Za te reklamy my płacimy

Grzegorz Miecugow: SWOJE WIEM

W mijającym tygodniu mieliśmy do czynienia z taką właśnie weryfikacją. TK orzekł, że kodeks wyborczy jest częściowo zgodny z Konstytucją, a częściowo nie. Za niezgodne z ustawą zasadniczą uznał dwudniowe głosowanie, co o tyle mnie nie interesuje, że moim zdaniem ten kto chce zagłosować, zagłosuje niezależnie od tego czy ma na to jeden, czy dwa dni. Jeżeli coś wyborcę ogranicza, to raczej niemożność dotarcia do komisji wyborczej, i politycy powinni zacząć pracować nad tym jak otworzyć przed obywatelami możliwość głosowania przez internet.

Kolejną niezgodnością z konstytucją jest, zdaniem Trybunału, zakaz reklamy w spotach telewizyjnych i radiowych oraz na bilboardach. Zakaz taki uznano za ograniczanie wolności słowa. I tu, z całym szacunkiem dla TK muszę się stanowczo nie zgodzić. Każda partia, i każdy jej członek ma prawo mówić co mu tylko ślina na język przyniesie. Może to robić na wiecach, w prasie, radiu i telewizji, o ile tylko media się nim zainteresują. Może wypisywać dowolne treści w internecie i – o ile wypowiedzi te nie łamią prawa – nikogo to nie powinno bulwersować. Jednak w przypadku płatnych reklam telewizyjnych lub radiowych istotnym jest to, że to my za nie płacimy. My, czyli podatnicy.

W czasach gdy polityka jest coraz bardziej towarem, czyli gdy coraz bardziej zależy ona od reklamy, preferowanie bytów politycznych opłacanych przez nas, a zatem równoczesne blokowanie innych inicjatyw politycznych, nie mających budżetowego wsparcia, jest jawnie niesprawiedliwe i – właśnie – niezgodne z duchem konstytucji.