MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Deszcze łaskawe

Redakcja
Piękny i wyjątkowo "pojemny" to wiersz Krzysztofa Kamila Baczyńskiego - Deszcze... I właśnie teraz jakby lepszy dla niego czas? Posłużył się tymi słowami Zygmunt Konieczny. Śpiewała te Deszcze Ewa Demarczyk (rzadko). To jedna z moich ulubionych i przejmujących "piękności" tej Firmy. Nie należał do największych hitów Ewy, ale może pamiętacie ten utwór? Podpowiadam go Państwu.

Leszek Długosz: Z BRACKIEJ

Co do mnie, mam z tej piosenki wciąż wiele pożytków i wzruszeń. Od tych najbardziej wysublimowanych ("wzruszeń duchowych") po żartobliwie wykorzystywane aspekty. Tak jak to "zjawisko deszczu" na wielu poziomach pozwala się odbierać. Wyliczmy więc - życiodajne, błogosławione, ale i te, które niosą nieszczęścia. Ich brak to susza, klęska. A nadmiar? Mamy to w świeżym pamiętaniu. O wszystkim decyduje więc - czas i właściwa miara? Ale, gdy się pojawiają w porę i z dobrą miarą, to radość i pożytki. To tyle tła. Powiedzmy: tytułem wstępu.

Z przyjemnością mógłbym dalej w tym duchu. Po powrocie z wakacyjnych tras mógłbym z poetyckim piórem pójść w peany. Na przykład opiewać odzyskany splendor Sukiennic? Jaśnieją wspaniale, a tak wyremontowane, raczej zrewaloryzowane, że w stanie podobnej świetności nie były chyba od początku? Z przyjemnością wychwalałbym efekt dzienny i imponującą wieczorną ich iluminację. Mógłbym (i tego pewnie nie odpuszczę) z wypiekami oddawać wrażenia z otwartego Podziemia Rynku. Ale za mało okiem liznąłem, trzeba się lepiej przyjrzeć. Na pierwszy rzut oka, czyli na pierwsze zejście, efekt mocny - efektowny! Ale poczekajmy. Zobaczymy lepiej i miejmy nadzieję - ujrzymy obiekt w całości już czynny? Łącznie z fontanną na powierzchni. Z cierpliwością poczekam. Nie leży w moich zamiarach celowe wystudzanie dotychczasowych wrażeń. Inna sprawa, że owego późnego wieczora (kiedym tam zszedł pierwszy raz), czy nie największe jednak wrażenie zrobiło ponowne wejście na Rynek? Koncertowo księżycowa noc, pięknie oświetlone arcybudowle - Kościół Mariacki, Sukiennice, cały ten Plac...

Tak, mógłbym tak, lecz nie o tym chcę dalej. Do czego potrzebny był więc ten cały wstęp, tytuł jakby poetycki? Do czegoś zupełnie przeciwnego. Do poruszenia sprawy mało poetyckiej, a za to niemało drażliwej. Do wytknięcia zaniedbań i zupełnego odpuszczenia. Do zaprotestowania wobec Władz (bo wobec Kogo?) z powodu stanu niechlujstwa i brudu, zalegającego w samym centrum Miasta. Takiego bowiem "syfu", jak po wyjściu z owego Podziemnego Muzeum i po udaniu się na spacer (po "salonie Krakowa") dotąd nie widziałem. A mieszkając w ścisłym centrum pół wieku widziałem niejedno. Wzbudzało to prawie odruch wiadomy. Wystawiało jak najgorsze świadectwo. - Komu? Przyjezdni powiedzą - krakowianom. Czyli komu? Są w tym mieście jakieś służby, jakiś dozór porządkowy, sanitarny? Ale jakby zupełnie ich nie było. Jest w tym Mieście i za to odpowiedzialna Władza? Ale czy jest?

Śmiać się, czy wściekać z powodu tej "symbiozy"! Tuż obok - na styk, przy tej "światowości", obok tych restauracji, kafejek, ogródków, obok tej chluby Krakowa - konkurującego w swoim mniemaniu, w tym względzie, z Paryżem albo i z Wenecją - brud, syf (sorry za określenie). Ale posłuchajcie tego bluzgu językowego, podchmielonej klienteli, goniącej ze swoją "wieczorową ofertą towarzyską", a słówko to wyda wam się stylistycznym niewiniątkiem. Mam wyliczać te śmietniki w Centrum? Na Grodzkiej, na Rynku, na Szewskiej, Brackiej, na placu Dominikańskim... itd. Całe połacie przed rozmaitymi knajpkami, kebabami, "interesami", które nie wiem kiedy widziały miotłę, kubeł z wodą? (Przejdźcie się pod arkadami na Grodzkiej!). Porozrzucane resztki jedzenia, zaskorupiałe rzygowiny, bramy, kąty śmierdzące moczem. Nie obawiam się bez osłonek o tym tak pisać. Może ktoś przeczytawszy też przestanie udawać, że tego nie widzi? Może znajdzie jaki sposób, żeby wymusić (od właścicieli, od służb porządkowych?) aby to rychło i permanentnie było sprzątane? Bo jeśli Władza tego nie potrafi wyegzekwować, to...

To, Panie Prezydencie Miasta, i Panowie Kandydaci do tego Urzędu... Jeśli naprawdę zależy nam wspólnie na wizerunku Naszego Krakowa (bo nie wspominam o higienie) to zróbmy coś. Zgłaszam się nawet na ochotnika. Mogę stanąć z własną szczotką i wiadrem. Jednakże pod warunkiem. Że także Pan, Panie Prezydencie, i Panowie Aspirujący do tego fotela, z wiadrami i szczotkami - niezależnie od opcji politycznych, tak czy owak prezentowanych interesów - ramię w ramię do sprzątania staniemy razem? Weźmiemy się za to, aby nierozwiązywalny ten problem jakoś pokonać? Więcej, podpowiadałbym, aby ten konkretny punkt: skuteczne sprzątanie Miasta - znalazł się na początku Waszych programów wyborczych. Chyba, że jak już zaskorupiało, tak też przywykliśmy? To już nie drażni, nie obchodzi? Będziemy zasiadać w tych ogródkach, szlakiem królewskim przemykać pośród (zwłaszcza tego weekendowego) "dziadostwa", zajmując się komplikacjami wyższej natury. Biznesem, polityką, sztuką? A - co do tego ?... Przyjdą deszcze? Właśnie idą deszcze... Łaskawie wspomogą.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski