MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Diabelska próba

Redakcja
To, że Jarosław Gowin – jako członek gabinetu Donalda Tuska – musi popaść w poważne tarapaty, było jasne od samego początku. To, że popadnie w nie tak prędko, jest jednak zaskoczeniem.

Jan Maria Rokita: LUKSUS WŁASNEGO ZDANIA

Cypryjska deklaracja premiera w sprawie ministra sprawiedliwości jako żywo przypomina wcześniejsze, dotyczące niegdyś Ćwiąkalskiego, Schetyny, Klicha. W charakterystyczny dla siebie sposób Tusk nie oznajmia bynajmniej różnicy zdań pomiędzy nim samym i jego ministrem w sprawie konwencji CAHVIO. Cypryjski komunikat obwieszcza raczej lekceważenie premiera dla Gowina i jego racji, jakiejkolwiek by one były natury. "Jeśli temperament nie pozwala im dojść do ładu, to postaram się tę sprawę załatwić szybko i bezboleśnie”. Czego się tu dowiadujemy? Że Gowin nie ma poglądów na temat religii, rodziny i tradycji, ale kłopoty ze swoim temperamentem. Że takimi kłopotami Tusk nie zamierza sobie zawracać głowy. I że tzw. konserwatyzm Gowina, o którym rozpisują się gazety, to dla niego – Tuska – kwestia do "szybkiego i bezbolesnego załatwienia”. Świat ma z tej deklaracji jasno zrozumieć, że Gowin jest nikim, a jego dylematy dziecinadą.

Meritum sprawy jest ważne, ale nie najważniejsze. Już jakiś czas temu Tusk postanowił odwojować nieco wyborców Palikotowi i w tym celu zrzucić przyciasny kostium umiarkowanego konserwatysty. Nie jest to wybór idei, ale taktyki walki. Tusk należy do polityków nowego typu, którzy posiadanie poglądów zwykli raczej traktować jako anachroniczny i paraliżujący gorset, niźli etyczną zaletę polityka. Ideowo doktrynalny Gowin musi się więc mu wydawać zwierzęciem ewolucyjnie nie dość dostosowanym do wymogów polityki. Tymczasem dla ministra sprawiedliwości taktyczne wyminięcie rafy z konwencją CAHVIO było zupełnie niemożliwe. Z perspektywy światopoglądu Gowina ta konwencja to zaiste jakieś curiosum, zobowiązujące państwo, aby w swoim prawie uznało płeć człowieka za "społecznie skonstruowaną rolę” oraz "wykorzeniało uprzedzenia, zwyczaje, tradycje i wszelkie inne praktyki wynikające ze stereotypowych ról kobiet i mężczyzn”. Jeśli Gowin zaakceptowałby tylko ideę państwa walczącego z własną tradycją, stałby się – w świetle swego dotychczasowego życiorysu – figurą niepoważną i godną lekceważenia. Nie mówiąc już o obrazie ludzkiego umysłu, jakim są zawarte w CAHVIO definicje ludzkiej płci.

Kluczowe jest natomiast zderzenie racji obecności Gowina w Ministerstwie Sprawiedliwości. Tusk postawił go tam przecież po to, aby krakowskiego polityka – któremu nigdy nie ufał – uzależnić od siebie i zawęzić mu pole podmiotowości. Z jednej strony, popchnął go więc na pierwszą linię konfliktu ze wszystkimi niemal grupami społecznymi, wokół planu jednoczesnego otwierania setki korporacyjnych zawodów (bo przecież ma "pozytywną szajbę na tle deregulacji”), z drugiej – uniemożliwił mu dystansowanie się od rządu i spiskowanie w Sejmie ze Schetyną. Gowin natomiast przyjął tę propozycję, wiedząc, że póki Tusk pozostaje cezarem w PO, dystansowanie się od jego polityki jest i tak czynnością jałową, a w resorcie sprawiedliwości – na tle bardzo przeciętnych ministrów – daje się zbudować przydatną w przyszłości reputację polityka poważnego i roztropnego. Te dwie racje od początku były ze sobą nie do pogodzenia. Dziś wnyk zastawiony przez Tuska zaciska się wokół Gowina. Jeśli zostanie sam ze sławetną "deregulacją”, stanie się Don Kichotem bijącym się z wiatrakami. Ten jeden raz potrzebuje więc za każdą cenę oparcia w Tusku. Ale właśnie dlatego, że popadł w taką zależność, zostanie teraz poddany ogniowej próbie uległości i posłuszeństwa. Ma się zaprzeć swoich najtwardszych poglądów. Ma pokazać światu, że wola Tuska jest dlań ważniejsza niźli sumienie.

Że to jest diabelska próba? Owszem, można i tak na to spojrzeć. Każdy jednak, kto współpracował z Donaldem Tuskiem wie, że takie próby są zwyczajną częścią owej współpracy. Można także postawić inne pytanie: po co premier tak spektakularnie upokarza własnych ludzi? I będzie to pytanie o racjonalność systemu władzy, jaki stworzył najpierw w PO, a potem w Polsce Donald Tusk. Systemu, w którym nieustanna drapieżność w swoim stadzie jest najważniejszą metodą potwierdzania i utrwalania własnego przywództwa. Dzisiaj każdy ruch Gowina może oznaczać zatrzaśnięcie się wnyków. Czy ma dość charakteru i siły, aby podjąć już dziś konfrontację z Tuskiem? Czy jego – trochę mityczna – konserwatywna frakcja w PO ma dość głosów, aby siłą zmusić Tuska do wycofania się z planu ratyfikacji konwencji CAHVIO? Czy w krytycznej dla Gowina godzinie przyjdą posiłki od biskupów, zaabsorbowanych targami o Fundusz Kościelny? To są dzisiaj ciekawe pytania o politycznąprzyszłość Jarosława Gowina.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski