MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Aleksandra Sawicka/ moje domowe tygrysy (97)

Oprac. (MAT)
Nasz ogród przylega płotem do dużej działki sąsiadki, która niestety ma zupełnie obce mi hobby – uprawianie warzyw.

Różne są odczuwane przez nas symptomy wiosny. A to ptaki przylatują, a to data w kalendarzu albo pierwsze roztopy zimowego śniegu. Albo wychylające się w ogrodzie przebiśniegi. Ale dla mnie to jeszcze nie ten moment. Prawdziwa wiosna jest wtedy, gdy przez okno pokoju bladym świtem zobaczę moją sąsiadkę z mężem w gumiakach i z łopatami w dłoniach. No tak, zaczyna się...

Bo pasją pani Ali i jej męża jest uprawianie warzyw. Sympatyczni sąsiedzi rozpoczynają podorywki i inne warzywne ekscesy z taką werwą i pasją, że czasami zastanawiam się, skąd mają na to siły oraz ile w końcu można pozakręcać słoików z marchewką, groszkiem czy pietruszką i kto ma to potem zjeść.

Oni więc maja hobby– ogród, a ja mam hobby– koty. I tu następuje niezgodność namiętności. O ile uprawy pani Ali i jej męża nie przeszkadzają mi w niczym, a wprost przeciwnie, bo nierzadko częstowana jestem płodami rolnymi z ich grządki, o tyle moje koty przeszkadzają sąsiadom.

Niestety nie jestem w stanie kotom wytłumaczyć, że płot jest pewną granicą własności. Wprost przeciwnie. Koty na płoty! A z tych płotów schodzą sobie na tę stronę, która w danym momencie wydaje im się atrakcyjniejsza.

Najbardziej atrakcyjna z punktu widzenia kota jest świeżo skopana ziemia. Równiutko zagrabiona i zasiana. Żeby tylko zasiana – czasem powtykane są w tę ziemię sadzonki młodej sałaty albo truskawek. Oczywiście taka z trudem i od świtu do zmierzchu wypracowana grządka to nie tylko miejsce estetycznego zachwytu kota, ale przede wszystkim cudowna toaleta! Czy jest lepsze miejsce na załatwienie potrzeb fizjologicznych niż ziemia, w której kopanie dołków możliwe jest na dowolną głębokość? To jeszcze nie wszystko, bo ta wielka toaleta jest na obcym terenie, czyli za własną posiadłością, która ma pozostać czysta! Dodatkowo zauważyłam, że Czicza kopie podwójne dołki! Malutki na siusianie, bardzo pilnie zasypuje i obok kopie natychmiast większy dołek...

No taaaak, i co tu zrobić, gdy codziennie rano zastaję ogród sąsiadów z kilkoma asymetrycznymi kopczykami albo dołkami? Zawsze mogę powiedzieć, że to nie moje koty, tylko na przykład Hary, ale to by było nie fair w stosunku do Harego. Usiłowałam więc wytłumaczyć sąsiadom, że tym sposobem i ziemia bardziej żyzna, i mniej będzie norniczek, jak również bardzo groźnych dla upraw warzyw nieznośnych kretów, w których to moje koty w szczególności gustują smakowo. Co więcej, wspominałam, że w moim ogrodzie z pewnością kretów nie ma, a rano znajduję martwe pod drzwiami, czyli z pewnością upolowane przez koty w ogrodzie sąsiadów. Niestety, moja argumentacja pomogła na krótko, i problem niszczenia upraw wracał jak bumerang.

Rozwiązaniem ostatecznym było skopanie wielkiej działki na terenie mojego ogrodu i rzeczywiście kotki się przeniosły „na swoje”, ale pod warunkiem, że codziennie rano i wieczorem rozgrabiałam ją i przekopywałam, aby była bardziej atrakcyjna w stosunku do działki pani Ali.

Pomogło!!! Na szczęście nie musiałam robić atrapy warzywnika w postaci sadzonek sałaty lub selera, bo tego już bym nie wytrzymała. Najważniejsze, że stosunki sąsiedzkie zbytnio nie ucierpiały i nadal przez płot podziwiamy wzajemnie i wymiennie plony lub koty.__

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski