Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Winna nowa droga czy gwałtowne opady?

Aleksander Gąciarz
W tym miejscu, zdaniem wójta Marka Szopy, mógłby powstać zbiornik retencyjny
W tym miejscu, zdaniem wójta Marka Szopy, mógłby powstać zbiornik retencyjny FOT. ARCHIWUM UG W KSIĄŻU WIELKIM
Cisie. Wójt za podtopienia wsi wini nadleśnictwo. Nadleśniczy uważa, że niesłusznie.

Po sobotniej ulewie Cisie znowu zostało podtopione. Woda, spływająca z wyżej położonych terenów, rozlała się szeroko i przepłynęła przez gospodarstwa i pola uprawne. W wielu miejscach wdarła się do piwnic. Gdy opadła, pozostawiła po sobie warstwę błota i tego, co spłynęło razem z nią z lasu. W tym potężne, kilkumetrowe kłody drewna.

Wójt gminy Książ Wielki Marek Szopa przekonuje, że dawniej mieszkańcy Cisia nie mieli podobnych problemów. Pojawiły się dopiero w momencie, gdy miechowskie nadleśnictwo wybudowało drogę, która służy jako dojazd do miejsca, w którym składowane jest drewno.

W jaki sposób droga może powodować podtapianie wsi? – Kiedyś do lasu prowadziła droga gruntowa, pozbawiona rowów. To sprawiało, że woda z opadów rozlewała się równomiernie po lesie i spływała stosunkowo wolno. Część była zatrzymywana. Teraz jest droga tłuczniowa z rowami, w których woda się gromadzi i gwałtownie spływa w kierunku wsi. Problem w tym, że rowy nie zawsze są w stanie wodę pomieścić, a w dodatku spływające z lasu kłody drewna powodują zatykanie przepustów – przekonuje wójt Książa Wielkiego Marek Szopa i dodaje, że taka sytuacja miała miejsce właśnie w ostatnią sobotę.

Tymczasem zupełnie inaczej patrzy na problem miechowski nadleśniczy Jan Dyktyński. W jego opinii budowa drogi przez nadleśnictwo nie ma żadnego związku z tym, co dzieje się w Cisiu. – Wieś jest tak położona, że spływa do niej woda z trzech stron. Nie tylko z lasu, bo spływ ma swój początek na polach miejscowości Podleśna Wola i Józefów. A podtopienia występują nie dlatego, że wybudowaliśmy drogę, tylko po prostu opady, z jakimi mamy ostatnio do czynienia, są bardzo gwałtowne i istniejące rowy nie są w stanie odprowadzić takich ilości wody – przekonuje nadleśniczy.

Gwałtowne opady, które regularnie wyrządzają szkody mieszkańcom powodują, że w gminie zastanawiają się nad rozwiązaniem problemu. Zdaniem wójta Szopy najlepszym wyjściem z sytuacji byłoby wybudowanie przez Nadleśnictwo zbiornika retencyjnego, w którym można by gromadzić nadmiar wód deszczowych. Wyjaśnia, że nadleśnictwo jest właścicielem działki położonej w miejscu, które nadawałoby się na lokalizację takiego zbiornika.

– Moim zdaniem, koszty takiego przedsięwzięcia byłyby możliwe do udźwig­nięcia. Byłyby one związane głównie z utwardzeniem skarp. Szacuję, że potrzeba na to około 50-60 tysięcy złotych – uważa wójt Marek Szopa.

Jan Dyktyński zgadza się, że taka inwestycja mogłaby złagodzić skutki gwałtownych opadów. – Problem w tym, kto miałby za to zapłacić – mówi. Przypomina, że Lasy Państwowe wykonywały inwestycje z zakresu retencji górskiej i retencji nizinnej, ale miechowskie nadleśnictwo nie brało w tym udziału ze względu na brak cieków wodnych na gruntach będących w jego zarządzie.

[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski