Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zapraszam wszystkich do Rzymu

Redakcja
Fot. Wacław Klag
Fot. Wacław Klag
Rozmowa z kardynałem STANISŁAWEM DZIWISZEM, metropolitą krakowskim

Fot. Wacław Klag

Księże Kardynale, jak metropolita krakowski spędza Wigilię?

- O godz. 7 odprawiam roraty na Wawelu, wspólnie z członkami Krakowskiej Kapituły Katedralnej. O godz. 9 jadę do Swoszowic, do domu księży chorych i emerytów, żeby podzielić się z nimi opłatkiem, przekazać im życzenia, pobyć z nimi w tym szczególnym dniu. Potem spotykam się z różnymi grupami ludzi, chórami z archidiecezji, pojedynczymi osobami, którzy przychodzą do kurii z życzeniami. O godz. 15. rozpoczyna się wieczerza wigilijna z biednymi, opuszczonymi, bezdomnymi, którą organizują franciszkanie. Na wigilię do franciszkanów rokrocznie przyjeżdżają ludzie z całej Polski. Dla mnie największym przeżyciem jest spotkanie z samotnymi matkami i ich dziećmi. Bardzo szkoda mi tych kobiet, a przede wszystkim dzieci, które nie mają domów i nie mogą usiąść z rodziną do wigilii. Staram się, jak mogę najbardziej okazać im zainteresowanie, miłość. Wieczorem, mamy wspólną wieczerzę wigilijną na Franciszkańskiej 3. Przychodzą wszyscy pracownicy kurii, siostry zakonne, przychodzi też ks. kard. Franciszek Macharski. Razem jest nas ze 30 osób. Wszyscy wspólnie się obsługujemy. Nie ma tak, że jedni są w kuchni, inni siedzą. Wszyscy sobie nawzajem służymy. Po wieczerzy trochę kolędujemy, a potem przygotowujemy się do pasterki.

- Jakie potrawy są na wigilijnym stole w krakowskiej kurii?

- Takie jak w większości domów. Tradycyjne. Barszcz z uszkami przygotowanymi z grzybów, które zawsze dostaję z Raby Wyżnej, karp, kapusta z grochem, kluski z makiem, kompot z suszonych śliwek.

- Co Ksiądz Kardynał lubi najbardziej?

- Wszystkie te tradycyjne potrawy w tym dniu wyjątkowo smakują.

- Zapewne przy tej okazji wspomina Ksiądz Kardynał Wigilie spędzone z Janem Pawłem II...

- Oczywiście. To były Wigilie wyjątkowe. Ojciec św. był poetą, artystą. Do niego bardziej niż do mnie przemawiały te wszystkie zwyczaje. Cieszył się z Bożego Narodzenia jak dziecko. Wyglądał przez okno, czy świeci już pierwsza gwiazdka, a potem, czy zapalono już światła na choince na placu Świętego Piotra. Później sam niejednokrotnie naciskał guzik zapalający drzewko. Z niecierpliwością wyczekiwał też gości, którzy razem z nim zasiadali do stołu. Serdecznie ich witał. Wszystkich znał, przepytywał o sprawy osobiste. Wigilie w Watykanie zawsze obchodzone były po polsku. W refektarzu ozdobionym zapalonymi świecami ustawionymi w adwentowych wieńcach oraz gałązkami jedliny. Wieczerza wigilijna rozpoczynała się o godz. 18. Przy rozsuwanym stole zasiadało zazwyczaj z papieżem dwadzieścia osób. Stół nakryty był zawsze pięknie wyszywanym obrusem, który co roku przywożono w darze od górali z Zakopanego. Był opłatek, czerwony barszcz z uszkami, ryba. Gdy kończyła się kolacja, siostry gasiły światło elektryczne, zapalały świece i zaczynało się kolędowanie. Ojciec Święty znał wiele kolęd i śpiewał wszystkie zwrotki. Kolędowaliśmy razem z nim codziennie aż do 2 lutego. Jego ulubioną kolędą była "Ej, Maluśki, Maluśki". Dopisywał do niej wciąż nowe zwrotki, wszystkich nas tym zaskakiwał. Dużo było tych zwrotek. A przed pójściem do Bazyliki Świętego Piotra często wspominał polskie pasterki. Szczególnie trudna była dla niego pierwsza Wigilia spędzona w Rzymie. Wracał wówczas myślami do Polski, do pasterek odprawianych w Nowej Hucie i żałował, że go tam nie ma. Od 1981 roku w czasie Wigilii pokazywał się w oknie wiernym i zapalał świecę, która była wyrazem łączności z cierpiącymi i pozdrowieniem dla wszystkich.
- Wspominając papieża Jana Pawła II, nie mogę nie zadać pytania, kiedy będziemy mogli cieszyć się z wyniesienia go na ołtarze? Czy możemy spodziewać się beatyfikacji w przyszłym roku?

- Wszyscy czekamy na tę chwilę. Mamy nadzieję, że nadejdzie wkrótce, ponieważ proces przebiega szybko i sprawnie, ale też zgodnie z procedurą, żeby nikt nie zarzucił, że był przeprowadzony powierzchownie. Już dziś zapraszam wszystkich do Rzymu. Ważne jest jednak, aby odpowiednio się przygotować do tego wydarzenia, zgłębiając dziedzictwo Sługi Bożego, poznając jego duchowość. Dopiero teraz, po jego śmierci, widzimy, żeśmy go do końca nie znali, żeśmy nie zawsze uświadamiali sobie, jaki to był gigant ducha, myśli, człowiek niesamowicie utalentowany, właściwie we wszystkich dziedzinach. Jak on był przygotowany do tej funkcji od strony ludzkiej, naukowej, językowej. Nigdy nie używał żadnego tłumacza. Każdy, kto do niego przychodził, mógł mówić we własnym języku. Powinniśmy nieustannie dziękować Panu Bogu, że dał nam ten wzór, tego przewodnika. Tacy ludzie jak on - święci, błogosławieni - są naszymi drogowskazami na ścieżkach życia. Cieszmy się, że to nasz rodak - Polak, Małopolanin, krakowianin. Myślę, że poza Rzymem nie ma nigdzie tylu świętych co w Krakowie. To naprawdę miasto świętych, chociaż samo miasto nie jest święte...

Rozmawiała Grażyna Starzak

[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski