zagrywał Piotr Maciesza, piłka trafiła na 3 metr do Zięby, który posłał ją ponad poprzeczkę. W 34 min Hałat dokładnym podaniem obsłużył Dziubę, który zamiast strzelać chciał piłkę odegrać koledze.
   Jeszcze w 47 min przyjezdni za sprawą Piotra Macieszy zagrozili bramce Soły, ale 3 min później po zagraniu Roberta Pacygi z wolnego w tempo na pole karne wszedł Mycyk i Pędlowski był bez szans. Od tego momentu Soła przeszła metamorfozę. Teraz to podopieczni Dariusza Kota dyktowali warunki gry. W 58 min Hałat zagrał głową do Gałuszki, a ten także głową wpakował piłkę do siatki. W 65 Robert Pacyga zagrywał z wolnego, a Gałuszka uprzedził śpiących obrońców Iskry Unii.
   W 76 min pozostawiony na 3 metrze bez opieki Mycyk trafił wprost w Pędlowskiego, a po jego poprawce trener Kot rwał ostatnie włosy z głowy, bowiem posłał piłkę ponad poprzeczką. W końcówce goście przycisnęli, ale miejscowi "dowieźli" zwycięstwo do końca.
(zab)

Złapał

i wypuścił

KS Olkusz - Skawa

Wadowice 0-2 (0-1)

   0-1 Mikołajczyk 40, 0-2 Mikołajczyk 86. Sędziował Marek Cisiński z Kęt. Żółta kartka Głowacki. Widzów 300.
   Olkusz: Kałat - Gostomski, Banyś, Gacek, Gondek (62 Michalski) - Plewiński, Natkaniec, Starniowski, Warat (16 Głowacki) - Seweryn, Przybyła.
   Skawa: Pawłowski - Graca, Żak, S. Paśnik, K. Paśnik - Kalinowski, Skawina (64 Jamróz), Dyrcz, Wiecheć - Mikołajczyk (87 Rupa), Kolber (70 Mirota).
   Po meczu grający trener Olkusza Mieczysław Starniowski podał się do dymisji. W następnej kolejce zespół wystąpi pod wodzą Marka Mroza.
   Gdyby olkuszanie wykorzystali przynajmniej połowę sytuacji, jakie sobie wypracowali, szkoleniowiec nie musiałby składać rezygnacji. W pierwszych dziesięciu minutach dogodnych pozycji nie potrafili wykorzystać Przybyła, Plewiński i Gacek. W 15 min w walce o piłkę Waratowi rozcięto łuk brwiowy. Krwawienia nie udało się zatrzymać i zawodnik musiał udać się na jego zszycie do szpitala.
   Trzy minuty wcześniej po faulu na Przybyle gospodarze domagali się karnego, ale gwizdek sędziego milczał. Po raz drugi miejscowi czuli się skrzywdzeni w 47 min, kiedy w polu karnym przewrócony został Seweryn.
   W 40 min goście wyprowadzili szybką kontrę. Wydawało się, że po zagraniu z lewej strony Kałat ma już piłkę w rękach. Jednak po chwili ją wypuścił i Mikołajczyk nie zmarnował prezentu.
   Po zmianie stron dwukrotnie przed szansą pokonania wadowickiego bramkarza stanął Seweryn, a raz Natkaniec. Gole jednak nie padły. W 82 min Starniowski bezpośrednio z rogu próbował wkręcić piłkę do bramki, ale trafił w poprzeczkę (82 min).
   Goście po przerwie wyprowadzili cztery kontry autorstwa: Kolbra, Wiechecia i Mikołajczyka. Ten ostatni miał dwa podejścia. Za pierwszym razem powinien zagrywać do Miroty, a postąpił egoistycznie. Za drugim razem już się nie pomylił.
(zab)

W strugach deszczu

Leskowiec Rzyki - Bolesław Bukowno 0-2 (0-0)

   0-1 Grzesik 60 samobójcza, 0-2 Szatan 81. Sędziował: Piotr Nosal z Oświęcimia. Żółta kartka: D. Misiek. Widzów 200.
   Leskowiec: Bury - Gibas, Zieliński, Misiek, Grzesik - Kowala, Sordyl, S. Młocek, Mieszczak (80 Rajda) - Pająk, Brożyna (55 T. Młocek).
   Bolesław: Blacha - Kieres, Szczepanowski, Gajda, Laszkiewicz - Szczepanik, Świgoń (70 Bendek), Jedynak, Januszek (82 Kwiecień) - Szatan (78 Szczęsny), R. Szczypciak.
   Mimo deszczowej pogody na stadion w Rzykach przyszło ok. 200 kibiców, aby oglądać w akcji swoją drużynę. Pierwsza połowa była wyrównana. Strzeleckie okazje wypracowali zarówno goście, jak i gospodarze. Po przerwie przewagę na boisku zyskali piłkarze Bukowna. Jednak dramat Leskowca rozpoczął się dopiero w 60 min. Po akcji gości piłka została wrzucona na pole karne Rzyk, trafiając w nogę Grzesika tak niefortunnie, że zamiast wyjść w pole, wpadła do bramki Burego. Po tym golu z gospodarzy "uszło powietrze". Rzadziej wypuszczali się na połowę rywali, ograniczając się do obrony. Konsekwencją takiej postawy na boisku była sytuacja z 82 min. Po wrzutce z prawej strony na pole karne Leskowca, obrońca gospodarzy minał się z piłką, do której doszedł Szatan i bez przyjęcia bezpośrednio strzelił, nie dając Buremu najmniejszych szans na obronę. (PIM)

Przytomność Drebszoka

Strumień Polanka Wielka - Zgoda Malec 0-0

   Sędziował Marcin Glanowski z Wadowic. Żółte kartki: Zemła, Drabczyk, Pokrzyk - Ł. Krawczyk, Hałat, W. Krawczyk, Sz. Krawczyk. Widzów 300.
   Strumień: Wandor - Wasztyl, Zemła, Krawczyk (75 Kasperczyk), Drabczyk - Dawid Boba (75 Łukaszczyk), Spadek, Pokrzyk, Gałgan - Daniel Boba, Dzidek.
   Zgoda: Gregorczyk - Handy, Ł. Krawczyk, S. Drebszok, Sokół - Domasik, K. Drebszok, Szczepaniak (46 Młocek), Mąsior (85 Jasiński) - Hałat, W. Krawczyk.
   Chwilę przed spotkaniem nad stadionem w Polance przeszła nawałnica, dlatego też zespoły musiały grać w bardzo ciężkich warunkach. Mimo tego obydwie drużyny stworzyły po kilka sytuacji strzeleckich. M. in. w 7 i 11 min okazji nie wykorzystał Mąsior. W 30 min z kolei dośrodkowywał Hałat, Wandor minął się z piłką, lecz w porę nie zorientował się Domasik. W 39 min strzelał Pokrzyk, lecz na wysokości zadania stanął Gregorczyk.
   Najbliżej strzelenia gola gospodarze byli w 50 min; Spadek podał do Dzidka, a ten w sytuacji sam na sam z Gregorczykiem strzelił obok niego. Piłkę z pustej już bramki wybił Sebastian Drebszok. W 70 min po strzale Dzidka piłka przeszła pół metra obok bramki. W 87 min natomiast po dośrodkowaniu Mąsiora głową nie sięgnął piłki Wojciech Krawczyk. (PIM)

Tuż nad murem

Żarek Barwałd - Ruch Młoszowa 1-1 (1-0)

   1-0 Kołodziej 43, 1-1 Dziuba 75. Sędziował Sylwester Kornaszewski z Oświęcimia. Żółte kartki: Kołodziej, A. Wilk, Myśliwiec, Jamróz. Widzów 100.
   Żarek: Bury - Maluty, Jamróz, Gębala, Kaczmarczyk - Kołodziej, Myśliwiec, D. Wilk, A. Wilk - Maciusiak, Stawowy (85 Żuchowski).
   Ruch: Jesionka - Wrzodek, Piórko, Woszczyna, Filipek - Łukasik, Kłeczek (83 Drociuk), Dziuba, Feliksik - Tryfanów, Piechnik.
   Mecz rozgrywano w bardzo trudnych warunkach, w błocie, dlatego też walka skupiała się przede wszystkim w środku pola i trudno było oprzeć grę na precyzyjnych zagraniach. W pierwszej połowie przewagę na boisku zyskali gospodarze. Przed szansą na objęcie prowadzenia byli m. in. Dariusz Wilk i Stawowy, lecz ich strzały obronił Jesionka. Andrzej Wilk kilkakrotnie też wyprowadził obiecujące akcje lewą stroną, jednak zostały one powstrzymane przez obrońców na polu karnym. Ze strony gości natomiast efektownymi kontrami kilkakrotnie popisywali się Tryfanów i Piechnik. Prowadzenie gospodarze zdobyli w 43 min; w zamieszaniu na polu karnym Młoszowej piłka została wycofana na 12 metr, gdzie doszedł do niej Kołodziej i celnym strzałem umieścił ją w siatce.
   Po przerwie goście zaczęli grać 3 napastnikami, dążąc do zmiany wyniku na swoją korzyść. Dla Żarka szansę na podwyższenie prowadzenia miał Stawowy, lecz po jego strzale głową piłka przeszła obok bramki. Kołodziej natomiast trafił w słupek. W 75 min sędzia podyktował rzut wolny dla Młoszowej w odległości 30 metrów od bramki Burego. Wyjątkowym strzałem popisał się Dziuba, posyłając piłkę ponad murem w długi róg w ten sposób, że bramkarz Barwałdu mógł tylko odprowadzić ją wzrokiem.
   Po tym golu Żarek próbował ponownie objąć prowadzenie, lecz bez skutku. Za to w samej końcówce spotkania przed szansą stanęli goście; po podaniach Tryfanowa do bramkarskiej parady zmusili Burego kolejno Piechnik i Feliksik.
(PIM)

Raz, a dobrze

KS Chełmek - Błyskawica Marcówka 0-1 (0-0)

   0-1 Wysowski 72. Sędziował Paweł Dębciuch z Olkusza. Czerwona kartka: T. Porębski (druga żółta - 90 minuta). Żółte kartki: Łukasik, P. Rak, T. Porębski. Widzów 250.
   Chełmek: K. Szewczyk - Wójcik, Kobus, Snopko (46 Kołaciak), Hobora - Krok, Treska, Sidorowicz, Suszek (60 Zawadzki) - Gembołyś (66 R. Szewczyk), Mleczek.
   Marcówka: P. Porębski - Jakubowski, T. Porębski, P. Rak, Wysowski - Dobrowolski, J. Rak, Biel (72 M. Rak), Kurzydło - Marek, Łukasik.
   W składzie Marcówki zabrakło Mirochy, Marka Porębskiego i Maliny, dlatego goście starali się wciągnąć miejscowych na swoją połowę i zaatakować z kontry. Gospodarze w pierwszej odsłonie mieli tylko jedną doskonałą pozycję do strzelenia gola. W 35 min po "główce" Gembołysia 8 metrów, któremu zagrywał z prawej strony Suszek, piłka przeszła obok spojenia słupka z poprzeczką.
   W drużynie gości już w 2 minucie na czystą pozycję wychodził Biel, ale sędzia odgwizdał spalonego. Chwilę później lobem Krzysztofa Szewczyka próbował pokonać Marek. W 11 min Dobrowolski zakręcił na lewej stronie defensywą miejscowych, piłka trafiła na środek pola karnego do Łukasika, ten jednak posłał ją obok słupka.
   W 33 min padł gol dla Marcówki, ale arbiter słusznie go nie uznał, bowiem Łukasika poniosła fantazja; po dośrodkowaniu Kurzydły ręką wrzucił piłkę do siatki. Za swój występek zobaczył żółty kartonik. W 40 min Kurzydło uderzając z wolnego z 25 metrów wywalczył róg. Po dośrodkowaniu z niego futbolówka trafiła na 7 metr do Jacka Porębskiego, ale ten posłał ją nad poprzeczkę.
   Gospodarze próbowali konstruować akcje, ale były one przerywane. W 9 min wychodzącego na czystą pozycję Kroka powalił na murawę Jacek Rak. Sędzia nie dopatrzył się przewinienia. Z kolei w 26 min po uderzeniu Kroka piłka znalazła się w okolicach prawego narożnika boiska. Przy chorągiewce walczyli o nią Paweł Porębski z Gembołysiem, ale ostatecznie górą był bramkarz Marcówki. Minutę później Snopko prostopadłym podaniem uruchomił Mleczka, który mając na plecach Pawła Raka oddał strzał, piłka po interwencji bramkarza trafiła na 16 metr pod nogi Gembołysia, który zwlekając ze strzałem nie wykorzystał faktu, że Paweł Porębski był daleko na przedpolu.
   Po zmianie stron gospodarze śmielej zaatakowali. W 55 min Gembołyś po podaniu Treski znalazł się sam przed Pawłem Porębskim, ale przegrał pojedynek z bramkarzem Marcówki.
   W 72 min z lewej strony z rogu zagrywał Kurzydło, a piłkę na długim słupku do siatki wpakował Wysowski. W 80 min Radosław Szewczyk po zagraniu Mleczka z 15 metrów posłał piłkę obok słupka. Trzy minuty później Mleczek na lewej stronie poradził sobie Pawłem Rakiem i Wysowskim, ale z narożnika "piątki" trafił w poprzeczkę. (zab)
1. Janina 20 42 52-26
2. Bukowno 20 38 31-25
3. Marcówka 20 37 47-20
4. Skawa 20 36 41-26
5. Klecza 20 35 30-21
6. Kęty 20 33 34-27
7. Malec 20 33 29-25
8. Barwałd 20 29 26-29
9. Polanka 20 26 25-25
10. Andrychów 20 25 25-31
11. Olkusz 20 23 25-22
12. Iskra Unia 20 22 23-29
13. Chełmek 20 21 29-37
14. Soła Ośw. 20 17 24-44
15. Rzyki 20 13 14-43
16. Młoszowa 20 13 23-48
(zab)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski