MKTG SR - pasek na kartach artykułów

W locie śpią, w locie też uprawiają miłość

Grzegorz Tabasz
Zgrabną główkę psuje krótki dziób ciągnący się od oka do oka
Zgrabną główkę psuje krótki dziób ciągnący się od oka do oka
Choć jerzyki nie piją krwi, są niczym wampiry energetyczne. Fruwają jak opętane, nie męczą się, a bez pokarmu mogą funkcjonować i miesiąc.

Nazywają go jaskółką. Ot, lata wysoko po niebie, więc pewnie jaskółka. Z żadną z nich nie ma nic wspólnego. Ptaki, które z głośnym świergotem uganiają się za owadami wysoko nad dachami, to jerzyki.

Na stałe mieszkają w miastach. Na stałe? Przesada. Gdyby skrzętnie policzyć, to nad Wisłą przebywają niespełna cztery miesiące. Przylatują w okolicach 1 maja, by z iście angielską dyskrecją zniknąć w połowie sierpnia. Bywa i tak, że z Małopolski i Śląska jerzyki odlatują w ciągu 48 godzin. Żadnych gromadnych sejmików, jakie poprzedzają widowiskowe odloty bocianów białych.

Na południe Afryki podróżują głównie nocami, stąd ich przyloty, jak i odloty sprawiają wrażenie nagłych i niespodziewanych. Z dokładnych obserwacji wynika, że na zimowisku przesiadują miesiąc dłużej niż u nas. Jeśli przyjąć, iż za stały adres zamieszkania uznamy miejsce, gdzie przesiadują najdłużej, to jerzyki przestaną być „nasze”. Na szczęście u ptaków, jak u ludzi, o obywatelstwie decyduje miejsce urodzenia, toteż spora część jerzyków ma polski paszport.

Kilka słów o wyglądzie. To ważne, gdyż mało kto miał okazję oglądać jerzyka z bliska. Rozmiarami ciała zbliżony jest do zwyczajnego kosa, którego spotkacie choćby na Plantach. Smukłe ciało jednolicie ciemnej, brunatnej barwy, z długimi, ostro zakończonymi skrzydłami i rozdwojonym ogonem.

Zgrabną główkę psuje krótki dziób ciągnący się od oka do oka. Brzydkie, lecz bardzo przydatne urządzenie, o czym za chwilę. Szata jerzyka w niczym nie przypomina żadnej z naszych trzech jaskółek. Najważniejsze różnice dotyczą nóg. Gdyby odwrócić ptaka na brzuch, to wówczas można zobaczyć króciuteńkie łapki. Z obrysu ciała wystają same palce zakończone mocnymi pazurami. Dziwne, lecz minimalistyczne nóżki jerzyka nadają się co najwyżej do chwytania elewacji domów. Ostatecznie gałęzi i pni drzew.

Czy całkiem zgrabnych wspinaczek po pionowych ścianach, lecz na ziemi jest całkowicie bezradny. Żadnych spacerów czy szukania pożywienia. Duży, dobrze odżywiony i zdrowy ptak, jeśli nawet pechowo upadnie na trawnik, może poderwać się do lotu. Pod warunkiem, iż ma nieco przestrzeni do rozbiegu. Jerzyki zerwały prawie wszystkie kontakty ze stałym lądem, oprócz gniazd zakładanych w szczelinach budynków. W locie zbierają unoszone prądami ciepłego powierza piórka i okryte puchem nasiona wierzb na budowę gniazda. Wodę zgarniają otwartym dziobem, szorując brzuchem po tafli wody. Tylko w powietrzu zdobywają pokarm, łapiąc do szeroko rozwartego dzioba latające owady.

W przepastnej paszczy mogą zmieścić nawet ciężkostrawne osy czy pszczoły. Nie wiem, jakim cudem połykają je w całości, ale widać mają jakiś patent na jadowe żądła. Na co dzień preferują muchy i chrząszcze wielkości około centymetra. Polowanie na owady to jedyna wspólna z jaskółkami cecha.

W poszukiwaniu pokarmu odlatują od gniazda na kilkadziesiąt kilometrów. Absolutnym rekordzistą okazał się pewien brytyjski jerzyk, którego dzięki nadajnikowi GPS przyłapano w odległości tysiąca kilometrów od miejsca chwilowego zamieszkania! W okresach deszczu i niepogody owady nie latają, więc ptaki przenoszą się w miejsca, gdzie świeci słońce. Jak to możliwe i opłacalne? Jak tu wrócić na czas i nakarmić młode? Jak każda żywa istota podlega prawom fizyki. Wszak traci energię na lot i ogranicza go maksymalna prędkość lotu. Rzecz w fantastycznej zdolności do głodowania, jaką nabyły zarówno dorosłe, jak i młode ptaki. Jerzyki mogą pościć około tygodnia, zaś młode dodatkowo zapadają w rodzaj letargu, obniżając temperaturę ciała. Przechodzą w tryb energooszczędny, tak jak nasze smartfony czy przenośne komputery.

Dorosłe ptaki zebrane owady zlepiają w kulki schowane głęboko w gardle i po powrocie karmią nimi młode. To jeszcze nic. Jerzyki nie obawiają się nocy. Jeśli są daleko od domu, to po zachodzie słońca nie szukają noclegu. Wzbijają się w niebo, niekiedy na wysokość dwóch, trzech kilometrów. Tam ucinają sobie dłuższe drzemki. Sen w locie, przebudzenie, kilka uderzeń skrzydłami, by utrzymać wysokość i znowu zamykają oczy.

Ponoć bywały wypadki zderzenia wojskowych myśliwców z gromadami śpiących w przestworzach ptaków. Teraz rzecz bardzo osobista, rzekłbym intymna. W locie uprawiają miłość. Niesamowite, choć to tylko obserwacje z ziemi, lecz jeśli spojrzeć na rozwój techniki, tylko patrzeć jak ktoś wyśle drona z kamerą i nagranie z podniebnego seksu obejrzymy na YouTube. Część ornitologów twierdzi, iż przedłużanie gatunku ma również miejsce w gniazdach, ale cóż w tym ciekawego. Wszystkie ptaki tak robią…

Suma summarum, w ciągu trwającego 20 lat życia każdy jerzyk pokonuje miliony kilometrów. Nie jest rekordzistą. Pierwsze miejsce zajmuje rybitwa popielata. Szary ptak o czerwonym dziobie. 100 gramów wagi. I skrzydła metrowej rozpiętości. Wygląda niczym jedna z mniejszych mew, jakich wiele nad rzekami. Pozory mylą. To najznamienitszy wędrowiec świata. Ba, prawdziwy pielgrzym. We wrześniu ptaki opuszczają miejsca lęgowe na północnej półkuli i przenoszą się na Antarktydę. Trzydzieści kilka tysięcy kilometrów w przeciągu trzech miesięcy. Siedemdziesiąt tysięcy kilometrów rok do roku. A nasze jerzyki? Co one mogą wiedzieć o podróżach.

Kiedyś jerzyki mieszkały na górskich zboczach i wysokich drzewach, które chętnie i szybko zamieniły na ludzkie budowle. Nieliczne kolonie ptaków ostały się w górach i kilku miejscach w starych lasach. Drapacze chmur czy nawet kilkupiętrowe bloki z przestronnym stropodachem to dla nich nowe i przyjazne światy. Przy czym nie stały się gatunkami synantropijnymi, związanymi na stałe z ludźmi, jak nie przymierzając szczury czy gołębie. Jerzyki tylko mieszkają obok nas. Nie jesteśmy im do niczego potrzebni. Chyba że ludzie zaczną ocieplać elewacje i uszczelniać budynki.

W pogoni za bezcennymi kaloriami zdarzały się brzydkie wypadki zamurowania gniazd z pisklakami. Brzydkie, bo wystarczyło sprawdzić, kto mieszka pod dachem i przesunąć prace na początek jesieni. Dzisiaj to już standardowa procedura kontrolna, wpisana w każdą inwestycję. Nawiasem mówiąc, warto mieć jerzyki za sąsiadów. Nieuciążliwi, nie brudzą, czasem pokrzyczą za oknem, ale ile komarów zjedzą. Zostawienie otworów wlotowych czy powieszenie skrzynek jest jak najbardziej opłacalne.

Na koniec zabawna pomyłka. W sobotnie popołudnie dostałem telefon o znalezionym jerzyku. Ratuj, bo zdechnie z głodu. Poleciłem delikwenta zmierzyć i zważyć. Jeśli skrzy-dła będą długie, waga odpowiednia i zdrowie w porządku, to podrzucony w górę powinien odlecieć. Zapadła cisza, po czym usłyszałem nieśmiałe: Ale on ma kolce… To jeż, nie jerzyk. Masz ci los.

***

Głos jerzyka to ostre, wysokie, przenikliwe wołanie, brzmiące jak „śriii”. Wyższe dźwięki wydawane są przez samice, niższe - przez samce.
Jerzyki odzywają się głównie wieczorami, kiedy w stadach krążą z dużą szybkością wokół terenów lęgowych.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski