MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Wzrost gospodarczy i kwestia spożycia

Redakcja
W jakim stopniu kryzys dotknie nasz kraj w tym roku? Ludzie mają tu różne zdania, nie tylko wobec niepewności, jak rozwinie się kryzys na Zachodzie, ale też z powodu dużej nieufności do ekspertów, polityków, a przede wszystkim środków przekazu. Pewne światło na perspektywy polskiej gospodarki rzucić może zestawienie prognoz z kilku źródeł.

Parę dni temu Polska Agencja Prasowa przyniosła ocenę analityków banku HSBC, według których "Polska gospodarka jest w lepszym położeniu niż gospodarki innych państw". Ostry spadek eksportu nie powinien nam bardzo zaszkodzić, ponieważ "eksport wnosi 33 procent do polskiego PKB, podczas gdy w innych państwach Europy Centralnej jest to 65-80 procent." Jako czynnik rozwojowy komunikat PAP wskazuje na "reformę podatkową oznaczającą, iż 95 procent podatników będzie płaciło niższą stawkę podatkową" oraz "transfery środków unijnych, które w 2009 roku sięgną najwyższego rocznego poziomu". Wprawdzie tegoroczna produkcja przemysłowa wykona tajemniczy manewr polegający na tym, że "skurczy się o minus 2,9 procent, ale za to w roku ubiegłym, jak podaje niezrównany dział gospodarczy, Gazety Wyborczej, cytując wspomniany komunikat, "reszta gospodarki była co najmniej prężna". W rezultacie "Polska gospodarka zwolni stopniowo, uniknie najgorszego" i wykaże się trzyprocentowym wzrostem PKB w tym roku, a w roku przyszłym nawet o trzy i pół procent.
Zauważmy też, że podanie definitywnej cyfry wzrostu, raczej niż jego widełek, nie budzi zaufania w tych niepewnych czasach. Ostrożniejsze są tu ostatnie prognozy rządu, mówiące wzroście między 2.1% i 3.1%.
Podobne cyfry podaje europejski bank rozwoju i odbudowy BERD, wskazując zarazem, że nie tylko Polska, ale cała grupa państw Europy środkowej wyjdzie obronną ręką z pierwszego podmuchu kryzysu w zamożnych krajach Unii i w Stanach Zjednoczonych. W "lepszej sytuacji, niż inne kraje" mają być Słowenia, Czechy, Słowacja, a na koniec Polska.
Ostatecznie wszystkie źródła przynoszą dość zbliżone prognozy rozwoju, które zatem można przyjąć za rzeczowe - z tym, że gołe cyfry niewiele wyjaśniają.
Przyglądając się im bliżej, można zauważyć, że eksport jest tak niski, a przemysł tak słaby, że ich załamanie nie narusza znacząco dynamiki produktu krajowego. Ten ostatni napędzany jest spożyciem wewnętrznym, które utrzyma się na wysokim poziomie pomimo kryzysu. Co się zaś tyczy dotacji unijnych, mających być drugim "kołem zamachowym" gospodarki, to założenia polityków wcale nie muszą się sprawdzić, zważywszy chroniczne niewykorzystywanie tych pieniędzy.
Wszystkie oceny zgodne są co do tego, że motorem rozwoju jest u nas spożycie wewnętrzne. Informacja ta w różnej formie pomyka łamami prasy w licznych tekstach nie budząc żadnej emocji, a przecież chodzi o sytuację niekorzystną dla kraju rozwijającego się. Polska to kraj, gdzie ciężkie państwo utrudnia pożyteczną pracę i mnożenie dóbr, budżet utrwala bezczynność wielu ludzi zdolnych do pracy, niskie oszczędności ograniczają rozmach inwestycyjny, a fatalne drogi i chyląca się ku ruinie zabudowa miast wieszczą zapaść komunikacyjną i mieszkaniową. Kraj neokolonialnej struktury zagranicznych inwestycji, ukierunkowanych na rozbudowę sieci handlowej zagranicznych dystrybutorów i montażowni zagranicznych marek, oraz niewydolnego systemu bankowego, rozwijanego we wrogości do zasady wspierania rozwoju przez kredyt. Kraj niesprawnej służby zdrowia i drastycznie niedofinansowanej nauki. Kraj marnotrawstwa dochodów państwa i unijnych dotacji w sieci niekompetentnego koleżeństwa elit. Ostatecznie zatem, na tle innych krajów krzepkiej grupy środkowoeuropejskiej, Polska wyróżnia się niskim poziomem inwestycji własnych, niskim dochodem narodowym i słabo rozwiniętym handlem zagranicznym.
To nie jest sytuacja sprzyjająca spożywczej euforii. W strukturze PKB powinien się zwiększyć udział inwestycji i eksportu, głównie przez rozwój infrastruktury i podniesienie atrakcyjności polskiej oferty. Jednym z warunków rozwoju polskich inwestycji jest wzrost wkładów oszczędnościowych, dokąd powinna się przenieść część naszych zarobków, nawet za cenę obniżenia spożycia.
Robert Kaczmarek

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski