Zespół Muszynianka/Fakro bardzo boleśnie przekonał się, że poza granicami naszego kraju wciąż jesteśmy traktowani jak ludzie Trzeciego Świata. Ekipa z Muszyny doświadczyła tego w Turcji.
Nie była to tylko jedna taka wpadka organizatorów z Istambułu.
- W przeddzień meczu mieliśmy zaplanowany trening w sali, gdzie miało się odbyć spotkanie - dodaje Bogdan Serwiński - Nie wiem, dlaczego zawieziono nas do jakiejś malutkiej salki. Przed meczem zabrakło polskiej flagi. Zwieszono, ją dopiero po naszej interwencji. Inne niemiłe zaskoczenie, to zachowanie delegata technicznego CEV. W Muszynie z dokładnością szwajcarskich zegarmistrzów sprawdzano wszystko, nawet rozmiar i rozmieszczenie naklejek na tablicach reklamowych. Natomiast w Turcji superwizor z Izraela ignorował takie drobiazgi, a na nasze skargi w ogóle nie reagował. To boli, bo od nas wymaga się "cudów". Zresztą w Cannes też były różne dziwne sytuacje, od hotelu zaczynając. Płacimy frycowe w Lidze Mistrzyń, ale wygląda na to, że aż tak bardzo nie warto się przejmować. Do Moskwy zabierzemy ze sobą żywność, aby nie być znów zaskoczonym, a o nie najlepszym jedzeniu mówią ci, którzy już tam byli. Ponadto nauczeni doświadczeniem, każda zawodniczka musi zabrać ze sobą do samolotu stroje sportowe. Do dzisiaj nie odnalazła się jedna walizka. Jakby tego było mało firma, która nam sprzedała stroje, dzisiaj już ich nie ma. A już w piątek przyleci do nas Samantha Carter i trzeba ją ubrać. Jak widać problemów nie brakuje. Na szczęście zawodniczki czują się dużo lepiej, ale potrzeba jeszcze czasu, aby doszły do pełnej dyspozycji.
(JEC)
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?