18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wątpliwe dzieła mistrzów

Redakcja
"Rybak z siecią" - oryginał czy falsyfikat? Fot. Muzeum Narodowe w Gdańsku
"Rybak z siecią" - oryginał czy falsyfikat? Fot. Muzeum Narodowe w Gdańsku
Niektóre dzieła Pankiewicza, Witkacego, a nawet Rubensa, które trafiły do muzealnych kolekcji na przestrzeni kilkudziesięciu lat, dziś budzą poważne wątpliwości rzeczoznawców.

"Rybak z siecią" - oryginał czy falsyfikat? Fot. Muzeum Narodowe w Gdańsku

KONTROWERSJE. Na ścianach polskich muzeów oglądać możemy... falsyfikaty!

W 2003 r. Uniwersytet Jagielloński zainicjował zbiórkę miliona dolarów na wykup obrazu przedstawiającego świętą Helenę. Takiej sumy zażądała Wiktoria Osęka, jego właścicielka, która utrzymuje, że obraz wyszedł spod ręki Rubensa. Sama kupiła płótno w szwedzkim domu aukcyjnym Beijers Auktioner w Sztokholmie w 1985 r. Polka zapłaciła za nie równowartość 8 tys. zł. W katalogu aukcyjnym obraz widniał jako "kopia według Rubensa". Jednak właścicielka ma pewność, że posiada oryginalne dzieło mistrza. Zdobyła nawet opinie ekspertów, m.in. Didiera Bodarta, autora wystawy Rubensa w 1990 r. w Cagliari, gdzie pokazano też "Świętą Helenę", i Maurizio Mariniego, a także Juliusza Chrościckiego z Uniwersytetu Warszawskiego oraz Justusa M. Hofstede z uniwersytetu w Bonn. Nie zwróciła się natomiast do największych znawców Rubensa, autorów 27-tomowego dzieła "Corpusu Rubenianum". Ci tymczasem utrzymują, że znają to dzieło, lecz wykluczają autorstwo mistrza. Również dyrektor Domu Rubensa w Antwerpii stwierdził, że obraz nie jest autentykiem. Podobny sąd wydał nieżyjący już dziś znawca Rubensa - Michael Jaffe. Uznał on "Świętą Helenę" za pracę flamandzkiego malarza Jana van Boeckhorsta (1605-1688), naśladowcy Rubensa. Ostatecznie Muzeum UJ obrazu nie kupiło, ale wciąż ma go w swoich zbiorach. Jako depozyt.

W polskich muzeach roi się od falsyfikatów. 40 lat temu do Muzeum Narodowego w Kielcach trafił obraz Józefa Pankiewicza. Gdy - po latach przechowywania w magazynie - zadecydowano o konserwacji datowanego na przełom XIX i XX wieku "Portretu mężczyzny z brodą", poddano dzieło badaniu promieniami ultrafioletowymi. Okazało się, że sygnatura powstała na przemalowaniach, a więc podczas późniejszych malarskich ingerencji w oryginał.

Głośno było o "Rybaku z siecią" Leona Wyczółkowskiego, zakupionym przez Muzeum Narodowe w Gdańsku. Wykonany techniką gwaszu i akwareli obraz gdańskie muzeum kupiło jesienią 2007 r. Sprzedawca - prywatny właściciel - otrzymał zań 80 tys. zł. Dostarczył ekspertyzę potwierdzającą autentyczność dzieła, sporządzoną przez prof. Jerzego Malinowskiego z Uniwersytetu M. Kopernika w Toruniu. Niedługo po nabyciu obrazu dyrekcja Muzeum Narodowego zleciła drugą ekspertyzę - technologiczną. Jej autor, prof. Dariusz Markowski z Instytutu Zabytkoznawstwa i Konserwatorstwa UMK uznał, że obraz jest wykonaną już po śmierci Wyczółkowskiego kopią olejnego oryginału znajdującego się w Muzeum Narodowym w Krakowie.

Głównym argumentem, który wysunął prof. Markowski, był fakt, że użyty w obrazie pigment, tzw. biel tytanowa, weszła do użytku już po śmierci Wyczółkowskiego. Ale to nie rozstrzygnęło ostatecznie sprawy, a autentyczność obrazu wciąż jest dyskutowana.

Przed kilku laty okazało się, że falsyfikatem jest z pewnością sprzedany w 1977 r. przez warszawską Desę do Muzeum Narodowego w Szczecinie obraz Jana Cybisa. Praca była rok wcześniej wystawiona do sprzedaży w salonie Desy. Już wtedy wdowa po Janie Cybisie Helena Zaremba-Cybisowa kategorycznie stwierdziła, że to podróbka. Potwierdził to malarz Tadeusz Dominik oraz pierwsza żona Jana Cybisa, malarka Hanna Rudzka-Cybisowa. Te głosy nie przeszkodziły państwowej instytucji w zakupie dzieła. Podkładką była ekspertyza wydana przez... pracownika Muzeum Narodowego w Warszawie. Okazało się, że pozostawał on w zmowie ze sprzedającym obraz. Zajęła się nim prokuratura.
Również Muzeum Narodowe w Słupsku z największą kolekcją Witkacego nie ustrzegło się falsyfikatów. Szacuje się, że nawet 20 proc. zbioru może nie być dziełem Witkiewicza!

Ale za największy zbiór falsyfikatów dostępny publicznie uchodzi wśród historyków sztuki warszawska kolekcja Porczyńskich, składająca się głównie z kopii i dzieł naśladowców, które publiczności przedstawia się jako oryginały. Zbiory dedykowane są Janowi Pawłowi II, co w Polsce wystarcza, by odsunąć podejrzenia. Kilka lat temu Mieczysław Morka, znany historyk sztuki i rzeczoznawca, ujawnił, że w kolekcji znajdują się kopie, sygnowane podpisami twórców oryginałów. Ale właścicieli eksponatów, wśród których znajdować mają się m.in. dzieła Sisleya, Velasqueza czy Rembrandta, wspierali swoim autorytetem niektórzy historycy sztuki, jak prof. Marek Kwiatkowski. Gwarantem autentyczności dzieł miały być też domy aukcyjne Christie's i Sotheby's, gdzie kupiono owe obrazy. Właściciele przemilczają fakt, że w obrocie antykwarycznym często mamy do czynienia z obrazami ze sfałszowanymi podpisami twórców, a zaznacza się to w katalogu choćby sentencją "Bears signature or inscription" ("noszący sygnaturę lub inskrypcję"), dzięki czemu kupujący wie, że sygnatura nie jest autentyczna.

Łukasz Gazur

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski