Fot. Anna Kaczmarz
ROWEREM PRZEZ KRAKÓW: zaprasza Agnieszka Malatyńska-Stankiewicz
Dawniej na spacer ciągnęło mnie zawsze w stronę błoń, Lasku Wolskiego, Zakrzówka; od kilku lat jednak fascynują mnie wschodnie tereny Krakowa, czyli Nowa Huta i jej rozległe okolice. Dzięki takim wycieczkom odkryłam kilka fantastycznych miejsc, do których lubię wracać, jak chociażby wąskie drogi dawnej wsi Mogiła, bulwary wiślane w Łęgu a także piękną długą, przyrodniczą ścieżkę w Parku Kultury, przecinającą wielką łąkę, która ciągnie się od NCK do Łęgu.
Trudno jest jeździć bez celu, więc tym razem wybór padł na fort Dłubnia. Spakowałam wodę, chwyciłam jeszcze mapę i w drogę. Zdawałam sobie sprawę, że czeka mnie spory podjazd pod górę, ale to dobrze - pomyślałam - w święta wyjątkowo potrzebny jest wysiłek fizyczny, trzeba przecież spalić pasztety, jajka, sałatki, żurki, barszcze i mazurki.
Jechałam ścieżką rowerową wzdłuż ulicy Bora Komorowskiego. Ruchu prawie nie było, miasto opustoszałe, niemal ciche. Czasem pojawił się rowerzysta, albo spacerująca rodzina. Łąki koło dawnego lotniska pachniały spalenizną (co za okropny zwyczaj palenia traw), a przydrożne krzewy jeszcze bez liści nie potrafiły ukryć walających się na trawie śmieci. Wiatr szeleścił starymi reklamówkami, które ugrzęzły na gałęziach drzew. Jak w Nowym Jorku.
Początkowy podjazd od Olszy do ul. Okulickiego jest niewielki prawie w ogóle się go nie czuje. Dalej jedzie się wręcz w dół, bez żadnego wysiłku. Minęłam Planty Bieńczyckie. Zauważyłam nowe ławki, dzieciaki grały w piłkę na boisku, maluchy bawiły się w ogródku. Minęłam szpital Rydygiera, osiedle Złotej Jesieni. Warunki do jazdy stawały się coraz gorsze, wzdłuż ulicy wiodła już tylko ścieżka ziemna. Za stadniną koni i zajazdem skręciłam w lewo w ulicę Władysława Jagiełły. Tam żarty się skończyły. Ostry podjazd pod górę doprowadził mnie do celu. Niestety fort Dłubnia był zamknięty, a tabliczka informowała, że "nieupoważnionym wstęp wzbroniony".
Aby sobie wynagrodzić wysiłek powłóczyłam się po osiedlu (Na Stoku) jak się okazało literackim. Bo właśnie tu swoje ulice mają Magdalena Samozwaniec, Maria Kownacka, Hanna Mortkowicz-Olczakowa, Jaś i Małgosia, Czerwony Kapturek i aż dziw bierze co w tym towarzystwie robi Grażyna Bacewiczówna. Mieszkańcy tych rejonów rozkoszują się przepięknym widokiem: z jednej strony na pola i łąki, z drugiej zaś na Kraków, a także na góry. Tatr tego dnia nie widziałam, ale Beskidy i Babią Górę jak najbardziej.
Postanowiłam wrócić szlakiem twierdzy Kraków. Niestety, poza tabliczką na ogrodzeniu fortu Dłubnia takiego oznakowania na trasie nie znalazłam. Nie przeszkodziło mi to jednak zjechać polną drogą z wzgórza do rzeki Dłubni, a następnie urokliwą ścieżką między ogródkami działkowymi a brzegiem rzeki przedostać się do ul. Morcinka, skąd przez forty Mistrzejowice, Batowice, oraz liczne osiedla zjechałam do ul. Komorowskiego. Mała to była wycieczka, ale pozwoliła zauważyć zmiany. Wokół nas powstają skwerki, ścieżki rowerowe, ogródki dla dzieci, boiska, czyli infrastruktura, dzięki której wygodniej i przyjemniej żyć w mieście.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?