Petr Valusiak i jego koledzy z Unii mają sporo pracy Fot. Dorota Dusik
HOKEJ NA LODZIE. W Aksam Unia Oświęcim pracują w pocie czoła, ale trzeba zrobić dobrą "zaprawę" fizyczną przed play-off
Po ostatnim wyjazdowym zwycięstwie oświęcimian w Toruniu 6-4 Aksam Unia wskoczyła na 4 pozycję, ale nie może być pewna miejsca w strefie medalowej. Wszak wyprzedza tyszan tylko bilansem bramkowym, a pierwszy mecz po przerwie przyjdzie jej zagrać właśnie w Tychach.
Na pewno dla sztabu szkoleniowego Aksamu pocieszające jest wyrwanie się z 5 miejsca, na którym zespół "umocnił" się od kilku tygodni, ale jest świadomy pewnych jego niedociągnięć. - Przede wszystkim musimy popracować nad siłą - uważa Waldemar Klisiak, II trener Aksamu. - Ostatnie mecze pokazały, że mieliśmy kłopoty z rozegraniem dwóch spotkań na wysokich obrotach. Liga po przerwie nabierze szaleńczego tempa, bo przyjdzie nam rozgrywać po trzy mecze w tygodniu. Musimy się dobrze przygotować do tego maratonu. W nim przecież walka pójdzie "na noże". Dla jednego zespołu, nadającego ton rozgrywkom, zabraknie miejsca w strefie medalowej i z pewnością będzie on największym przegranym sezonu. Nie chcielibyśmy, aby była to Unia - zapowiada jeden z dwójki asystentów oświęcimskiego szkoleniowca pochodzącego ze Szwecji, Charlesa Franzena.
Zanim jednak liga wznowi rozgrywki,przed oświęcimia-nami turniej finałowy o hokejowy Puchar Polski, który zostanie rozegrany w Sanoku. - Oczywiście, że w pewnym momencie trzeba będzie zmniejszyć obciążenia dla zespołu, by na odpowiednim gazie przystąpić do Pucharu Polski - tłumaczy Waldemar Klisiak. - To też jest trofeum, o które warto powalczyć. Zresztą z tego, co nam wiadomo, pula dla zwycięskiej ekipy jest kusząca. Poza tym, skoro przed rokiem sanoczanie triumfowali w Oświęcimiu, nie jest powiedziane, że muszą obronić to trofeum tylko dlatego, że są organizatorem turnieju finałowego - analizuje asystent Klisiak.
Poza tym, Unia pod wodzą szwedzkiego szkoleniowca Charlesa Franzena prezentuje nowy styl gry. - Kontaktowy i agresywny hokej, czyli zmuszanie przeciwnika do błędu, wymaga wręcz żelaznej kondycji - podkreśla Waldemar Klisiak.
Sami zawodnicy także przyznają, że dostają solidnie w kość. - Dzień po powrocie z ostatniego meczu mistrzowskiego z Torunia mieliśmy wolny, ale teraz pracujemy dwa razy dziennie. Po drugim treningu chce się tylko przytulić głowę do poduszki, ale nikt nie narzeka. Wiadomo, że bez zaprawy fizycznej w hokeju niewiele można osiągnąć - podkreślili wychodzący z lodowiska czescy napastnicy Petr Tabaczek z Petrem Valusiakiem.
Waldemar Klisiak ze spokojem podchodził do słabszego okresu oświęcimian w lidze. Dopiero w trakcie rozgrywek został włączony do sztabu szkoleniowego Aksamu, żeby dotrzeć do psychiki zawodników. Doskonale ich zna, bo przecież jeszcze w poprzednim sezonie uganiał się za krążkiem. - Zawsze powtarzaliśmy zawodnikom, że żaden zespół nie jest w stanie przebranąć przez rozgrywki bez załamania formy - uważa Waldemar Klisiak. - Za czasów gdy Unia była pod szyldem Dworów, kryzys dopadał nas w grudniu, kiedy po półfinale Pucharu Kontynentalnego z drużyny uchodziło ciśnienie, bo na ten turniej zawsze się sposobiliśmy. Tym razem dołek trafił się na początku rozgrywek, a - moim zdaniem - wynikał on z tego, że latem doszło do drużyny kilku zawodników, więc potrzebowali czasu na zgranie.
Jerzy Zaborski
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?