MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Dajcie nam spokój

Redakcja
Zaczął się ciężki czas. Jeszcze na drzewach tu i ówdzie liście są zielone, kwitną jakieś kolorowe roślinki, ale rządy przejmuje jesień.

Tadeusz Jacewicz: Z BLISKA

Ciemna, zimna, mglista, przygnębiająca. Kilka godzin dziennego światła, później wiele godzin ponurej ciemności. Niektórzy uciekają po słońce na południe, ale kiedy wracają, czują się jeszcze gorzej niż przed wyjazdem. Nie ma rady, trzeba to jakoś przeczekać do świąt. Pomogą w tym handlowcy, którzy już wkrótce wystawią choinki i zaczną bębnić kolędy. W polityce i gospodarce ostatnie trzy miesiące roku to niebezpieczny okres. Kryzys lat dwudziestych wybuchł w końcu października, mur berliński padł też w tym miesiącu. W listopadzie (czy w październiku według starego kalendarza) eksplodowała rewolucja październikowa. W grudniu mieliśmy zryw robotników w 1970 roku i ogłoszenie stanu wojennego. Duża koncentracja jak na kilkanaście tygodni. Politycy powinni uważać. Na początek niech zaprzestaną nas irytować. Kierowcy znają "pojęcie przebicia na masę". W wyniku przetarcia jakiegoś kabelka "ucieka" prąd, system elektryczny słabnie i w końcu samochód dalej nie chce jechać. Podobnie jest ze zjawiskiem nazwanym "energią społeczną". Jest bezcenna, a jej marnotrawstwo to zbrodnia. Jak w przypadku ciężkiej choroby, w pierwszej fazie osłabienie energii społecznej mało widać, potem jest za późno. Mamy w Polsce sukcesy, których nam zazdroszczą, bo zachowaliśmy wysoki poziom energii społecznej. Inni jej nie mieli dawniej, nie potrafili wytworzyć teraz - i mają nie najlepiej. Tę energię trzeba oszczędzać i na głowie stawać, żeby ją wzmacniać.

Osłabienie podważa podstawowe interesy Polski. Przeszkadza politycznie, szkodzi gospodarce, wywołuje nastroje irytacji i przygnębienia. W połączeniu z ponurą pogodą takie nastroje mogą bardzo politykom zaszkodzić. Szczególnie takim, którzy je wywołują. Od kilku tygodni z telewizorów, radioodbiorników i gazet wylewa się na nas potok "afer". Kran odkręcił były już prezes CBA, który co kilka dni opowiada o nowym skandalu. Wynalazek Grahama Bella robi u nas ogromną karierę. Dzięki podsłuchom telefonicznym wiemy, jaką nędzę językową prezentują nasi wybrańcy, którzy lingwistycznie przegrywają z byle pijaczkiem. Intelektualnie też niespecjalnie nad nim górują. W telewizji, na mównicy, w gazetach udają mądrych, w podsłuchanych rozmowach są sobą. Można tylko powtórzyć za Zagłobą: "Boże, Ty patrzysz i nie grzmisz". Znękany szef CBA, który bronił pachnącego agenta jako wybitnego fachowca, rozczulił mnie śmiałą tezą, że nabywcy stoczni nigdy nie było. Ktoś co prawda wpłacił 40 mln złotych zadatku, sam widziałem też kilku dżentelmenów w długich białych przyodziewkach, ale może to byli jacyś nierozgarnięci przebierańcy. Sytuacja przypomina dowcip z czasów PRL po wojnie z Izraelem przegranej przez Egipt. Nad Kanał Sueski przybyła wycieczka zagraniczna. Oglądają, przewodnik opowiada, a jeden z turystów uważnie przygląda się wartownikowi w burnusie. Ten zaczyna wiercić się niespokojnie, w końcu nie wytrzymuje i pyta: "Nu czto tak smotrisz, Araba nie widieł?".

Ktoś uznał, że niedoszli kupcy stoczni Arabami nie są i kolejna afera rozkwitła. Obawiam się, że pokrętne gierki polityków i entuzjazm "newsowych" dziennikarzy, którym politycy bezpłatnie dostarczają świeżego towaru do mielenia, bardzo nam szkodzą. Od kilku tygodni nic poważnego ani ważnego w Polsce się nie dzieje. Wszyscy ważni są zajęci aferami. Opozycja opowiada o nich z lubością, rząd odpiera ataki nerwowo, wszystko stoi w miejscu. Pierwszy opad śniegu sparaliżował kraj, wysiadło zasilanie, stanął ruch na drogach, na dworcach zapanował chaos. Kilka dni później wyczytałem, że komputerowy system policji potrafi zawiesić się na dwa dni i w tym czasie żaden policjant nie może się niczego o kimkolwiek i czymkolwiek dowiedzieć. Mamy coraz więcej objawów Trzeciego Świata w środku Europy. Nie zasługujemy na to. Mam prośbę do polityków. Zróbcie sobie przysługę i weźcie na wstrzymanie. Tego bełkotu nie można dłużej ciągnąć. Wiem, że interes Polski, któremu szkodzą te szopki, nie jest żadnym argumentem. Niech jednak rządzący przyjrzą się tym, którzy mieli władzę i ją stracili: smętny widok, byle jakie życie. Czasami zaproszą ich z łaski do telewizji, jakiś gazetowy praktykant zrobi wywiad. Tak jest ze wszystkimi politykami, którzy przegrywają. Ci obecni zaczynają przegrywać. Jeszcze nie jest za późno, ale czas szybko ucieka. Zacznijcie w końcu coś dla kraju robić. I dajcie nam spokój.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski