MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Walczymy do ostatniej kolejki

Redakcja
W meczu z Widzewem walczy Jano Frohlich Fot. Jerzy Cebula
W meczu z Widzewem walczy Jano Frohlich Fot. Jerzy Cebula
Porażki z Widzewem można się było spodziewać, jednak jej rozmiary są zaskakujące.

W meczu z Widzewem walczy Jano Frohlich Fot. Jerzy Cebula

Rozmowa z JANO FROHLICHEM, kapitanem Sandecji

- Podcięła nam skrzydła szybko stracona bramka, ale przecież mecz trwa 90 minut i mieliśmy sporo czasu na uporządkowanie gry. Łodzianie nie dali nam na to szans. Poczynali sobie z podziwu godną konsekwencją, byli zdecydowanie lepsi i zwyciężyli jak najbardziej zasłużenie. Chcieliśmy za wszelką cenę i zbyt gwałtownie odrabiać straty i nadziewaliśmy się na kontry. Rywale większość akcji przeprowadzali skrzydłami, na co nie potrafiliśmy znaleźć recepty. Bramki padały także po naszych stratach piłki w środku boiska.

- Daliście sobie strzelić pół tuzina goli. Nie wystawia to obronie najlepszego świadectwa. Przyjmuje Pan na siebie winę za tak wysoką porażkę?

- Tak, jestem przecież kapitanem zespołu. Proszę jednak pamiętać, że drużyna to nie tylko Frohlich czy Jędrszczyk. Tworzą ją także zawodnicy z innych formacji. Nie chcę obarczać odpowiedzialnością kolegów, ale jeśli wszyscy cieszymy się ze zwycięstwa, to także gromy za porażkę winien przyjąć każdy zawodnik. Po prostu żaden z nas nie nadążał za szybkimi zawodnikami Widzewa. Dla sądeckich kibiców sam fakt wizyty w ich mieście zespołu z taką tradycją był wielkim świętem. Łodzianie udowodnili, że są bezwzględnie najlepszą ekipą w I lidze i że ich miejsce jest w ekstraklasie.

- Innymi słowy, podopieczni trenera Pawła Janasa wskazali wam właściwe miejsce w szeregu?

- Z Widzewem przegrywały niemal wszystkie zespoły. Porażka była więc wkalkulowana w scenariusz. Boli jedynie, że polegliśmy tak wysoko. Na boisku zostawiliśmy jednak mnóstwo zdrowia i myślę, że kibice to docenili.

- Dzisiejsza przegrana do minimum redukuje szanse Sandecji na promocję do ekstraklasy?

- Na pewno mocno komplikuje sytuację. Ale to przecież nie koniec rozgrywek. Już za tydzień w Ostrowcu Świętokrzyskim postaramy się o trzy punkty. Tylko taki zysk pozwoli nam na pozostanie w batalii o awans. Zapewniam, że walczyć będziemy do końca, do ostatniej kolejki. Nie po to rozbudzaliśmy nadzieje kibiców, nie po to zwyciężaliśmy w tak wielu spotkaniach, żeby teraz to wszystko miało pójść na marne.

Rozmawiał: DANIEL WEIMER

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski