Koniuszowa. Gospodarstwo 85-letniej Marii Kożuch. To tu lekarze weterynarii ujawnili jedno z siedlisk wścieklizny. Chorobę wykryto u trzymiesięcznego kundelka. Psiak w sobotę zaczął się zataczać, we wtorek był już martwy.
– Byliśmy przerażeni, gdy weterynarz zabrał psa na obserwację i zasugerował, że może mieć wściekliznę – opowiada Maria Kożuch. – Braliśmy go przecież na kolana, łasił się do wnuków – kręci głową starsza kobieta.
Gdy pies zdechł, sanepid skierował całą 9-osobową rodzinę na szczepienie przeciwko wściekliźnie. Seria pięciu zastrzyków, dawkowana w kilkudniowych odstępach, ma uodpornić panią Marię i jej bliskich na wirusa. Mimo zagrożenia w gospodarstwie zostały jeszcze dwa psy, bo rodzina nie wyobraża sobie życia bez czworonogów.
– Borys jest przy budzie za siatką, więc lis do niego nie dojdzie – uważa mąż pani Marii, 82-letni Mieczysław Kożuch. – Champion ma dopiero kilka miesięcy i mamy na niego oko. Nie chodzi sam do lasu.
To właśnie kontakt z chorym lisem był najpewniej przyczyną śmierci psa Kożuchów.
Wścieklizną w regionie niepokoi się Włodzimierz Janczy, zastępca powiatowego lekarza weterynarii w Nowym Sączu. W gminie Korzenna stwierdzono trzy przypadki tej choroby (prócz psa w Koniuszowej na wściekliznę chorowały lisy odstrzelone w Januszowej i Wojnarowej). Wirus zabił też lisy w Ptaszkowej i Bartkowej oraz psa w Jelnej. To znak, że choroba rozszerza się na gminę Grybów oraz rejon Jeziora Rożnowskiego.
– Psy powinny być trzymane na uwięzi, by nie miały kontaktu z leśną zwierzyną, która jest głównym nosicielem wścieklizny – przypomina Włodzimierz Janczy.
Pies, który zachorował w Koniuszowej był o miesiąc za młody, by go zaszczepić. O zaszczepieniu tego z Jelnej właściciele w porę nie pomyśleli.
Po Wielkanocy rozpocznie się akcja zrzucania z powietrza szczepionek przeciwko tej chorobie. Zapoczątkowano ją w 1990 r. i przynosiła ona skutek, bo od 2002 r. przez osiem lat w regionie nie zanotowano żadnego przypadku wścieklizny. W 2010 r. wirus znów zaatakował. W lasach padały lisy, zdychały psy. Trzeba było zaszczepić 177 osób, mających styczność z chorymi zwierzętami.
Zbigniew Gryzło, nadleśniczy z Nawojowej mówi, że szczepionka zrzucana jest nad lasami, tymczasem drapieżniki coraz częściej podchodzą do miast i wsi szukając jedzenia w śmieciach.
Dlatego myśliwi będą wystawiać dodatkowe szczepionki w rejonach uznanych za ogniska wścieklizny. – Żyje tutaj około 400 lisów – mówi Gryzło. – Myśliwym, którzy je odstrzelą, płacimy 50 złotych za sztukę.
Lekarze przypominają, że wścieklina także dla człowieka może okazać się śmiertelna.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?