Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zanim przyszedł Sierpień

Marcin Dąbrowski
Historyczny mural, wymalowany w Lublinie w 30. rocznicę lipcowych strajków. To jeden z pomysłów upowszechnienia wśród Polaków wiedzy o tamtych wydarzeniach
Historyczny mural, wymalowany w Lublinie w 30. rocznicę lipcowych strajków. To jeden z pomysłów upowszechnienia wśród Polaków wiedzy o tamtych wydarzeniach Archiwum
8-25 lipca 1980 * Na Lubelszczyźnie strajkuje ponad 150 zakładów * To reakcja na wprowadzoną 1 lipca podwyżkę cen żywności * Robotnicy okupują przedsiębiorstwa * Ekipa Gierka gotowa jest podjąć rozmowy

Masowe lipcowe strajki 1980 r. na Lubelszczyźnie pozostają białą plamą w zbiorowej świadomości Polaków, a nawet w podręcznikach historii i programach nauczania w szkołach, chociaż przełomowy charakter tzw. Lubelskiego Lipca pod wieloma względami został bezspornie dowiedziony.

Czynnikiem, który jako pierwszy wyróżnia strajki Lubelskiego Lipca jest ich skala. W reakcji na wprowadzaną 1 lipca 1980 r. podwyżkę cen żywności spontaniczne strajki podejmowały przez cały lipiec i pierwszą połowę sierpnia załogi pojedynczych zakładów pracy, rozrzucone po całym kraju. Nigdzie jednak, aż do wybuchu strajku w Stoczni Gdańskiej (14 sierpnia 1980 r.), strajki nie wystąpiły w takim natężeniu, jak na Lubelszczyźnie. W dniach od 8 do 25 lipca 1980 r. zastrajkowało tam ponad 150 zakładów pracy.

W poprzednich dekadach PRL podobne, masowe bunty społeczne prowadziły do użycia przemocy, rozlewu krwi i ofiar w ludziach. Dlaczego w lipcu 1980 r. nie powtórzył się taki scenariusz? Głównie dlatego, że polscy robotnicy nie wyszli tym razem na ulice miast protestować pod komitetami partii komunistycznej. Zastosowano nową metodę walki - strajki z pozostaniem załóg pracowniczych w obrębie swoich zakładów pracy.

Z drugiej strony, należy zauważyć gotowość rządzącej wówczas ekipy I sekretarza KC PZPR Edwarda Gierka do podjęcia rozmów ze strajkującymi. Wcześniej takie rzeczy się nie zdarzały.

Prekursorzy "Solidarności" z Lublina
Ostrajkach z lipca w Lublinie i na Lubel-szczyźnie wiedziano w całym kraju. Dowiadywano się o nich nie tylko poprzez bezpośrednie relacje od osób wracających z wyjazdów służbowych do tego regionu (kierowcy transportu i zaopatrzenia, kolejarze itp.).

Głównym źródłem informacji o Polsce i świecie było w tamtym czasie Radio Wolna Europa. Wiadomości tego radia były wypełnione informacjami o strajkujących zakładach pracy i zgłaszanych postulatach. Dane te zbierali młodzi ludzie z Lublina związani z opozycją polityczną. Przełamano w ten sposób dotychczasową zmowę milczenia i izolację, jaka zawsze otaczała protestujących przeciw władzy komunistycznej w poprzednich latach.

Bez wątpienia, w lipcu 1980 r. na Lubelszczyźnie przełamany został strach polskiego społeczeństwa przed władzą. Wyrazem tego były protesty pracowników branż i gałęzi przemysłu, których aktywny sprzeciw w poprzednich latach byłby czymś niewyobrażalnym. Taką branżą była wcześniej kolej.

Niezadowolenie z fatalnych warunków pracy oraz pogarszającej się sytuacji ekonomicznej zdeterminowały strajk kolejarzy w Lokomotywowni PKP w Lublinie. Na cztery dni (16-19 lipca 1980 r.) lubelski węzeł kolejowy został sparaliżowany. Z Lublina nie wyjechał ani jeden pociąg. A w Polskę poszła elektryzująca informacja o przyspawaniu lokomotyw do szyn, co nie było zgodne z prawdą, gdyż byłoby aktem niszczenia publicznego mienia, a do tego strajkujący we wszystkich zakładach pracy w 1980 r. nie chcieli dopuścić, by nie prowokować odwetu ze strony władz.

Niewątpliwym przełomem Lubelskiego Lipca był parodniowy paraliż Lublina, gdy obok kolei stanęła komunikacja miejska, zaopatrzenie sklepów oraz spora część zakładów pracy (łącznie w lipcowych strajkach wzięło udział około 90 zakładów pracy z samego Lublina). Akcje przybrały formę strajku generalnego, choć protesty poszczególnych zakładów pracy nie były koordynowane. Gdyby protestujące załogi powołały wówczas Międzyzakładowy Komitet Strajkowy, historia mogła się potoczyć inaczej i dziś zamiast Wałęsy ze Stoczni Gdańskiej być może mielibyśmy jakiegoś "Wałęsę" z Lublina.

Reakcją na paraliż miasta był wystosowany przez władze "Apel do mieszkańców miasta Lublina", w łagodnym tonie wzywający do zaprzestania strajków i powrotu do pracy. Apel rozklejono w postaci plakatów na ulicach. Była to zupełnie nowa forma komunikowania się władz ze społeczeństwem. Do podobnej sytuacji nie doszło w żadnym innym mieście latem 1980 r.
Wczesnym efektem ujawnionej przez komunistyczne władze gotowości do rozmów było m.in. pierwsze zawarte na piśmie porozumienie kończące 11 lipca 1980 r. strajk w Wytwórni Sprzętu Komunikacyjnego PZL-Świdnik.

Nie był to jedyny krok władz. Sytuacja w Lublinie wydała się komunistom na tyle poważna, że 18 lipca 1980 r. zebrało się w Warszawie najwyższe gremium w państwie - Biuro Polityczne Komitetu Centralnego PZPR. Zdecydowano powołać Komisję Rządową do rozpatrzenia postulatów zgłoszonych przez zakłady pracy Lublina i woj. lubelskiego. Był to precedens w dziejach PRL.

Gdy miesiąc później, w połowie sierpnia 1980 r., wybuchł strajk w Stoczni Gdańskiej, a fala protestów ogarnęła następnie całe Wybrzeże i wiele miast i regionów Polski, w tym kopalnie Górnego Śląska, lubelski "wynalazek" w postaci Komisji Rządowej bardzo się przydał obu stronom do pokojowego zakończenia największego buntu społecznego w dziejach Polski Ludowej.

Trudno o lepszą puentę wpływu wydarzeń Lubelskiego Lipca na polski Sierpień niż ta, że przewodniczący "lubelskiej" komisji wicepremier Mieczysław Jagielski podpisywał 31 sierpnia 1980 r. z Lechem Wałęsą historyczne porozumienie, kończące strajki na Wybrzeżu i otwierające drogę do powstania NSZZ "Solidarność".

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski