Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Warzywa najlepsze z poranną rosą

BARBARA CIRYT
Tegoroczni Liderzy Produkcji Warzyw: Jerzy Miklas z żoną Lucyną (z lewej) i Jolanta Kisiel z mężem Markiem Fot. Barbara Ciryt
Tegoroczni Liderzy Produkcji Warzyw: Jerzy Miklas z żoną Lucyną (z lewej) i Jolanta Kisiel z mężem Markiem Fot. Barbara Ciryt
Ludzie tutaj jadą w pole jeszcze przed świtem. Starają się swoje kalafiory, brokuły, kapustę zerwać o tak wczesnej porze, żeby zatrzymać na nich rosę. Świeżutkie zapakować na samochody i wysłać do klientów.

Tegoroczni Liderzy Produkcji Warzyw: Jerzy Miklas z żoną Lucyną (z lewej) i Jolanta Kisiel z mężem Markiem Fot. Barbara Ciryt

WYRÓŻNIENIA. Rolnicy, producenci warzyw w gminie Igołomia-Wawrzeńczyce pracują do północy, a wstają przed świtem. Czasem już od godz. 3 nad ranem są na nogach, dbają o najwyższą jakość swoich produktów.

Za trud doceniają ich samorządowcy z gminy Igołomia-Wawrzeńczyce, co roku wybierają dwóch najlepszych rolników i przyznają im tytuły Liderów Produkcji Warzyw. W tym roku zasłużyli na to gospodarze ze Złotnik: Jolanta Kisiel i Jerzy Miklas. Obydwoje prowadzą rodzinne, nowoczesne, zmechanizowane gospodarstwa.

Jolanta Kisiel przejęła gospodarstwo rolne po rodzicach. Teraz z mężem Markiem uprawia warzywa na 35 ha. Jej ulubione warzywa to brokuły. Lubi je uprawiać i jeść po ugotowaniu i podsmażeniu z masłem i bułką tartą. Pani Jolanta jest nieustająco w pracy, nieustająco w ruchu. - To bardzo szczera kobieta, kto nie ma warzyw poczęstuje go. Jest uczynna i zorganizowana. Od lat prowadzi Koło Gospodyń Wiejskich w Złotnikach - mówi Józefa Mierniczek, mieszkanka Złotnik.

Tymczasem liderka bez wahania wsiada do wielkiego ciągnika, takiego o mocy 120 koni mechanicznych. - Kobieta na wsi musi umieć zrobić wszystko - zaznacza. - Ponadto rolnicy nie mogą się bać deszczu, wiatru, a nawet przymrozków. Jeśli jest zamówienie, to trzeba je zrealizować. Bywa, że pracujemy w deszczu, przebieramy się trzy razy dziennie, ale nic nie może nam przeszkodzić w zebraniu świeżego towaru - zaznacza liderka. Jej rodzina jest zahartowana. - Nie "łapiemy" tak łatwo grypy, nie przeziębiamy się szybko. Jednego nie możemy robić zbierać w upale np. warzyw kapustnych, a wówczas można natomiast kopać selery lub buraczki czerwone - mówi.

Ulubiona pora roku pani Jolanty to wiosna. Mimo, że to czas wytężonej pracy, siania i nasadzeń. Tegoroczna liderka czuje wówczas, że ma mnóstwo energii. Swoimi uprawami zajmuje się z pasją, lubi porządek w polu i w domu. W wolnych chwilach zasiada przed komputerem. Mówi, że jedynie do wyjazdu na wczasy jeszcze nie dojrzała. Może dlatego, że mąż Marek woli odpoczywać w domu, bo zwykle zajmuje się transportem warzyw. - Rolnictwu trzeba się poświęcić i trzeba to lubić. A jeśli chce się coś osiągnąć wolny czas trzeba spożytkować na przygotowanie dalekosiężnych planów - mówi Marek Kisiel, mąż pani Jolanty. Pierwszą chłodnię zrobił przed 15 laty, dzięki temu obecnie może mieć świeże warzywa cały rok. Wspomina, że wówczas kapusta pekińska kosztowała 10 zł, a litr paliwa 1 zł. Teraz pekińska kosztuje 2,3 zł, a litr paliwa prawie 6 zł.

Nieustający spadek cen warzyw niepokoi również Jerzego Miklasa, drugiego tegorocznego Lidera Produkcji Warzyw. Pan Jerzy z żoną Lucyną uprawia warzywa na 25 ha. Najbardziej smakują mu one na surowo. - Często podczas ścinania jem brokuły, kalafior, liść kapusty - mówi. Zawsze pracuje w pocie czoła, a jeśli trzeba najmuje pracowników sezonowych.

Za płotem Miklasów mieszka Krystyna Zabrzańska. Chwali sąsiadów. - Mają wspaniałe gospodarstwo, bo to pracowici ludzie. Widzę jak do późna w nocy ładują warzywa na samochody, wysyłają na giełdy. Czasem idą i pytają, czy nie potrzebujemy warzyw. Dają i to nie kilka, ale cały wór - przyznaje pani Krystyna.
Jerzy Miklas wspiera nie tylko tych, którzy nie mają warzyw, ale często udziela rad sąsiadom. - Mąż dużo czyta na temat produkcji warzyw, ochrony roślin - zaznacza Lucyna Miklas. Pan Jerzy prenumeruje czasopisma branżowe. - Trzeba być na topie - mówi z uśmiechem. Dlatego też jeździ na wystawy rolnicze, giełdy. Jeśli odpoczywa to najchętniej w lesie. Nie lubi słońca. Jego ulubiona pora roku to jesień, a z nią mgły i kolorowe liście, no i możliwość wyjazdów na grzyby. Jeść lubi wszystkie warzywa, ale podczas pracy najbardziej smakuja mu te, które zbierają maszyny, kombajny np.: selery czy buraczki ćwikłowe.

ZAGŁĘBIE WARZYWNE

Gmina Igołomia-Wawrzeńczyce to jeden z większych w kraju rejonów rolniczych. Żyzne gleby i specyficzny mikroklimat sprzyjają produkcji warzyw: kalafiorów, kapusty białej, czerwonej, pekińskiej, papryki, ogórków, sałaty, nowalijek, kwiatów balkonowych i rabatowych. Warzywa uprawia się tu na 3 tys. hektarów. Producenci transportują je na giełdy rolne: w Krakowie, Katowicach, Wrocławiu, Warszawie oraz do supermarketów. A także do Czech, Słowacji, Ukrainy, Białorusi, Łotwy, Niemiec, Wielkiej Brytanii, Norwegii, a nawet Maroka. Tradycja związana z warzywnictwem sięga tu okresu przedwojennego. Dziś rolnicy modernizują gospodarstwa, wyposażają w nowoczesne urządzenia, sprzęt i środki transportu.

Gospodarze z gminy Igołomia-Wawrzeńczyce uhonorowani medalami "Zasłużony dla rolnictwa" za trud codziennej pracy

Elżbieta i Roman Jasonkowie ze Złotnik

Prowadzą produkcję: kalafiorów, selerów, papryki, kapusty. Podkreślają, że rolnicy w Polsce mają trudniejszą pracę niż na zachodzie Europy, gdzie uzyskują kompleksową wiedzę o zbycie nasion, a tym samym perspektywie produkcji. U nas brakuje informacji, na jaki okres nasiona są wykupione, a co jest do zagospodarowania. Gospodarze podkreślają, że mimo znakomitej jakości warzyw trudno o zysk, jeśli nie postawi się na ilość, ale za tym idzie nieustająca, mozolna praca. Cięcie kalafiorów zaczynają o godz. 3 w nocy, żeby były świ-eże i bez skazy. Sprzedają je po 1 zł za sztukę, przeraża ich, gdy w sklepach widzą powiędnięte za 3,5. Kapustę pekińską sprzedają po 60 groszy za sztukę, a w sklepach jest po 2 zł.

Elżbieta i Zbigniew Mączkowie z Wawrzeńczyc

Prowadzą gospodarstwo rolne, ale także firmę zajmująca się skupem warzyw. Gospodarze dawniej zajmowali się uprawami roślin pod osłonami, przede wszystkim bakłażanów i ogórków. Z czasem nieco przekwalifikowali się i już przed wielu laty zorganizowali skup warzyw. Byli na tym terenie prekursorami w tej dziedzinie. Jak podkreślają zmusiła ich do tego sytuacja. Niemal w całej gminie Igołomia-Wawrzeńczyce rolnicy produkowali warzywa, ale wszyscy mieli kłopoty ze zbytem. Pan Zbigniew postanowił zaradzić problemowi, skupować warzywa i nawiązać kontakty z hurtownikami. Dziś współpracuje z sieciami wielkim marketów. Jego rodzinna firma dostarcza towar do wielu miejsc w całym kraju.

Barbara i Stanisław Wilkoszowie z Tropiszowa

Główne ich produkty to kalafiory i kapusta biała oraz kwiaty rabatowe, balkonowe, a także zioła, byliny m.in. lubczyk i lawenda. Małżonkowie przyznają, że praca rolnika to codzienny trud i nieustanne zajęcia od świtu do nocy. Najbardziej wyczerpujące są dla nich trzy miesiące w roku podczas zbiorów warzyw i kwiatów. Ten czas wiąże się z codziennymi wyjazdami na giełdy. Wówczas producenci warzyw muszą wstawać o godz. 3 nad ranem lub o 1 w nocy, żeby dojechać na giełdę, wypakować towar i zdążyć przed pojawieniem się pierwszych klientów. Ze swoich warzywnych produktów najbardziej lubią sałatki z kapusty, ale pan Stanisław cieszy się, gdy ma do nich golonko.

(BCA)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski