MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Bocheńskie Pasje

Redakcja
Rozmowa z burmistrzem Bochni, Bogdanem Kosturkiewiczem

Czy łatwo być burmistrzem?

Najlepiej przekonać się o tym samemu. Dla większości z nas burmistrzowanie wiąże się z urzędowaniem w przestronnym gabinecie, do którego dostępu strzeże armia sekretarek, piciem kawy, przybijaniem pieczątek i przecinaniem wstęg. Prawda jest zupełnie inna - burmistrz to przede wszystkim pomysłodawca i wykonawca budżetu, uchwalanego corocznie przez Radę Miasta, a budżet to dochody i wydatki. O te pierwsze trzeba pieczołowicie dbać i strzec ich jak źrenicy oka, bo bez nich nie byłoby wydatków budżetowych, a te interesują najbardziej statystycznego Kowalskiego. Burmistrzowanie to także codzienne rozwiązywanie dziesiątków problemów, z którymi przychodzą do mnie mieszkańcy. Wśród nich są sprawy ważne i bardzo ważne, ale nie brakuje też takich, w których - nie ukrywam - muszę się zachowywać jak psychoterapeuta, bo ich załatwienie leży poza moimi kompetencjami, a przychodzące z nimi osoby bardziej chcą się podzielić swoimi troskami niż liczą na konkretną pomoc.

Wróćmy może na chwilę do spraw budżetowych. Jak rozłożone są akcenty w budżecie miasta, na co przeznacza się najwięcej wydatków?

Tradycyjnie, od lat, główną pozycję po stronie wydatków zajmuje szkolnictwo. Ale na edukacji nie można oszczędzać, wiem to dobrze, bo sam przecież jestem nauczycielem akademickim. I chociaż czasami przyjdzie zacisnąć pasa, jak to miało miejsce przy ostatnich nieplanowanych przez samorząd wyrównaniach dla nauczycieli, pieniądze na oświatę zawsze muszą się znaleźć. Zaciągnęliśmy na ten cel kredyt, ale mamy czyste sumienie.

Niezmiennie wysoką pozycję zajmują wydatki na cele inwestycyjne. Miasto ciągle wymaga ogromnych sum na poprawę infrastruktury. Mimo, że w ostatnim czteroleciu uczyniono w tym zakresie naprawdę dużo to żywiołowy rozwój budownictwa mieszkaniowego, zwłaszcza jednorodzinnego, sprawia że ciągle pojawiają się nowe tereny miasta, które należy zwodociągować, skanalizować, wybudować nową drogę itp.

Na niezmiennym poziomie utrzymują się wydatki na kulturę, sport, opiekę społeczną. Powstają nowe obiekty sportowe - jak choćby "Orliki" na "bocheńskich Kortach", czy na Os. Niepodległości. Prowadzimy własną, lokalną "politykę historyczną" - za pomocą dużych, plenerowych imprez przypominamy ważne dla historii miasta wydarzenia - tak było w tamtym roku przy okazji 70. rocznicy agresji Niemiec na Polskę, podobnie w tym roku czciliśmy 70. rocznicę zbrodni katyńskiej i świętowaliśmy 700. urodziny króla Kazimierza Wielkiego.

Wspomniał Pan o opiece społecznej. W tym kontekście nie sposób nie zapytać o wydarzenia z ostatnich kilku tygodni, o powodzi, która dotknęła całą południową Polskę, a więc i Bochnię...

Trzeba sobie to wyraźnie powiedzieć, że w Bochni powódź nie wyrządziła tak wielkich szkód, jak w innych częściach Polski, np. w Sandomierzu, czy na terenie bliskich nam okolic - Cikowic, Proszówek, Woli Rogowskiej czy Szczucina. Przekazy telewizyjne ujawniły cały dramat mieszkańców tych miejscowości - domy zalane po dach, ludzie oczekujący na ewakuację śmigłowcami...
Oczywiście, nie należy bagatelizować wymiaru dramatu, który dotknął poszczególne rodziny w Bochni - myślę przede wszystkim o osuwiskach czy obsunięciach się ziemi. Rozmawiałem niemalże ze wszystkimi najciężej poszkodowanymi podczas tej powodzi mieszkańcami Bochni i wiem jak mocno przeżywali tę tragedię.

Jak miasto pomaga poszkodowanym?

Bezpośrednio po ustąpieniu pierwszej fali podtopień powołałem specjalne komisje, które ruszyły w teren, aby rozpocząć szacowanie strat. Wynikiem ich działalności jest ok. 160 decyzji o przyznaniu pomocy społecznej. W chwili obecnej trwa ewidencjonowanie i załatwianie wniosków o udzielenie pomocy w zakresie remontów w podtopionych budynkach. Sprawą odrębną są wspomniane wyżej osuwiska. Wyłączono ją do odrębnego postępowania, gdyż przygotowywany jest rządowy program likwidacji szkód osuwiskowych. Jesteśmy w stałym kontakcie ze służbami wojewody, obecnie na zlecenie miasta przygotowywane są ekspertyzy geologiczne, mające pomóc odpowiedzieć na pytanie, jak z tym problemem walczyć.

Na co chciałby Pan zwrócić uwagę w kontekście kończącej się kadencji, co udało się zrobić, jakie zamierzenia wykonać?

Ta kadencja upłynęła pod znakiem realizacji dwu najważniejszych inwestycji: tzw. trasy północno-zachodniej i hali widowiskowo-sportowej. Pierwszy etap budowy tej pierwszej został już zakończony, a niedawno oddaliśmy do użytku oczekiwaną od lat przez bochnian halę widowiskowo-sportową. Dziś ich istnienie uważamy za coś oczywistego i tylko dziwimy się, dlaczego tak późno powstały? Warto zatem, choć w kilku zdaniach, przypomnieć o ich genezie.

W przypadku trasy północno-zachodniej plany jej budowy sięgają lat 70-tych ubiegłego stulecia. W założeniu miała ona łączyć największe osiedle mieszkaniowe Bochni - Os. Niepodległości - z północną, przemysłową dzielnicą miasta, bez konieczności przejazdu przez ustawicznie zatłoczone centrum. Na przełomie lat 70. i 80. wykonano nawet pierwszy fragment drogi, ale na tym poprzestano. Dopiero samorząd obecnej kadencji podjął zarzucone plany i od końca ubiegłego roku mieszkańcy miasta mogą się cieszyć nową drogą.

Podobnie było z halą widowiskowo-sportową - plany jej budowy snuto też od co najmniej 30 lat i zawsze coś stawało na przeszkodzie ich urzeczywistnienia. Bocheńska Hala Sportowa czynna jest od blisko dwu miesięcy i wypełnia lukę, jaką był brak uniwersalnego obiektu, mogącego w równym powodzeniem wypełniać funkcje sportowe jak i widowiskowe. Jestem wdzięczny mieszkańcom Bochni za to, że pozwolili mi zrealizować moje młodzieńcze marzenia. Myślę, że nie byłem w nich osamotniony.

Należy wspomnieć również o, będącej obecnie w fazie rozruchu, ultranowoczesnej stacji uzdatniania wody, dzięki której woda w bocheńskich wodociągach będzie wreszcie nie tylko zdrowa, ale i smaczna. Inwestycję tę przejęliśmy po poprzednikach, podobnie jak i program skanalizowania miasta, dzięki któremu obecnie blisko 95% domostw w mieście ma dostęp do kanalizacji.
Bardzo ważna, z punktu widzenia przyszłości miasta, jest budowa Bocheńskiej Strefy Aktywności Gospodarczej. To ponad 60-cio hektarowy obszar u północnych rogatek miasta, na którym planowane jest usytuowanie nowych zakładów pracy. Sens istnienia Strefie nada autostrada, której zalążki już wyłaniają się w okolicach Bochni. Rok 2012 - data oddania autostrady do użytku - będzie przełomowym dla samej Strefy. W jej bezpośrednim sąsiedztwie będzie przebiegał łącznik autostradowy, komunikujący autostradę z drugim ważnym szlakiem komunikacyjnym miasta, jakim jest droga krajowa nr 4. Wraz z Województwem Małopolskim i Starostwem Powiatowym przygotowaliśmy Studium Techniczno-Ekonomiczno-Środowiskowe dla tej inwestycji.

To sprawy pierwszoplanowe, ale w mijającym czteroleciu zdołano wykonać wiele rzeczy, poprawić wiele spraw o lokalnym zasięgu, które wpłynęły bezpośrednio na komfort życia większych czy mniejszych grup mieszkańców. Przysłowiowej "wołowej skóry" by brakło, aby spisać te wszystkie wykonane chodniki, drogi, przeciągnięte sieci wodociągowe i kanalizacyjne. One służą konkretnym osobom, nie całemu miastu, dlatego są może mało "medialne", ale ich suma kształtuje ogólny wizerunek miasta. A ten z roku na rok się poprawia. I to jest rzeczywisty powód do satysfakcji dla nas bochnian.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski