Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ziemia jak biznes

Redakcja
(INF. WŁ.) - Obawiam się konsekwencji zliberalizowania ustawy dotyczącej nabywania nieruchomości przez cudzoziemców. Jako mieszkanka Pomorza dostrzegam niebezpieczeństwo nadmiernego wykupywania ziemi przez Niemców - mówi Anna Kurska, senator z Bloku Senat 2001. Podobne obawy żywi senator PiS z Białegostoku Krzysztof Jurgiel. - Uważam, że dużego zagrożenia wyprzedaży polskiej ziemi nie ma - twierdzi natomiast Marcin Libicki, poseł PiS z Wielkopolski. Pogląd Libickiego podziela Aleksander Grad, tarnowski poseł PO.

Czy cudzoziemcy nas wykupią?

   Pod koniec stycznia Sejm zliberalizował nabywanie ziemi przez cudzoziemców. W ostatni czwartek ustawę przyjął praktycznie bez poprawek Senat, mimo iż część senatorów opozycyjnych proponowała odrzucenie jej w całości.
   Przypomnijmy podstawowe fakty zawarte w ustawie, która w swoim zasadniczym kształcie obowiązuje od 1920 roku. Daje obcokrajowcom możliwość zakupu pół hektara ziemi na "zaspokajanie potrzeb życiowych". Przyznaje im prawo nabywania nieruchomości na prowadzenie działalności gospodarczej; maksymalna wielkość nieruchomości nie została jednak określona, ponieważ ma zależeć od potrzeb i charakteru działalności gospodarczej.
   Zakup nieruchomości przez cudzoziemców uzależnia od wydania zezwolenia przez ministra spraw wewnętrznych i administracji. Aby jednak do transakcji mogło dojść, nie może się jej sprzeciwić szef resortu obrony, w przypadku gruntów rolnych - minister rolnictwa. - To bardzo niekorzystne rozwiązanie. O wiele lepiej byłoby, aby wrócono do poprzedniego rozwiązania, które zgodę na transakcję uzależniało od wydania zezwolenia dwóch ministrów - narzeka senator PiS, Krzysztof Jurgiel.
   Ponadto cudzoziemcy, którzy chcą zostać właścicielami nieruchomości w naszym kraju, powinni mieć więzi z Polską, np. poprzez polską narodowość lub pochodzenie, małżeństwo z obywatelem Polski lub prowadzić działalność gospodarczą czy rolniczą na terenie naszego kraju.
   Warto jednak pamiętać, że ograniczenia przy zakupie ziemi - rolnej i leśnej - będą trwały przez 12 lat, do 2016 r., bo na taki okres przystaliśmy w traktacie akcesyjnym. Po tym terminie w obrocie ziemią polską będzie panowała wolnoamerykanka. Jeśli natomiast cudzoziemcy dzierżawią obecnie ziemię na północy i zachodzie Polski, będą mogli ją kupić po 7 latach dzierżawy, a w pozostałych województwach - po 3 latach.

Ustawa zostanie przyjęta

   Wszystko wskazuje na to, że ustawa w obecnym kształcie zostanie ostatecznie przyjęta przez Sejm i podpisana przez prezydenta. Za przyjętymi w niej rozwiązaniami jest bowiem SLD i UP oraz Platforma, a być może poprze ją również PiS, jak nas przekonywał poseł Libicki.
   - Opowiadamy się za ustawą, gdyż reguluje ona obrót nieruchomościami rolnymi w sposób nie naruszający interesu polskiego - przekonuje Aleksander Grad, poseł PO, członek Komisji Rolnictwa i Rozwoju Wsi. - Naszym zdaniem, nie powinniśmy się lękać skutków wejścia jej w życie, a wręcz przeciwnie. Jeżeli większa liczba cudzoziemców będzie chciała nabyć naszą ziemię, tym wyższe będą jej ceny. Z drugiej strony nie obawiam się, że nastąpi masowy wykup naszej ziemi przez cudzoziemców. Dotychczasowe dane MSWiA pokazują, że obcokrajowcy nie są nadmiernie skorzy do kupowania nieruchomości w Polsce - _dodaje poseł Grad. Przekonuje on również, że zwolnienie inwestorów z krajów Unii Europejskiej z obowiązku uzyskiwania zezwoleń na zakupy ziemi stworzy warunki do szybkiego powstawania nowych miejsc pracy. Zasadniczym argumentem za takim rozwiązaniem jest fakt, że nikt nie chce budować na gruncie, którego nie jest właścicielem. - W przypadku długoterminowych inwestycji, polegających na budowie nieruchomości zasada mówiąca o tym, że budynki należą do właściciela gruntu, ma fundamentalne znaczenie -_ argumentuje nasz rozmówca.

Trochę statystyki

   Alicja Hytrek, rzecznik prasowy MSWiA, zapewnia, że obecnie trwają prace nad sprawozdaniem mówiącym o tempie nabywania nieruchomości przez cudzoziemców w 2003 r. Sprawozdanie zostanie przedstawione Sejmowi za około miesiąc.
   Pani rzecznik udostępniła natomiast dane za lata 1990-2002. Wynika z nich, że w tym okresie cudzoziemcy otrzymali 18,2 tys. pozwoleń na kupno nieruchomości o łącznej powierzchni 34 tys. ha. Stanowi to 0,1093 proc. całej powierzchni Polski. W ciągu ostatnich 13 lat szefowie MSWiA ponad 2 tys. razy powiedzieli cudzoziemcom "nie".
   Najwięcej zezwoleń na nabycie nieruchomości rolnych uzyskały osoby fizyczne i osoby prawne z Niemiec, Szwecji, Austrii i Danii. Lokale mieszkalne w strefie przygranicznej najchętniej natomiast nabywali obywatele Szwecji, USA, Portugalii, Niemiec oraz Ukrainy. Akcje lub udziały w spółkach posiadających nieruchomości w Polsce kupowali najczęściej Niemcy, Holendrzy, Amerykanie, Francuzi i Belgowie. W 2002 r. najczęściej kupowano ziemię rolną na Śląsku, w Wielkopolsce i na Podlasiu, najrzadziej - na Podkarpaciu, w Kujawsko-Pomorskiem oraz Lubelskiem.

Dwugłos ekspertów

   - Problem kupowania polskiej ziemi jest niepotrzebnie podgrzewany - twierdzi Marcin Nowicki z Instytutu Badań nad Gospodarką Rynkową, kierownik Obszaru Badań Regionalnych i Integracji Europejskiej. - Są ugrupowania polityczne, które chcą na straszeniu społeczeństwa coś wygrać. Tymczasem cudzoziemcy nie są specjalnie zainteresowani kupowaniem ziemi w Polsce.
   - Problem kupna polskiej ziemi istnieje, bo ziemia jest biznesem. I bez względu na to, jaką ilość tej ziemi kupiono, powinno nam zależeć na tym, żeby jej nie kupowano - uważa tymczasem dr Barbara Fedyszak-Radziejowska z Instytutu Rozwoju Wsi i Rolnictwa PAN. Jej zdaniem, powinniśmy chronić nasz rynek z prostego powodu: - Na wsi mieszka co najmniej kilkaset tysięcy ludzi za dużo. Już teraz 80 proc. polskiej żywności produkuje 20 proc. gospodarstw. Właśnie z tej nieprawidłowej struktury powinna wynikać większa ochrona naszego rynku - tłumaczy dr Barbara Fedyszak-Radziejowska.
   Obaj eksperci przyznają jednak, że jest wielce prawdopodobne, iż dane MSWiA są zaniżone. - Gdyby nawet dane resortu spraw wewnętrznych były zaniżone dwu- lub trzykrotnie, to i tak zakres kupowania ziemi przez cudzoziemców jest niewielki - uważa Nowicki.
   Dr Barbara Fedyszak-Radziejowska przestrzega jednak, że po wejściu Polski do UE z ziemią będą związane ogromne pieniądze. - Do produkcji żywności będzie się dopłacać. Nie widzę powodu, dlaczego mielibyśmy dopłacać cudzoziemcom do tego, że u nas produkują - podkreśla.
WŁODZIMIERZ KNAP

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski