MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Witelon w Krakowie

Redakcja
W roku 1821 Uniwersytet Jagielloński przystąpił do ozdobienia sali Jagiellońskiej (dawne Lektorium Teologiczne, obecnie aula w Collegium Maius), proponując ozdobienie jej znanemu wówczas malarzowi, piewcy tradycji historycznych, Michałowi Stachowiczowi.

Michał Rożek

Pracami osobiście kierował rektor UJ, ks. Sebastian Sierakowski, ostatni kustosz skarbca koronnego. Profesor Józef Sołtykiewicz podjął się szczegółowo opracować tematy, które malarsko zrealizował Michał Stachowicz. Dekorację wykonał w zadziwiająco krótkim czasie kilku miesięcy 1821 roku. Niestety, nie zachowało się do naszych czasów, bowiem zniszczono ją w latach 1866-1870. Pozostały jedynie opisy sali, plany, a także - co najważniejsze - akwarele Michała Stachowicza w liczbie jedenastu, dziś przechowywane w Bibliotece Jagiellońskiej.

W opisie jednego z obrazów czytamy: Ciołek, Polak i mieszkaniec Krakowa koło połowy XIII wieku, pierwszy w tym mieście i w Padwy okolicach krzewiciel optyki. On to zapewne wśród swoich pod imieniem Twardowskiego, a wśród obcych pod imieniem Vitelona zasłynął. Tu przez narzędzia astronomiczne czyni obserwacje słońca, a jeden z uczniów jego przez szkło optyczne zapala słomę. Obok pod mogiłą Krakusa jest domek zwany szkołą Twardowskiego, gdzie zamykał się sławny nauczyciel dla czynienia swoich rachub. Czyżby zatem prawda albo pomyłka łącząca nazwisko Twardowski z równie sławnym Witelonem? Skąd takie połączenie otóż w roku 1810 ukazało się dzieło zatytułowane "O stanie Akademii Krakowskiej", pióra profesora Almae Matris Józefa Sołtykiewicza, który wysunął tezę, że Vitellio to po prostu zlatynizowane polskie nazwisko Ciołek, urobione z łacińskiego słowa "vitellus" ni mniej, ni więcej znaczącego cielątko, czyli po prostu Ciołek. Sołtykiewicz wysunął również teorię, że Witelo przyszedł na świat w Krakowie, skoro: mówiąc o obserwacjach swoich, wspomina nieraz puszczę Borek, wioskę dziś bliskości Krakowa znaną, lubo z lasu zupełnie oczyszczoną tak, jako znajduje się wiele innych miejsc około tego miasta leżących, niegdyś lesistych. Połączył Witelona z Twardowskim.

Uczony nasz był też autorem koncepcji treściowej obrazów Michała Stachowicza, które ozdobiły salę Jagiellońską uniwersytetu. Witelona utożsamiano z Mistrzem Twardowskim. Niebawem teoria ta w pełni zagościła w umysłach ówczesnych uczonych i amatorów nauki. Wsparł ją swym autorytetem Tadeusz Czacki, a powtórzyli ksiądz Ignacy Chodyniecki w "Dykcjonarzu uczonych Polaków" (1836), a przede wszystkim znakomity w swoim czasie uczony Michał Wiszniewski w "Historii literatury polskiej" (Kraków 1840-1851). Zwłaszcza autorytet Wiszniewskiego, jako profesora krakowskiej wszechnicy, nie podlegał w owym czasie nawet najmniejszej dyskusji. Doszedł on do wniosku, że Mistrz Twardowski jest osobą identyczną z żyjącym w XIII stuleciu polskim optykiem Witelonem. W swoim monumentalnym dziele pisał: Vitelion robił doświadczenia optyczne przy mogile Krakusa, na górze Lasota. Lud ciemny patrząc na te doświadczenia, podobnież jak kiedyś Rogeryjusza Bacona, poczytał go za czarnoksiężnika. Podobno podanie o Twardowskim z tego urosło, być może, że nasz Twardowski jest to ów Vitelio optyk. To pewne, że Twardowski podobnie jak Vitelion trudnił się optyką i używał czarodziejskich zwierciadeł.
Tak zatem Witelon stał się Twardowskim. Sugestywna teza. Niepodważalny autorytet profesora Wiszniewskiego sprawił, że z niezwykłym entuzjazmem przyjęto jego wypowiedzi. Wincenty Korotyński w roku 1867 konstatował, iż Wiszniewski położył nader szczęśliwy domysł o tożsamości Twardowskiego z legendy i historycznego Ciołka. (...) Odrzuciwszy, co niesforna fantazja w około tej legendy nasnuła, postrzeżemy w niej tylko doświadczenia optyczne opisywane przez Ciołka. Przed stu pięćdziesięciu laty w umysłach Polaków na stałe zagościł Twardowski-Witelo. Jeszcze w roku 1928 Jan Sas-Zubrzycki udowadniał wszem i wobec, jakoby Twardowski był osobą identyczną z Witelonem, którego postać - głównie w XVI stuleciu - otoczyła mgła mitów i podań, które z czasem weszły do skarbnicy narodowych klechd.

Nieścisłości i nadinterpretacja maja jednak to do siebie, że z czasem pojawia sie badacz kwestionujący mity i choć zgodnie z łacińską sentencja "veritas odium partit" (prawda rodzi nienawiść) prawda sie trudno przebija, aczkolwiek zawsze zwycięża. Już w roku 1870 - śledząc losy naszego bohatera Witelona - ukazała sie w Poznaniu znakomita praca Leona Wituskiego zatytułowana "O życiu i dziele optycznym Witellona", w której poddał krytycznej analizie wszelkie fantasmagorie dotyczące Twardowskiego, utożsamianego z Witelonem. Te niesforne wymysły chorej wyobraźni poddał druzgocącej krytyce, przy tej okazji udowadniają, że Witelon opisując doświadczenia optyczne wymienia miejscowość Borek tylko raz, pisząc, ze eksperyment odbył sie "iuxta civitatem Vratislaviae apud nemus villae Borek", to jest w pobliżu Wrocławia, pod gajem wsi Borek. Zatem nie Borek pod Krakowem, lecz w okolicach Wrocławia. A to już zasadnicza różnica. Udowodnił też, ze w dziejach Witelona nie ma żadnej wzmianki o Krakowie. Jak widać, hipoteza Sołtykiewicza zbudowana na przysłowiowym piasku i wraz z pracą Wituskiego runęła w nicość. Jednak nie dla wszystkich, by tylko wspomnieć losy tej pseudonaukowej bzdury, trwającej jeszcze w XX wieku.

Kres tej naukowej paranoi identyfikującej Twardowskiego z Witelonem położył w roku 1936 prof. Aleksander Birkenmajer w pracy pt. "Najdawniejszy śląski uczony", wyrosłej na nowych materiałach archiwalnych odkrytych w Bibliotece Narodowej w Paryżu. Otóż w jednym z rękopisów przypadkowo odnaleziono w roku 1924 skrót nieznanego dotychczas listu Witelona, a w roku 1924 w zbiorach British Museum pełny tekst tego pisma. Ujawnione fakty pozwoliły na ustalenie w miarę precyzyjnej biografii naszego uczonego.

Mistrz Witelon należał w swoim czasie do wybitnych filozofów parał się także matematyką i fizyką. Najpewniej przyszedł na świat w Legnicy około roku 1230 z matki Polski i ojca, niemieckiego kolonisty, rodem z Turyngii. Szkołe początkową ukończył zapewne w rodzinnej Legnicy, gdzie mieściła sie szkoła trywialna, w której spośród siedmiu sztuk wyzwolonych uczono tych trzech (trivium) najniższych: gramatyki, dialektyki, retoryki. Wykształcenie na ziemiach ojczystych niebawem uzupełnił gruntownymi studiami w Paryżu, gdzie studiował "artes", uzyskując w połowie XIII wieku stopień magister artium, czyli magistra sztuk wyzwolonych. Powrócił na Śląsk, uzyskując od biskupa wrocławskiego Tomasza probostwo, w bliżej nieznanej nam miejscowości. W roku 1262 wyjechał do Italii, jako opiekun księcia Władysława, syna Henryka Pobożnego. Nadmieńmy, że w latach 1260-1268 studiował prawo kanoniczne na uniwersytecie padewskim, pogłębiając tamże nauki matematyczne i ścisłe. W roku 1268 widzimy Witelona w Rzymie, na dworze papieża Klemensa IV. Podczas pobytu w Italii zainteresował sie magią, z której zrodził sie traktat "De natura daemonum. Witelon opisał demony i zjawy, które widują chorzy umysłowo, kwalifikując do nich wszystkich: frenetici, melancholici, epileptici, apopleczici" (nieokiełznani, melancholicy, epileptycy. apoplektycy). Zjawy - zdaniem naszego uczonego - mogą objawiać się także zdrowym, zwłaszcza we śnie, gdy się w nich burzą tak zwane humory. Zgodnie z duchem średniowiecza wierzy Witelon w rzeczywiste istnienie demonów. Przytacza w swym dziele opowieść o diable, który miał stosunek z kobietą: W roku 1265 pewna niewiasta padewska wyznała księdzu na spowiedzi, że obcował z nią cieleśnie kozioł rogaty, który po dokonanym stosunku, znikł bez śladu i więcej go nikt nie widział. To zdarzenie miało dla Witelona duże znaczenie, skoro je wraz z podaniem dokładnej daty opisał. Ale nie tylko demonologia interesowała naszego mistrza. Wszak w nauce wsławił się zupełnie czym innym.
Witelon to przede wszystkim fizyk i matematyk. Przebywając jakiś czas w Viterbo, utrzymywał bliskie kontakty ze znanym matematykiem i grecystą Wilhelmem z Moerbeks, pełniącym również funkcję papieskiego penitencjarza (spowiednika). W latach 1270-1273 Witelon opracował swoje największe dzieło: "Peri optica/...quam vulgo perspectiva vovacant". Interesowała go także filozofia, fizjologia i meteorologia. Pisał na ten temat wiele, aczkolwiek większość jego traktatów przepadła i dzisiaj posiadamy jedynie mgliste wyobrażenie o ich treści. Fascynowały go nauki przyrodnicze, którym się bez reszty poświęcił. Jego działalność wiąże się z empirycznym przyrodoznawstwem, zapoczątkowanym przez szkołę oksfordzką. Jego poglądy na świat i naukę kształtowały się pod wpływem silnym Awicenny, Awerroesa, Bacona i al-Hazena, zaś w matematyce starożytnych uczonych, głównie Ptolemeusza, Euklidesa oraz Archimedesa. Sławę zyskał przede wszystkim swym dziełem "Perspectiva...", opublikowanym w Norymberdze w roku 1535. Potocznie nazywano go "Optyką". To właśnie w tym dziele, opartym na metafizyce światła, wyłożył Witelon zagadnienia geometrii i jej za stosowania do optyki. Omówił także anatomiczną budowę oka oraz fizjologiczne właściwości wzroku. Dzieło to było najświetniejszym wykładem optyki w średniowieczu, służąc aż do wieku XVII za podstawowe z tej dziedziny.

Tak, jak włoskie losy Witelona są przebadane, tak schyłek jego życia jest mniej znany. Nie wykluczone, że ostatnie lata spędził na Śląsku, w rodzinnej Legnicy. Odnajdziemy w źródłach wzmiankę, że w roku 1309 biskup wrocławski Henryk zezwolił, by w szkole parafialnej w Legnicy wykładano logikę i filozofię wedle pism Arystotelesa. Nie wykluczone, że w tej to szkole, awansowanej przez biskupa Henryka do rangi uczelni, wykładał mistrz Witelon. Zmarł przed majem roku 1314. Tyle prawdy o naszym najwybitniejszym uczonym XIII stulecia.

O pobycie Witelona w Krakowie i prowadzonych na Krzemionkach doświadczeniach optycznych nie posiadamy najmniejszego śladu. Pamiętajmy też, że ówczesny Kraków doby panowania księcia Bolesława Wstydliwego (1243-1279) nie był zbyt atrakcyjnym miejscem do badań naukowych. Miasto nękały najazdy tatarskie (mongolskie) i wzajemna rywalizacja o stolicę senioralną pomiędzy książętami dzielnicowymi. Księcia Bolesława i jego małżonkę Kingę interesowały bardziej sprawy dewocyjne, niźli nauka. Przeto Kraków nie był atrakcyjnym jako środowisko naukowe dla tej miary uczonego, jak Witelon.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski