MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Co wynika z poezji Asnyka?

Redakcja
Czas tak ponury w państwie polskim, od pogody zaokiennej poczynając, po tak zwany klimat społeczny, że szczypta uśmiechu, przebłysk humoru, wydają się rzadkością - a więc cennością - jeszcze bardziej pożądaną. Nadsłuchiwaną na tzw. giełdzie nastrojów społecznych. Bo też powiało tej jesieni. Powiało górą, i to mocno powiało.

Leszek Długosz: Z BRACKIEJ

"Lecą liście z drzewa". Ptaszę zmilkło, albo cienko, ledwie śpiewa. Wiele Autorytetów, niemota ogarnęła. Lecą stołki, słupki notowań... Hyr idzie. Niemal każdego dnia pojawiają sie zapowiedzi nieujawnionych jeszcze lodów". Media do ognia dolewają już nie oliwy, ale - jak się słyszy - bodaj benzyny. I tak płomienna jesień nam wyszła. Pora tradycyjnie rudozłota, ale z odcieniem tegorocznym, specyficznym. W krainie żartu i humoru cichuteńko. Czy to nie symptomatyczne? Za duża chwiejba, zbyt wiele zagrożonych powiązań... Hipotetycznych kart do odsłonięcia... Wracałem właśnie ze stolicy, w pociągu, zazwyczaj nafaszerowanym chichotem, tym razem prawie grób! Ostrożnościowe milczenie, poprawnościowe wyczekiwanie. Strach sie odezwać, by normy, opcji czyjejś nie naruszyć? W przedziale towarzystwo zdążające ze stolicy, z jednego Festiwalu Poezji, na bodaj też jakąś festiwalowa krakowską mutację jesienno-poetycką - pogrążone w zadumie. Wyczuwam brak chęci do branżowych wątków, zwierzeń, Miałem nadzieję, że przy tej okazji i ja coś podsłucham. Zorientuję się. Coś o nagrodach, trendach, kulisach... A tu ledwie zdanka. Czujne napomknienia, wymijające, a raczej omijające milczenie. W pewnym momencie przełom! Pękają lody! W sukurs przychodzi pozostawiona w przedziale gazeta z materiałem z procesu posłanki Beaty S. Sam proces, wiadomo, utajniony, ale jak to u nas niezawodnie: przecieki, częściowe odsłonięcia, rozmaite sposobiki.

Tak więc na łamach coś niecoś się pokazuje, a raczej Poezja sama się odsłania. Wyczytuję tedy, że Beata S. (ta, cośmy widzieli - i te kwiaty, i te dodatki do kwiatów) jednak (czegośmy nie oglądali) wcześniej przeszła piekło, tortury nieomal! A wszystko przez tego łajdaka, agenta Tomasza S. Przez to podstawione na-rzę-dzie Państwowej Instytucji, przez CBA. Za nasze podatników pieniądze!! Dalej widzę (foto) i czytam, jak to było "klimatycznie". W sejmowym pokoiku? Przy czerwonym winie? Przystojny, zadbany, lśniące czarne włosy, wybielane zęby. Prawił komplementy, muskał delikatnymi pocałunkami. Targał i naruszał immunitet? Burzył relacje osobiste - macierzyńskie, małżeńskie. Zeznająca sama teraz to widzi i płacze. Monstrum ten oficer Tomasz! Jakoż się broniła? Przeciwdziałać usiłowała? Niewiasta na stanowisku poselskim, po maturze co najmniej... Nie potrafiła zapobiec perfidnej inwazji uroku. Podstępom męskiego czarowania. O Temido nieczuła, łatwo ci dziś oskarżać! Ale też - o dziewczęca ufności! Cóż dzieje się? W zaistniałej sytuacji posłanka Beata czyta mu poezje Asnyka! Tak, Adama Asnyka! (Zapewne i to nieśmiertelne: Między nami nic nie było) Błąd niewybaczalny! I jeśli o cokolwiek (zgodne przytakiwanie całego przedziału) można mieć pretensje do Beaty S., to właśnie o ten wybór! O to tylko powinna być obwiniana. Jak można było Asnyka? Każda nastolatka od pokoleń wie, w sposób naturalny to czuje - potęga liryczna poezji Asnyka nieuchronnie prowadzi do podobnych skutków!

To się musiało tak skończyć! Bukiet róż perłami strojony. Nieszczęsna kwota, owe sto tysięcy wciśnięte do torebki. O niepojęta nieostrożności, woła przedział chórem : z poezją Asnyka przy winie! A gdyby tak coś bardziej powściągliwego, ostrożniejszego? Niechby parę wersów nawet samej Szymborskiej... Ciutkę Białoszewskiego... Tomaszowi gdyby szepnęła... Kilka linijek tegorocznych laureatów poetyckich. Przychodzi mi na myśl, ale pospiesznie gryzę się w język. Nie byłoby całej tej afery - jestem święcie przekonany, chłopina czmychnąłby czym prędzej. W konsekwencji - nie byłoby zamachu tajnych służb. Na praworządność i demokrację w naszej ojczyźnie... Tak, tak... Łatwo tak po dwóch latach, w wygodnym mknąc ekspresie - przez Tunel i przez Miechów - dzisiaj gdybać. Ale wtedy? Posłanka Beata na wspomnienie tamtych chwil jeszcze dziś zalewa się łzami. Ale tym razem sędzina prowadząca rozprawę w delikatnym tym momencie momentalnie przerywa rozprawę. Cóż, jest też wrażliwą kobietą i też potrafi się wczuć. Obywa się więc bez interwencji Helsińskiej Fundacji Obrony Praw Człowieka. Proces zostaje zawieszony. Pociąg tymczasem dojeżdża szczęśliwie do stacji końcowej i wymiana opinii urywa się. Tak na razie pozostaje. No, chyba że utajnienie dalszej części rozprawy okazało się tak szczelne, że dawno już jest po wyroku...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski