Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Żwir zniknął z rzeki

Alicja Fałek, Paweł Szeliga
Straż rybacka alarmowała o grabieży żwiru już w lipcu 2014 r. Teraz sprawą zajmuje się nowotarska prokuratura
Straż rybacka alarmowała o grabieży żwiru już w lipcu 2014 r. Teraz sprawą zajmuje się nowotarska prokuratura Alicja Fałek
Uście Gorlickie. Prokuratura bada, czy Dymitr Rydzanicz przekroczył uprawnienia. Wójt odpowiada, że działał w stanie wyższej konieczności

Władze nowosądeckiego okręgu Polskiego Związku Wędkarskiego zaalarmowały w lipcu 2014 r., że z rzek Ropa, Zdynianka i Biała Tarnowska zniknęły tony żwiru. Najpierw informacja trafiła do Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Krakowie. Teraz sprawą zajęli się śledczy.

- Wczoraj wszczęliśmy śledztwo w sprawie nielegalnego poboru żwiru. Do procederu doszło na terenie gminy Uście Gorlickie po powodzi wiosną 2014 r. - mówi szef nowotarskiej prokuratury Jacek Tętnowski.

Żwir był wydobywany od 22 maja do 17 czerwca ub.r., bez porozumienia z zarządcą rzek.

- Śledztwo jest prowadzone w sprawie i dotyczy przekroczenia uprawnień przez funkcjonariusza publicznego - mówi prokurator Tętnowski. Za to przestępstwo grozi kara do 3 lat więzienia.

- Żwir pobierany był z koryt rzek i to na masową skalę - przypomina Krzysztof Stanek, wiceprezes Zarządu Okręgowego PZW w Nowym Sączu. Podkreśla, że w miejscach dotkniętych powodzią i przez nią zagrożonych można mówić o legalności wydobycia. W innych jednak mogło dojść do kradzieży żwiru.

RDOŚ zwróciła się do Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej w Krakowie o pilne wyjaśnienie tej sprawy.

- Prawo wodne nie zezwala na pobieranie żwiru w Polsce bez pozwolenia wodno- prawnego i bez ważnej umowy z RZGW - wyjaśnia Radosław Koryga z RDOŚ w Krakowie. Takich uzgodnień nie wymaga się jedynie w czasie powodzi, kiedy bezpośrednio zagrożone jest ludzkie życie bądź mienie.

Według Społecznej Straży Rybackiej w Gorlicach, żwir był wywożony w różne miejsca. Oficjalne zgłoszenie o jego nielegalnym poborze w komendzie policji w Gorlicach złożył pracownik RZGW.

Wójt Uścia Gorlickiego Dymitr Rydzanicz mówi, że nie ma sobie nic do zarzucenia. Potwierdza, że wywoził żwir, ale działał w stanie wyższej konieczności.

- W sytuacji kataklizmu, gdy automatycznie przejąłem rolę szefa sztabu kryzysowego w gminie - opowiada. Dlatego mógł też jednoosobowo podejmować decyzje w sytuacjach ekstremalnych, gdy nie było czasu na uzgadnianie ich z różnymi instytucjami.

- Wybraliśmy żwir, bo udrażnialiśmy rzeki, by ratować drogi i gospodarstwa przed zniszczeniem - podkreśla wójt Rydzanicz. Trwało to wiele dni, bo trzeba było skutecznie działać na obszarze wielu kilometrów kwadratowych.

- Nie mogłem wtedy siedzieć z założonymi rękami i czekać na rozwój wydarzeń - opowiada.

Wójt dodaje, że gdyby nie podjął zdecydowanych kroków, to można by mu zarzucić brak działania. Tymczasem straty na samych tylko drogach gminnych oszacowano na 2,5 mln zł. Musiał je przecież ratować.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski