Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zdesperowany rolnik walczy o majątek

Małgorzata Więcek-Cebula
Za trzy miesiące minie 10 lat od eksmisji Włodzimierza Knurowskiego i sprawa się przedawni
Za trzy miesiące minie 10 lat od eksmisji Włodzimierza Knurowskiego i sprawa się przedawni fot. Małgorzata Wiecek-Cebula
Brzesko. Przeciwko niesprawiedliwym wyrokom protestował wczoraj przed brzeskim sądem Włodzimierz Knurowski, rolnik z Iwkowej.

W listopadzie tego roku minie 10 lat od kiedy majątek Knurowskiego został zlicytowany. Stało się tak, ponieważ rolnik nie spłacał zaciągniętego przez siebie kredytu. Przed sądem próbował wykazać, że nie mógł tego uczynić, bo jego uprawy systematycznie były zalewane przez nieuregulowaną rzekę Uszwicę.

- Nikt mnie jednak nie słuchał, nie brał poważnie tego, co mówiłem, a przedstawiałem dowody w postaci zdjęć - mówił wczoraj pod sądem.

11 listopada 2005 decyzją sądu majątek gospodarza został zlicytowany. Stracił nie tylko działki, ale także maszyny rolnicze i zwierzęta. Twierdzi, że zabrano mu dużo więcej niż wynikało to z przyjętych zapisów, dlatego domaga się zwrotu. - Za trzy miesiące minie 10 lat, sprawa się przedawni, wobec tego znalazłem prawnika i będę walczył - mówi.

To nie pierwszy protest Knurowskiego. Swoim problemem usiłował zainteresować prezydenta RP, posłów oraz rzecznika praw obywatelskich. Ostatnio domagał się spotkania z prokuratorem Andrzejem Seremetem. Nikt nie znalazł dla niego czasu.

- A ja przecież chciałem tylko, żeby politycy zainteresowali się moją sprawą jak ludzie i pomogli mi - przekonuje.

Wczoraj o swoich problemach opowiadał przez kilka godzin. Przechodzący obok budynku sądu zaciekawieni mieszkańcy Brzeska przystawali i słuchali rolnika.

- To niewiarygodne, że w taki sposób można zniszczyć człowieka - skwitowała wystąpienie mężczyzny Maria Kycia.

Grzegorz Wawryka, burmistrz Brzeska, jest ostrożny w ocenie sytuacji. - Nie znam jej dobrze. Gdy to wszystko się działo, to nie ja kierowałam miastem. Wiem, że wielu rolników ucierpiało podczas powodzi, on też poniósł wielkie szkody - mówi Wawryka. Jednakże w sądzie, przed którym protestował rolnik, jego wystąpienia nie chciano komentować.

Sędzia Irena Choma-Piotrowska, rzeczniczka prasowa Sądu Okręgowego w Tarnowie, podkreśla, że wyroki, jakie zapadały w tym miejscu, są niezawisłe.

- Każdy ma prawo się jednak z nimi nie zgadzać, także Włodzimierz Knurowski, który protestuje - mówi rzeczniczka.

Rolnik, który od kilku lat mieszka w Iwkowej, nie uprawia już ziemi, nie hoduje też żadnych zwierząt. - Jestem schorowany, mam uszkodzony kręgosłup, muszę nosić specjalny gorset - mówi 62-latek, który porusza się o lasce.

W tej chwili utrzymuje się z niewielkiej renty. Pomagają mu dzieci, które wyjechały do pracy. - Bez nich nie byłbym w stanie egzystować. Tylko te dzieci mi zostały na świecie. Świecie bez sprawiedliwości - mówi ze łzami w oczach.

bez odszkodowania
Problemy Włodzimierza Knurowskiego zaczęły się w latach 90. Wydzierżawił wtedy 60 ha ziemi należącej do krakowskiej Akademii Rolniczej. Pola znajdowały się na terenach zalewowych Uszwicy. Nieuregulowana rzeka wylewała siedem razy zatapiając praktycznie całą uprawę. Rolnik popadł w długi. Nie był w stanie płacić za dzierżawę, nie miał pieniędzy na energię ani też na spłatę zaciągniętego kredytu. Przed sądem domagał się od Skarbu Państwa odszkodowania. Twierdził, że skoro na państwie ciąży obowiązek regulacji rzek, winę za zniszczenia ponosi właśnie Skarb Państwa. Wszystkie sprawy jednak przegrał. Sąd nie uznał jego argumentów.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski