WIDEO: Krótki wywiad
O Tatrach, Babiej Górze czy Pilsku nie warto nawet wspominać. To drobny ułomek śnieżnych zapasów, które powinny zapełniać góry. Im niżej tym gorzej, zaś podnóża gór kompletnie pozbawione śnieżnej okrywy.
Nie straszę, ale to już siódma z kolei sucha zima, zaś bilans wody w naszym kraju zależy w głównej mierze od ilości śniegu. Zresztą to już trzecia zima z rzędu z brakiem śniegu, który jeszcze dekadę temu przez kilkanaście tygodni okrywał cały kraj.
I to była norma. Minionej jesieni nawodnienie gleby sięgało trzydziestu, góra czterdziestu procent przyzwoitego poziomu. Lustro wody w rzekach i jeziorach obniżyło się o metr. Pamiętacie Wisłę, którą w okolicy Warszawy można było pokonać na piechotę? Susza u wrót, co źle wróży portfelom. Póki co, jemy chleb z zebranego rok temu zboża.
Warzywa i owoce już podrożały, zaś za tegoroczne nowalijki przyjdzie zapłacić bajońskie ceny. Ratunku nie widać. Ani w prognozach meteorologów ani tym bardziej w zapasach wody na czarną godzinę. Z retencją na poziomie nieco ponad sześć procent zwyczajnie nie mamy żadnych zapasów.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?